BIBLIOTEKA JAKO SYSTEM POZNAWCZY 209
Pominięcie w recenzji (jest tylko w rejestrze) publikacji Bibliotekarstwo uważam za błąd, jest to bowiem publikacja niezwykle ważna i wartościowa, niezależnie od pewnych słabości. Jeśli coś trzeba rekomendować wobec zagranicy, to właśnie taką publikację, a nie (skądinąd pożyteczny) historyczny spis aktów prawnych.
Także adnotowany wykaz publikacji bibliologicznych nie budzi zachwytu, jest tam bowiem szwarc, mydło i powidło, z koszmarnym bełkotem na temat „biblioterapii” włącznie. W takim roczniku dobór musi być wybiórczy, rekomendacyjny. Trzeba — sądzę — mniej rejestrować, a więcej promować.
No i radziłbym zrezygnować z kroniki wydarzeń. Nie da się bowiem stworzyć kroniki ogólnopolskiej, zaś kronika BN całkowicie wystarczy w biuletynie wewnętrznym.
W sumie ten wol. 3 zasługuje na bardzo wysoką ocenę i pomysł na pewno należy kontynuować, zabiegając jednak o bardziej ogólnopolską panoramę. Może warto przedstawić kolejno akademickie ośrodki kształcenia bibliotekarzy, nie zaczynając od warszawskiego; no i trzeba pamiętać o bibliotekach szkolnych, w końcu najliczniejszych w kraju. Natomiast nie należy przejmować się w tego rodzaju edycjach faktem, że w roczniku poprzednim napisano coś na temat mniej lub bardziej zbieżny. W gruncie rzeczy każdy rocznik funkcjonuje autonomicznie.
Jacek Wojciechowski
Maszynopis wpłynął do redakcji 22 stycznia 1996 r.
BIBLIOTEKA JAKO SYSTEM POZNAWCZY
Aleksandr I. Ostapo v: Bibliotecnaja kognitologija. Krasnodan Krasnodarskaja Gosudarstven-naja Akad. Kult. 1995, 331 s.
Wypada mi zacząć od pytania. Czy mianowicie bibliotekę można rozpatrywać jako swego rodzaju zasobnik wiedzy, służący społecznej funkcji poznawczej? Jak mniemam, nic nie stoi na przeszkodzie, a nawet przeciwnie — to jest instytucja po to właśnie m.in. istniejąca, żeby zaspokajać społeczne potrzeby poznawcze. Dostarczać wiedzy i edukować. Nie tylko, lecz także.
Trzeba jednak poczynić takie właśnie zastrzeżenia: to jedno z jej zadań, ale nie jedyne. Biblioteka spełnia ponadto funkcję intelektualną, estetyczną, rozrywkową i substytutywną (co najmniej) — co z edukacją ma niewiele wspólnego lub nic. Także sama nie jest żadnym twórcą wartości poznawczych, a tylko przetwórcą oraz oferentem. Pod tymi ważnymi warunkami można bibliotekę analizować w instrumentarium poznawczym. Obawiam się jednak, że tych zastrzeżeń prawie nikt nie przestrzega — również Autor recenzowanej publikacji — i to jest bardzo poważny błąd.
Autor jest rosyjskim bibliotekoznawcą, a jego praca ma tytuł Bibliotecznaja kognitologia. Na wszelki wypadek dodam, że przez kognitologię rozumie się naukę o poznaniu i wobec tego musi to być coś innego, niż epistemologia, czyli teoria poznania. W każdym razie termin „epistemologia” w całej książce nie pada ani razu i nie spotkałem go również w wypowiedziach innych kognitologów, a tacy już są.
Autor uznał bibliotekę za autonomiczny system poznawczy i z tego punktu widzenia poddał analizie jej funkcjonowanie. Z kolei więc musi pojawić się pytanie, co wobec tego czynić z nauką o informacji oraz jej ustaleniami w tej mierze, które Autor powinien znać (to jego dziedzina, obficie też sygnalizowana w spisie tekstów wykorzystanych), lecz ignoruje. Otóż to jest i moje pytanie, ale odpowiedzi brak. No bo gdyby jednak podtrzymać opinię, że istnieje nauka o informacji oraz informatyka, to na żadną kognitologię nie byłoby miejsca. A czy jest? Tę wątpliwość lepiej odłożyć na później, na razie przyglądając się autorskim opiniom, miejscami ciekawym.
Autor jest docentem w Katedrze Bibliotekoznawstwa Akademii Kultury w Krasnodarze. Prowadzi wykłady z zakresu „Bibliotekoznawstwa ogólnego”, „Zbiorów i katalogowania”,