125
Recenzje
jest. W tamtejszych sadach przeważają drzewa stare, dające kiepski owoc. Nasadzeń nowych widzi się stosunkowo mało, toteż podaż owoców krajowych lepszych odmian jest mała, a w handlu takimi odmianami dominują owoce importowane z Węgier i Bułgarii.
Na stronie 119 autor pisze bez żadnego komentarza, że uprawa buraków cukrowych zajmuje w niektórych powiatach czeskich i morawskich blisko 20% gruntów ornych. Jeżeli tak jest istotnie, a nie mamy podstaw do kwestionowania prawdziwości tej informacji, to jest to fakt rzadko spotykany w rolnictwie, a zatem zasługujący na wyjaśnienie. Nawiasem mówiąc dodam, że rolnicy wielkopolscy uważają, że w racjonalnie prowadzonych gospodarstwach rolnych buraki cukrowe nie powinny zajmować więcej, jak 6% gruntów ornych i że po przekroczeniu tej granicy następuje „przeburaczenie” wywołujące ujemne skutki w zakresie płodozmianu. Tym gorzej musiałoby się to przedstawiać w powiatach Kojetin i Przerów, gdzie rolnictwo jest prowadzone niewątpliwie racjonalnie, a pomimo tego buraki cukrowe zajmują blisko 20% gruntów ornych. Muszą więc tam istnieć specyficzne warunki, które pozwalają na utrzymywanie się tego niezwykłego stanu rzeczy.
Nie można też pozostawić bez wyjaśnienia innego, również niezwykłego faktu w rolnictwie Czechosłowacji, a mianowicie niezwykle niskiej mleczności krów, wynoszącej w roku 1957 zaledwie 1740 litrów rocznie. Otóż w kraju o tak wysokiej kulturze rolnej i o tak znakomitych warunkach przyrodniczych, ogólnoekonomicznych i techniczno-hodowlanych, tak niska wydajność mleka musi być uznana za zjawisko zgoła nienormalne, wymagające analizy i wyjaśnienia, których jednakże w dziele A. Wrzoska nie znajdujemy.
Na stronie 117 autor pisze, że w Czechosłowacji ziemniaki odgrywają mniejszą rolę aprowizacyjną niż w Polsce i że spożywa się tam 1/3 uprawianych ziemniaków. W związku z tym wypada zauważyć, że w Polsce spożycie ziemniaków wynosiło w 1958 r. 231,6 kg na 1 osobę rocznie (Rocznik Statystyczny 1959, tab. 24, s. 353), ogólnokrajowe zaś 6664 tys. ton, co stanowiło prawie dokładnie 19% ówczesnego zbioru ziemniaków (tamże, tab. 5, s. 170). Jeżeli więc spożycie w Czechosłowacji obejmowało 1 '3 zbiorów, to relatywnie było znacznie większe, a nie mniejsze aniżeli w Polsce. Ponadto jeżeli zgodnie z informacją na s. 117 przyjmiemy ogólne spożycie ziemniaków w Czechosłowacji w wysokości 1/3 zbiorów i przeliczymy je na 1 mieszkańca, to okaże się, że w roku 1956 wynosiło ono tam 240 kg. Tymczasem w zestawieniu statystycznym na s. 246 autor wyraźnie podaje, że spożycie ziemniaków na 1 mieszkańca Czechosłowacji wynosiło w 1956 roku 116,1 kg. Wobec rażącej rozbieżności tych dwóch liczb musiała zajść jakaś pomyłka, którą w następnym wydaniu książki warto usunąć. Trzeba też koniecznie uzupełnić mapki na s. 157 i 159 oznaczeniami dla zastosowanych na nich punktów (rodzaje i wielkość elektrowni) oraz linii (przewody gazowe), bez czego są nieczytelne.
Wreszcie z drobniejszych uchybień warto sprostować, że obecnie główny szlak kolejowy z Polski na Węgry i do krajów bałkańskich prowadzi przez Bogumin i Przerów, a nie przez Żylinę i dolinę Wagu, jak to miało miejsce do niedawna.
Nie trzeba wyjaśniać, że poruszone w recenzji usterki nie zmniejszają istotnej wartości książki A. Wrzoska. Oceniam ją bardzo wysoko i gorąco polecam nie tylko geografom i ekonomistom, ale w ogóle każdemu, kto interesuje się tym bogatym, niezwykle pięknym i ciekawym krajem. Czynię to z tym głębszym przekonaniem i tym chętniej, że książka jest napisana bardzo jasno i przystępnie i — co jest bardzo cenne — zawiera mnóstwo pięknych ilustracji i mapek, które wzbogacają jej treść i uprzyjemniają czytanie. Niezwykle piękna szata graficzna i doskonała oprawa przy stosunkowo niskiej cenie przyczynią się niewątpliwie do szybkiego wyczerpania nakładu i do drugiego rozszerzonego wydania .
Florian Barciński