książek obejść się nie może. Niech przeto prowincjonałowie, rektorzy i wszyscy nasi ojcowie pamiętają, że podobnie jak ktoś tam, mówiąc o trzech rzeczach koniecznych do prowadzenia wojny, miał powiedzieć, że do prowadzenia wojny trzeba po pierwsze pieniędzy, po drugie pieniędzy i po trzecie pieniędzy, tak też do nauczania i uczenia się konieczne są te trzy środki pomocniczo; po pierwsze książki, po drugie książki i po trzecie książki. Bez nich usiłowania nasze pójdą na marne. Nauczyciele zaś i profesorowie mają pilnie z nich korzystać i usilnie polecać je swoim uczniom, podając im o nich wiadomości” (S. Konarski, Dzieła, cz. IV, O szkołach, s. 237).
W wielu miejscach „Ordynacje...” zalecają nauczycielom propagowanie nabywania na własność podręczników i tekstów, zwłaszcza historycznych i filozoficznych. W przepisach dla Collegium Nobilium znajduje się punkt mówiący o obowiązku posiadania przez każdego konwiktora „kart geograficznych i książek kilkunastu”, i to z szerokim uzasadnieniem, którego brak przy innych przedmiotach wymaganych od uczniów. Nie wszystkie postulaty Konarskiego mogły być zrealizowane w szkołach pijarskich. Reformator musiał nawet czasowo zgodzić się, z największym jego zdaniem, złem - z dyktandem profesora zamiast samodzielnej lektury uczniów, ale zastrzegł przynajmniej, żeby dyktowano tylko teksty najdoskonalszych autorów.
Nowy stosunek do książki wypracowany przez Stanisława Konarskiego przejęli, modyfikując go korzystnie, organizatorzy i kierownicy Szkoły Rycerskiej, działającej w Warszawie od 1765 do 1794 roku. Złagodzili oni nieco kategoryczność pijarów w traktowaniu książki jako jedynego niemal źródła wiedzy.
Szkoła o mniej filologicznym, a bardziej polityczno-technicznym profilu więcej uwagi musiała poświecić ćwiczeniom praktycznym, doświadczeniom,