Ci dwaj mężowie na jednej ziemi się porodzili, na tej samej bujnej Ukrainie, na której się urodził Jan Wyliowski i tak jak on padli ofiarą, Jezuityzmu i Jezuitów.
Zycie Jana Wyhowskiego dzieli się na trzy wielkie prawdy, które jeszcze dziś wcielone w życie, byłyby zbawieniem sprawy polskiej.
Kiedy był jeszcze pisarzem Kozaczyzny przy Hetmanie Bohdanie Chmielnickim — po przegranej bitwie pod Beresteczkiem, kiedy Chmielnicki z rozpaczy i ze złości zapijał się i języczył przekleństwa na szlachtę polską i pisał na Lachów mani-festa i potępienia, jak dzisiejsi demokraci na szlachtę — i nie mógł postawić jednego pułku do boju, Jan Wyliowski napisał wicie: Od Dniepru i Kizowyck stepów, do Dniestru, do Karpatów, po Słucz i Bug, na całej Ukrainie, każdemu być Kozakiem, i rozesłał po grodach i siołach, po stepach i borach.
Dwa miesiące nie upłynęło, a Chmielnicki szedł na czele stutysięcznego wojska raźnych mołodzców mazać klęskę pod Beresteczkiem sławną umową pod Białącerkwią.
Kazwa Kozak wówczas znaczyła to samo co szlachcic w Polsce - był wolnym, posiadał futory i chłopów nawet, bo jak najwyraźniej znajdujemy: Kozak regestrowy, czyli Kozak — i chłop kozacki urodzony na kozackiej ziemi. Kozak był tedy człowiekiem uprzywilejowanym w społeczeństwie i w oczach prawa, przez swoją własną zasługę, albo przez urodzenie z zasłużonego rodu, Kozaczyznie.
Jan Wyliowski, nie jak dzisiejsza demokracja przez swoje gromady Humań i Grudziąż - przez swoją centralizacją, chcącą szlachtę znieszlaehcić a chłopie — albo wymordować, i trupami zasypać przedział, jaki jest między szlachtą a chłopami, ale jak człowiek rozumu i serca do obrony kraju sko-zaczał wszystkich mieszkańców nazwą, a tern samem prawem i przywilejem na zadatek przyszłej zasługi.
Takby i dziś powinno być, gdyby kto wchodził na polską ziemię z serdeczną chęcią odbudowania zwalonej Polski, i posadzenia na tronie polskim króla polskiego. —
Dość, żeby rozesłał wicie: