— Ba, jaki ty hojny! a tobie za buńezuk w handel dać ćzar-nobrewkę, nie prawda ?
— Jak chcę, to i buńezuk i czarnobrewka będą moje.
— Nie koniecznie; ot pogadajmy z sobą po prawdzie. Ty Mo9kalow'i baki świecisz, i Moskal ciebie hołubi; ale czy kozaki za tobą pójdą, o tem szeroko Dawid pisał.
— Jak Car każe.
— Car Carem dla Moskala, a dla Kozaka hetką pentelką. Nie przeguiewaj się Panie bracie; a ani ty, ani twój Car, jaki on tam jest, nicbyście nie zrobili, żeby stary Neczaj tego nie chciał.
— A jakże to się stało, że Iwaśko z Pisarza Hetmaństwa się dochrapał; a wy ojcze Neczaju, zięć Hetmański, najstarszy i najwierniejszy jego towarzysz, jakeście byli, tak i jesteście Pułkownikiem?
— Iwaśko, ha Iwaśko! trzystaby djabłów jego matkę zabrało! — Bohdanko nie po tatarsku jemu mówił; bądź opiekunem mojemu Juryszce; a on z opiekuna stał się wrypiekunem. Na śmiech ludziom powiedzieć, hetmańskie dziecko jak djaka w książce czytać uczy, a sam hetmańską szablę do boku przy-pasał, i nam dulę pod nos pokazał. Ha! żeby no on mnie się podał w łapy!
— Tylko przyłóżmy pracy, a będzie nasz; już sam nam włazi jak w matnię.
— O nie mów tego. To gracz! gracko on piórkiem smaruje, ale gracko i w szablę dzwoni; jak raz weźmie na ząb, to i pojedzie.
— Ta to daremna rzecz, trzech zawsze powije jednego.
— Jak jeden dureń i tchórz; ale jak chwat, to i trzem da rady.
Policzywszy co on ma, a co my mamy, to nas więcej jak trzech na jednego.
— Przed bitwą nie licz, to żydowska rzecz. Ja stary, zęby na wojnie zjadłem, ja to dobrze wiem. Jak Iletman dureń, jakiś parszywiec, to przed bitwą liczy, liczy i ucieknie, a jak dobry, trzystaby jego matkę, to nie karbuje wielu ich tam jest, tylko idzie, bije, pobije, a potem policzy. — Aż wyprostował się i wą-sem się poczwauił. — Nie kozacka to rzecz rachować, ale kozacka bić. — Spojrzał ku stopom, nic nie widział, ale ręką ku nim machnął. — Tam Kozacy! — Obrócił się ku rzece: — Tu Moskale! — I plunął.
.Marcin Cieciura milczał, ku ziemi pochylał czoło; jak koń tabunu szuka trawy, tak on z ziemi szukał słów, któremiby mógł załoskotać w uszy staremu Neczajowi. A stary Iwan Neczaj, zięć Chmielnickiego, od ćwierci wieku Pułkownik Pułtawskiego pułku, od pół wieku hulaka na wojnie, zawzięty na "Wyhow-skiego, że mu jak z przed nosa porwał hetmańską buławę, przez
1*