260 Z WYSTAWY PARYSKIEJ
kiś ukryty w grocie przebiera na tajemniczych klawiszach i wygrywa cudowne gamy i harmonie kolorów. Tłum już się nie po-siada — powstają oklaski, krzyki. — I już wszystko znikło; tylko rąbki świetlane nad brzegiem wód i trawników świecą nieustannie. Wszystko to trwało dwadzieścia minut. Po dziesięciu minutach przerwy, zaczyna się na nowo ; i znów po raz trzeci to samo b
To trwało od 9-ej do pół do 11-ej w nocy, i tak bywa codziennie. Na koniec o 1T ej — a to tylko raz w tydzień, w niedzielę — coś jeszcze wspanialszego czeka publiczność. Z wieży Eiffela oświetlony jest zwykle tylko sam wierzchołek, który widać z daleka jak latarnię morską, i oświecone są także szeregiem lamp gazowych te olbrzymie łuki, na których wieża się wznosi. W nocy nic więcej nie widać, tylko tę tęczę świetlaną, przerzuconą ponad placem Marsowym, i w górze jakieś światełko. W tern bije 11-sta, jakiś głuchy wystrzał zwraca uwagę tłumów — i nagle na czarnem tle nocy, ukazuje się cała wieża Eiffela, czerwona i jasna jak żelazo rozżarzone w ogniu. Wszystkie jej żebra, wszystkie żyłki widać lepiej niż w biały dzień, a z każdego piętra jakiś dym czerwony uchodzi w przestrzeń. Rzekłbyś, że jacyś cyklopi rozżarzyli tę ogromną żerdź w jakimś wulkanie i postawili znienacka przed nami to cudowne a groźne zjawisko1 2. Widzenie to trwa dwie, trzy minuty, — i wszystko niknie, przepada w ciemnej nocy.
Kiedy Papieża koronują, odbywa się między innemi ceremonia, zaprowadzona w najświetniejszych czasach papieskiej potęgi. Przedstawiają nowemu Papieżowi pałacyk ze lnu zrobiony, i za-
Sposób jakim tak prześliczny efekt się wywołuje, jest dosyć prosty. Umieszczone jest pod ziemią, wprost pod wodotryskiem silne światło elektryczne, od którego cala kolumna wody się rozpromienia, a ta znów oświetla wodę po bokach spadającą. Żeby zaś to światło zabarwić, przesuwa się popro-stu grube kolorowe szkła między źródłem światła a wytryskiem wody. Gdzie promień wody wychodzi pochyło, jak z paszcz delfinów, tam osiągnięto ten sam skutek za pomocą pochyłych zwierciadeł. Pod każdą fontanną ukryty jest robotnik z kolorowemi szkłami, a mistrz który wygrywTa tę harmonię barw, naciskając na klawisze, daje znać telegraficznie każdemu, jaki kolor ma w tej chwili podsuwać.
Zjawisko to wywołane jest za pomocą bengalskich ogni rozłożonych na wieży i jednocześnie zapalonych.