Zwłaszcza, że nieobce one były również w środowisku katolickim i miały niemały udział w dokonujących się tam przemianach.
Prawdziwy przełom w polskim szkolnictwie katolickim związany jest z nazwiskiem Stanisława Konarskiego, twórcy narodowego i nowoczesnego systemu dydaktyczno-wychowawczego. Zwalczając scholastyczny werbalizm wykształcenia formalnego, sięgnął częściowo do programu Jana Amosa Komeńskiego. Jego podręczniki zalecił do nauki języka łacińskiego w młodszych klasach kolegiów pijarskich.
Zwalczając bierne nauczanie pamięciowe, reformator pijarski, pragnął oprzeć dydaktykę na ukierunkowanych, ale samodzielnych i krytycznych lekturach uczniów.
Dyktowanie zastąpił czytaniem, wkuwanie na pamięć ustalonych formułek -komentarzem i refleksją. Zamiast przestarzałych kompendiów i streszczeń wprowadzał oryginalne pisma autorów dawnych i nowożytnych. Jedną książkę złą starał się zastąpić dziesięcioma dobrymi. Chciał wychowywać w szkołach światłych, nowoczesnych i przede wszystkim głęboko patriotycznych obywateli. Ale źródeł wszelkiej wiedzy i cnót dopatrywał się w książkach, a nie w otaczającym świecie.
Pomijając tradycyjne i stereotypowe pochwały książek, które ozdabiały każde przemówienie na ten temat, warto przytoczyć ze wspomnianego tekstu fragmenty charakteryzujące poglądy Komeńskiego na rolę książki w szkole. W następstwie swoich obserwacji autor formułuje cztery wskazania: „(...) I -ten, kto chce zdobyć wiedzę, musi książki cenić wyżej od złota i drogich kamieni, II - dniem i nocą nie rozstawać się z nimi, III - z nich zbierać kwiecie co lepszych nauk i gromadzić zapas własnej wiedzy, IV - umieć piętnie
6