Pomoc czy przeszkoda? 123
strony nie pomyślała o konsekwencjach, jakie się z tym wiążą. Trudno jest dzielić równo obowiązki w momencie, gdy jesteśmy predestynowani do takich, czy innych ról w życiu. Trudno wykonywać pewne prace, które lepiej wykonałby ode mnie mój mąż. Nie czuję się przez to ani gorsza, ani pokrzywdzona. Po prostu jestem kobietą i jest to dla mnie przywilej. Równouprawnienie jest dla mnie czymś sztucznym, bo w rezultacie dzieje się tak, że kobieta bierze na siebie za dużo, ponieważ chciałaby robić to, co mężczyzna i jednocześnie spełnić się jako żona i matka. Dlatego też ruch feministyczny jest dla mnie zjawiskiem, które świadczy o swego rodzaju patologii. Mam wrażenie, że tzw. „wojujące kobiety-feministki” powinny wyhamować. Nie można sprowadzić życia do ciągłej rywalizacji między kobietami a mężczyznami. .Scriptores Scholarum”: Jakie jest miejsce kobiety w Kościele?
Ks. Roman Pracki: Głoszenie Ewangelii pozostaje podstawowym zadaniem Kościoła, do którego należą tak samo kobiety jak i mężczyźni. Zadanie to jest więc takie samo dla wszystkich członków Kościoła bez względu na płeć, gdyż istnieje wspólne powołanie do świętości... Często jednak tkwimy niejako w niewoli naszej kultury, która nie dopuszcza myśli, iż kobieta mogłaby być na przykład księdzem i to tak samo dobrym, albo nawet bardziej wrażliwym na bliźniego, aniżeli niejeden ksiądz-mężczyzna. Ewangelicy nie widzą teologicznych przeszkód we wprowadzeniu ordynacji kobiet na urząd duchownego w Kościele. Uważam, że teologia jest pewnego rodzaju sposobem odczytywania Pisma Świętego, dlatego też nie ma takich przesłanek wynikających z Pisma Świętego, które by nie pozwalały, aby kobieta nie mogła tego urzędu sprawować. Stary Testament daje nam przykład Debory, która piastowała urząd Sędziego. Więcej, jeżeli patrzymy na całą historię paschalną, to widzimy apostołów zamkniętych w Wieczerniku i kobiety mające odwagę z niego wyjść, żeby pójść do grobu. To im pierwszym Jezus mówi, aby poszły i zwiastowały, oznajmiły braciom, że poprzedza ich w drodze do Galilei. Postać Marii Matki Jezusa tak bogato przedstawiana w Kościele Rzymskokatolickim, która nazywana jest „pierwszą chrześcijanką”, także dla nas ma wielkie znaczenie jako przykład wiary. Dla nas kapłaństwo nie jest sakramentem. W naszym Kościele nie istnieje także podział na stan świecki i duchowny. Kapłaństwo wśród protestantów oparte jest na powszechnym kapłaństwie wszystkich wierzących, którzy spośród siebie ordynują na urząd duchownego tych, w których życiu odczytują powołanie, oraz którzy są odpowiednio przygotowani do tej posługi. Przygotowanie to oznacza konieczność ukończenia magisterskich studiów teologicznych, który to wymóg istnieje w ewangelicyzmie od potowy XVII wieku. Tak więc rola kobiety i mężczyzny w Kościele to przede wszystkim świadectwo wiary, która jest Bożym darem dla każdego, a służba w Kościele to nic innego jak ciągłe jej wyznawanie.
Joanna Kolefl-Pracka: Teoretycznie, gdybyśmy mieszkali w państwie protestanckim, czy gdzieś, gdzie jest duży Kościół Ewangelicki, to z moim wykształceniem byłabym już osobą ordynowaną. W Polsce jest to niemożliwe ze względu na silne uwarunkowania kulturowe panujące w naszym kraju. W Kościele naszym nie istnieją przesłanki teologiczne, które nakazywałyby ordynację na urząd duchownego jedynie mężczyzn. Kobieta może także być dobrym, pełnym ciepła i zrozumienia duszpasterzem. Zresztą kobieta moim zdaniem bardziej się na ten urząd nadaje, bo jest zwykle bardziej uduchowiona, stąd bliższa ludziom. Znam wiele kobiet, świetnie spełniają się w kapłaństwie, i z których parafie są bardzo zadowolone. Kościół Ewangelicko-Augsburski w RP jest jednym z dwóch, które spośród ponad osiemdziesięciu kościołów luterańskich zrzeszonych Światowej Federacji Luterańskiej nie wprowadziły jeszcze ordynacji kobiet Synod naszego Kościoła podjął na poprzedniej sesji dyskusję na ten temat, co mamy nadzieję, iż w przeciągu najbliższych dwóch, trzech lat zaowocuje konkretnymi uchwałami i zmianą obecnej praktyki. Jeśli jednak miałaby to by być powodem zgorszenia i podziałów, to byłabym bardziej sceptyczna. Aby się realizować w życiu, także w służbie dla drugiego człowieka, nie potrzebuję do tego togi. Ważniejszy jest dla mnie człowiek, aniżeli ambicja piasto-