Dzięki interwencjom dyrektora zostały wywiezione do Łańcuta (i tam chyba do dzisiaj się znajdują).
Mury szkoły w Dzikowie opuściłem 23 lata temu i z rzadka odwiedzałem je przez te lata. Jednak zawsze kiedy tu zaglądałem obraz pałacu i parku jawił mi się tak samo. Kiedy więc dowiedziałem się o dewastacji, wybrałem się jeszcze raz do dawnej siedziby Tarnowskich. Mimo upływu 45 lat od chwili jej przejęcia przez Technikum Rolnicze niewiele się tu zmieniło. Oczywiście nastąpiło naturalne zestarzenie się obiektu generalnie remontowanego po pożarze w latach trzydziestych. Jednak nic nic zostało zniszczone. Może tylko wypchany niedźwiedź, stojący przy schodach nieco wyliniał. Najdrobniejsze detale, stałe wyposażenie wnętrz, kominki, stolarka, szały ścienne wciąż zachowują urodę. Nie zmieniła się także biblioteka, najcenniejsze i najciekawsze wnętrze dzikowskiego pałacu. Nie zniknął ani jeden sztych z kolekcji zdobiących oryginalne szafy na książki.
Park otaczający pałac nie jest na pewno już tym, czym był w czasach świetności tej posiadłości. Należy jednak pamiętać, że największy niszczycielski cios zadała mu potężna burza lat pięćdziesiątych, kiedy to huragan zniszczył najpiękniejsze i najstarsze okazy starodrzewu w 80 procentach. Dzisiaj zaś 15-hcktarowy park dewastują nie uczniowie, ale część społeczności tarnobrzeskiej. Ma on bowiem charakter parku miejskiego, ogólnodostępnego. Utrzymanie jego spoczywa na barkach młodzieży Zespołu Szkół Rolniczych. Każda klasa (w sumie 564 uczniów ) - jak mi powiedział dyrektor Tadeusz Rodzeń - w ramach zajęć pozalekcyjnych musi pielęgnować i utrzymywać w czystości swoją kwaterę. Obecnie zakończono pierwszy etap rewaloryzacji parku. Projekt jej opracowała łódzka firma "Artus", specjalizująca się w zadrzewieniach. W pracach rewaloryzacyjnych bierze również udział młodzież.
Od kilku lat toczy się dyskusja nad losami dzikowskiego pałacu, wszystkie głosy optowały' za wyprowadzeniem z niego szkoły. Mówiono o centrum sztuki, ośrodku szkoleniowo-wypoczynkowym dla kadr partyjnych, domu kultury' i ostatnio - o muzeum. Nie rozumiem dlaczego szkoła prowadząca działalność oświatową, która jest znaczącym działem szeroko rozumie-ncj kultury musi ustąpić z. szacownych dóbr Tarnowskich. Podejrzewam, że niektórych tarnobrzeżan razi, iż w stolicy województwa mieści się wiejska placówka. A poza tym, czy naprawdę jest nas obecnie stać na tworzenie jeszcze jednego muzeum, skoro istniejące ledwie wiążą koniec z końcem. Można też wybrać pośrednie rozwiązanie. W najstarszej i najcenniejszej części pałacu (kaplicy i bibliotece) urządzić sale ekspozycyjne i pokazać chlubną przeszłość rodu Tarnowskich.
Kiedy by te pierwsze sale wypełniły' się zabytkami można stopniowo roz-
-115-