Grzegorz spod Racławic w Wieczorach pod lipą Lucjai\a Sie-mieńskiego (1845). Podaniami rozpoczynają się wzorowane na Spieicach historycznych Juliana Ursyna Niemcewicza anonimowe Dzieje Polski wierszem dla dzieci z uwagami (1867), wiele miejsca poświęca się im w pierwszym podręczniku historii powszechnej dla dzieci w opracowaniu Zofii Zajączkowskiej (Historia w obrazach. Życiorysy, charaktery, podania i fakty historyczne, według A. W. Grube'go, z dodaniem historii Słowiańszczyzny, 1883).
Mimo ambiwalentnego stosunku do podań w dobie pozytywizmu znalazły się we wszystkich zbeletryzowanych podręcznikach historii dla dzieci, takich jak O szarej godzinie Zuzanny Morawskiej (1883), w którym matka, wypełniając dzieciom długie, zimowe wieczory, opowiada o zamierzchłej przeszłości, w popularnych Opowiadaniach ciotki Ludmiły (1891) i Nowych opowiadaniach ciotki Ludmiły (1897) Jadwigi Papi, a także w Historii polskiej ułożonej systemem „katechizmowym" przez Władysława L. Anczyca oraz w /lbecadłniku z historii polskiej tegoż autora.
Z biegiem lat podania znikały z podręczników przeznaczonych dla dzieci starszych. W dużej obfitości natomiast występowały nadal w wielofunkcyjnych książeczkach dla dzieci młodszych, przeznaczonych do oglądania i słuchania, służących nauce czytania i transmitujących najbardziej podstawowe wiadomości
0 dawnych czasach i ludziach.
Od czasów Starej baśni Józefa I. Kraszewskiego wątki podaniowe rozwijano także w beletrystyce historycznej z określonym adresem czytelniczym. Wątek króla Kraka, wawelskiego smoka i królewny Wandy oraz Popiela i Piasta w typowo pozytywistyczny sposób urealnił Walery Przyborowski w powieściach Król Krak i królewna Wanda i Myszy króla Popiela. Z najstarszymi podaniami związała historię krasnoludków Maria Konopnicka w książce O krasnoludkach i sierotce Marysi.
Formy podań we współczesnej literaturze dla dzieci są zróżnicowane. Występują one:
— w nielicznych zbiorach opowiadań o treściach historycznych adresowanych do dzieci najmłodszych, np. w zbiorze Przez stulecia Stanisława Aleksandrzaka i Mariana Wadec-kiegg, w Klechdach domowych Hanny Kostyrki, w Zręko-winach księżniczki Anny Lisowskiej-Niepokólczyckiej. Są w nich na o:'ól kontynuacją dziewiętnastowiecznych małych form beletrystycznych. Mają najczęściej formę rozbudowanych opowiadań,
— w licznych zbiorach baśni i legend, gdzie z reguły tracą swą genetyczną odrębność,
— w formie oddzielnie wydawanych i bogato ilustrowanych książeczek dla najmłodszych z rymowanymi opowieściami,
— w formie komiksów zamieszczanych przez czasopisma dla dzieci a także wydawanych oddzielnie i służących np. nauce języków obcych.
Po drugiej wojnie światowej, w miarę upływu lat, pogłębiał się proces oddalania się podań od kronikarskich pierwowzorów i późniejszych opracowań oraz ich pierwotnej funkcji dydaktycznej. Stopniowo zacierały się granice oddzielające je od baśni i legend. Nawet w studiach o literaturze dla dzieci
1 młodzieży coraz częściej rezygnowano z ustaleń genologicz-
nych i zgodnej z teorią literatury terminologii gatunkowej, posługując się zamiennie nazwami: podanie, legenda, baśń. Coraz częściej także wielkopolskie i małopolskie teksty na temat prapoczątków narodu włączano do zbiorów baśni. W ciągu powojennego czterdziestolecia znikły one zupełnie z podręczników historii, ustępując miejsca naukowym wywodom na temat najodleglejszej przeszłości narodu, wywodom opartym na zdobyczach archeologii i źródłach historycznych.
Opuszczając podręczniki zadomowiły się na dobre w zbiorach baśni i legend. Przesunięciu podań w stronę baśni towarzyszą różne zjawiska. Jednym z nich jest zmiana adresu czytelniczego. Wpisany w nie zostaje coraz bardziej infantylny odbiorca wirtualny. Schodząc na coraz niższy poziom recepcji, do coraz młodszego odbiorcy konkretnego, łatwo ulegają unifikacji z baśnią, dominującą na tym obszarze czytelniczym wyznaczonym obecnie przede wszystkim dla wieku przedszkolnego. Zewnętrznym sygnałem zacierania się odrębności genetycznej podań z dziecięcym adresem czytelniczym jest określanie ich mianem legendy lub baśni.
Ze zmianą adresu wiąże się modyfikacja relacji nadawczo--odbiorczych. Zmienia się w nich konstrukcja narracji. Narrator, rezygnując z dawnej roli nauczyciela-historyka, przyjmuje chętnie rolę babci, dziadka, staruszka, bajarza, którym wolno popuścić wodze fantazji. Odbiorca wpisany w tekst staje się strukturą o cechach różnie określających status jego dzieciństwa. W Starodziejach Janiny Porazińskiej zdradza naiwność w połączeniu z wrażliwością emocjonalną, otwarciem na świat przyrody i kulturę ludową. W wierszowane teksty Czesława Janczarskiego (O czym szumi stary dąb, O Lechu. Czechu i Rusie, Mysia wieża) wpisany został odbiorca najmłodszy, nastawiony jeszcze na słuchową recepcję literatury. Nadawca próbuje dotrzeć do niego przy pomocy licznych elementów dialogowych wprowadzających iluzję dziania się, w nar. racji stymuluje jego krótkotrwałą uwagę zwrotami bezpośrednimi, apostrofami do bohaterów podnosi emocjonalne efekty tekstu. Słowo, zrymowane i zrytmizowane, skojarzone z dużą, kolorową i czytelną ilustracją sprawia, że książeczki Janczarskiego są też książeczkami do oglądania a może pierwszych prób w rozpoznawaniu liter i czytaniu. Określony tyo odbiorcy wyziera z książeczki O wawelskim smoku Kornela Makuszyńskiego z rysunkami Mariana Walentynowicza. Żywiołem jego jest zabawa, a nie nauka. Nadawca rezygnuje tu zuoelnie z dawnej powagi podań na rzecz beztroski i humoru. Nawet wtedy, gdy w usta narratora wkłada takie zdanie: Teraz uczyć się będziemy | w taki sposób pomysłowy, | aby wszystko zapamiętać, j a nie zmęczyć biednej głowy’ nauki bynaimniej nie traktuje poważnie. Wątki podaniowe, kojarzone z baśniowymi, są w tej książeczce przede wszystkim punktem wyjścia do zabawy. Struktura utworu, zbliżona do historyjki obrazkowej (nie jest to jeszcze komiks), a także rytmiczny ośmiozolosko-wiec o niewyszukanych rymach zakładają najniższy poziom recepcji.
Do zjawisk towarzyszących przesuwaniu podań w stronę baśni należy zanikanie w nich pewnych cech gatunkowych. Zmianom ulegają odwołania czasowe i przestrzenne. Dostrzec to łatwo już w formułach narracyjnych otwierających teksty. Zostają one zapożyczone z baśni. Miejsce pierwotnych formuł rozpoczynających teksty podań, w rodzaju „Było to jeszcze
* K. Makuszyński: O loaicelskim smoku, Kraków 1M3, s. 3.
109
li — Akcent