**Meredith**
Obudziłam się w swoim łóżku leżąc w ubraniu, które miałam
wczoraj na sobie. Nawet nie pamiętałam co się wczoraj dokładnie działo
i jak tutaj trafiłam. Najwidoczniej musiałam usnąć na kanapie, ale to dalej
nie tłumaczyło tego jak znalazłam się w swoim pokoju.
Podciągnęłam się na rękach czując jak promienie słońca przebijające się
przez zasłonki padają na moją skórę. Podeszłam do okna odsłaniając je,
a następnie ruszyłam do łazienki. Wzięłam prysznic pozwalając, by ciepła
woda przyniosła orzezwienie. Ubrana w ciemnogranatowe jeansy i luzną
białą bluzkę zeszłam po schodach w kierunku głównego salonu.
Z daleka zobaczyłam stojące na dole drewniane pudła. Część z nich była
zamknięta, a przy niektórych wieko nie zostało jeszcze zatrzaśnięte.
- Co się tutaj dzieje? - zapytałam po przekroczeniu progu salonu,
zauważając Klausa przeglądającego jakieś papiery
427
Rozdział XXXII: Meredith Pierce - nieopisana historia by monalisa00
- Opuszczamy Mystic Falls. Odzyskałem sztylet, więc nie ma już tutaj
niczego co, by mnie powstrzymywało przed opuszczeniem tej prowincji -
odpowiedział spoglądając na mnie uważnie i oczekując na moją reakcję
Była w takim szoku, że nie wiedziałam co mam odpowiedzieć i choć
chciałam to ukryć to miałam wrażenie, że moje zaskoczenie tą informacją
mam wypisane na twarzy.
- Coś nie tak kochanie? - zapytał nie uzyskując mojej odpowiedzi - Sama
chciałaś stąd wyjechać, czyżby coś się zmieniło? - odłożył papiery
na biurko podchodząc powoli w moim kierunku
- Tak to prawda, ale nie myślałam, że nastąpi to tak szybko - rzuciłam
spoglądając mu w oczy - A co na to Rebekah i Kol? - zapytałam
- Nie obchodzi mnie ich zdanie. Jeśli będą chcieli to mogą tutaj zostać -
odpowiedział wracając do swojego wcześniejszego zajęcia
- No pewnie, że cię to nie obchodzi skoro sam ich stąd wyrzuciłeś! -
dodałam ostrzej - Już od wczoraj ich tutaj nie widziałam, to tak właśnie
załatwiłeś wczorajszą rozmowę z Kolem?! - zadałam kolejne pytanie
dobrze znając odpowiedz
- Niech i tak się cieszy, że pozwoliłem mu oddychać świeżym powietrzem.
Nie rozumiem, dlaczego tak bardzo interesuje cię ich zdanie w tej kwestii?
- spojrzał w moją stronę zdziwiony
- Ponieważ to twoja rodzina, a bez względu na to co chcesz zrobić ja nigdy
ich nie zastąpię - powiedziałam lekko zdenerwowana zakładając ręce
na piersiach i nawet nie chcąc patrzeć w jego kierunku
- Tak rodzina ponad wszystko, ale chyba tym razem trochę za bardzo
dramatyzujesz - dodał podchodząc po kieliszek z whisky stojący na skraju
biurka
- Jakoś wczoraj za bardzo ci to nie przeszkadzało - rzuciłam odpierając
jego zarzuty
428
Rozdział XXXII: Meredith Pierce - nieopisana historia by monalisa00
W ułamku sekundy zauważyłam jakby żałował tego co powiedział
spuszczając w rezygnacji swój wzrok, po czym ponownie na mnie spojrzał.
- A co z domem? - zapytałam spokojniej
- Znajdziemy drugi, ładniejszy i dużo większy - odpowiedział
z uśmiechem wkładając nieduży posąg z marmuru do drewnianej skrzyni
wypchanej słomą
- Wiesz, że nie o to pytam i dokąd w ogóle się wybieramy? - dopytywałam
się - I tylko nie mów, że nie wiesz, bo na pewno masz jakiś pomysł? -
usiadłam na skraju kanapy - A co jeśli chciałabym tu zostać? - nie
pozwoliłam mu odpowiedzieć zadając kolejne pytanie
- Dobrze wiesz, że nie czeka cię tu nic dobrego - odpowiedział, a ja smutno
spojrzałam w jego stronę, a następnie uciekłam wzrokiem wiedząc, że
właśnie to było prawdą
Przez lata informacja o płynącej w mojej krwi mocy była utrzymywana
w tajemnicy. Niestety tym razem bez jakiejkolwiek ochrony nie byłabym
w stanie przetrwać. Wystarczyłoby, by ktoś się o tym dowiedział, a moje
życie mogłoby na powrót zmienić się w piekło.
W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Wstałam na równe nogi
patrząc w kierunku Klausa.
- Świetnie, to zapewne samochód, który pomoże przetransportować
wszystkie rzeczy - spojrzał na mnie podchodząc bliżej - Nie musisz się
niczego obawiać, ze mną jesteś bezpieczna - dodał dotykając mojego
policzka jakby domyślił się o czym teraz myślałam, ale kolejny odgłos
dzwonka wyciągnął mnie z odrętwienia
- Otworzę - powiedziałam ruszając w kierunku frontowych drzwi
Otworzyłam je na oścież i moim oczą ukazała się Tatia uśmiechająca się
niewinnie.
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam z przerażeniem
429
Rozdział XXXII: Meredith Pierce - nieopisana historia by monalisa00
- Realizuję swój plan, ponieważ ty nie potrafisz wykonać niczego do
końca. Czas, by ktoś pokazał ci jak to się robi - powiedziała, a ja czułam
jakby jej słowa wyprane z emocji przecięły mnie wewnątrz jak tysiąc
maleńkich ostrzy
- Powodzenia - odparłam nie chcąc dać jej przewagi i pokazując w jakiś
sposób, że jej słowa nie wywarły na mnie wrażenia, po czym trzymając
drzwi próbowałam je zamknąć tuż przed jej nosem
- Co się tutaj dzieje? - usłyszałam za sobą głos Klausa - To niemożliwe! -
dodał ze zdumieniem w głosie, gdy tylko zobaczył stojącą przede mną
dziewczynę, a ja obróciłam się w jego kierunku
Pierwszy raz widziałam, że coś mogło go tak wyprowadzi z równowagi.
Przeniosłam ponownie swój wzrok na Tatię, która z lekkim uśmiechem
triumfu przeszła obok mnie.
- Minęło naprawdę dużo czasu, ale nie mogłam wcześniej wrócić
do miasta, ani dać znać, że przeżyłam. Tamtego wieczoru wszystko
wydarzyło się tak szybko... - pokiwała głową jakby faktycznie była
przejęta i zmartwiona, ale widziałam, że tylko udaje, by wdać się
ponownie w łaski Klausa zważywszy, że łączyła ich wspólna przeszłość
- Ona tutaj nie zostanie! - wtrąciłam się w to wszystko, ale miałam
wrażenie, że nawet nie zostałam zauważona
Pierwotny cały czas wpatrywał się w dziewczynę widząc w niej
pozostałości ich wspólnej przeszłości analizując jej wygląd i zapewne
porównując to co się w niej zmieniło na przestrzeni tylu lat.
- Jak to jest możliwe, że przeżyłaś? - zapytał Klaus utrzymując ponownie
dystans miedzy nimi, nie dając wiary w to co widział
- Myślisz, że ktoś się nabierze na te twoje gierki? - spojrzałam na
dziewczynę stając pomiędzy nimi
- Nie wiem o czym mówisz? - pokiwała przecząco głową
430
Rozdział XXXII: Meredith Pierce - nieopisana historia by monalisa00
- Zostaniesz tutaj do czasu, aż wszystko się wyjaśni - odezwał się
Pierwotny nie zwracając uwagi na naszą wymianę zdań, a następnie ruszył
w kierunku głównego salonu, a ja za nim pozostawiając Tatię samą w holu
- Ona tutaj nie zostanie! - powiedziałam idąc cały czas za nim
- To ja o tym decyduję! - odpowiedział ostrzej zatrzymując się w pół kroku
i obracając w moim kierunku przez co prawie na niego nie wpadłam
- Nie widzisz, że to dziwne?. Miała zapewne tysiące możliwości powrotu,
a jednak trzymała się z daleka, aż dziwne, że ktoś lubiący wszystko
kontrolować wpuszcza ją do domu nie obawiając się tego, że zabije cię
szybciej niż przypuszczasz. Wierz sobie jej na słowo jak chcesz, ale ja nie
mam zamiaru zginąć przez to - rzuciłam wściekła ruszając w kierunku
drzwi
- Co wiesz na jej temat? - zapytał chwytając mnie za nadgarstek,
zatrzymując i zmuszając bym spojrzała na niego
- Może ona sama ci to wyjaśni - powiedziałam zdając sobie sprawę,
że Tatia stoi w drzwiach
Momentalnie mnie puścił, a ja przeszłam obok niej bez słowa wychodząc
na zewnątrz. Musiałam odnalezć Rebekah albo przynajmniej Kola. Tatia
była zagrożeniem również dla nich. Ktoś musiał uwierzyć w moje słowa.
**Damon**
- Dobrze wiesz, że ona to zrobiła - usłyszałem za sobą głos mojego brata
opartego o framugę drzwi pomiędzy holem, a głównym salonem
Odwróciłem swój wzrok od telewizora, w którym leciały lokalne
wiadomości informujące o kolejnych dwóch ofiarach seryjnego mordercy
431
Rozdział XXXII: Meredith Pierce - nieopisana historia by monalisa00
w parku. Najwidoczniej opinia publiczna nie chciała dawać wiary w to,
że grozne zwierze atakuje mieszkańców.
- I co z tego? - zapytałem wyłączając odbiornik pilotem kładąc go na szafie
- No tak już zapomniałem, że wyczyny Meredith nie robią na tobie
wrażenia, ale ilu ludzi ona jeszcze zabije?. Jak długo to potrwa zanim
znowu się włączy?. Wiesz, że sobie nie poradzi - Stefan stanął bliżej mnie
- Dlatego mam swój plan - dopiłem drinka omijając mojego brata,
żeby postawić pustą szklaneczkę na barku
- Zamieniam się w słuch - mój młodszy brat obrócił się w moim kierunku
- Wczoraj, od kiedy ty i Elena znowu bawicie się w szkołę udając,
że nic się nie wydarzyło złożyłem niezapowiedzianą wizytę czarownicy
zanosząc jej pierwszą księgę Petrovy - usiadłem na kanapie
- Liczysz, że będą tam jakieś informację jak to wszystko zatrzymać?.
Już tego wcześniej próbowaliśmy i Bonnie niczego tam nie znalazła -
dodał kończąc swoją wypowiedz Stefan siadając na drugiej sofie
naprzeciwko mnie
- Może szukaliśmy nie tego co powinniśmy. Nie mam zamiaru czekać,
aż Elijah coś wynajdzie, w przeciwieństwie do was ja mu nie ufam.
Zawiódł już kiedyś, więc może to zrobić ponownie. Już nie pamiętasz
jak chciał uratować Elenie życie eliksirem z niewiadomym terminem
przydatności? - powiedziałem kpiąco przysuwając się do przodu
- A jednak ci zależy - odpowiedział mój brat głupkowato się do mnie
uśmiechając
- Niby na czym? - zapytałem z oburzeniem
- Na Meredith. Zabija, a to cię denerwuje - rzucił od niechcenia pewny
tego co powiedział
- Przecież jest wampirem to normalne, że zabija, a denerwuje to ciebie,
no i może jeszcze kilku osób włącznie z Eleną - odparłem wstając
z kanapy, ponieważ miałem dość tego przesłuchiwania
432
Rozdział XXXII: Meredith Pierce - nieopisana historia by monalisa00
- Dokładnie jest wampirem i to właśnie wkurza cię najbardziej - Stefan
wstał z sofy krążąc nade mną jak sęp szykujący się do ataku
- Zabawna teoria, ale nie kupuję tego - dodałem ściszając głos - Lepiej
żeby Bonnie faktycznie coś znalazła w księgach, bo tak jak już mówiłem
mi nie zależy na tym ilu ludzi Meredith pozabija - podniosłem kurtkę
leżącą na kanapie zarzucając ją po chwili na siebie
- Sam w to nie wierzysz, a próbujesz przekonać mnie?. To ma raczej
związek z przeszłością zawiodłeś ją, a teraz chcesz to naprawić - spojrzał
na mnie
- Chyba spózniłeś się na lekcje, czyżbym słyszał dzwonek? - rzuciłem
z uśmiechem, a następnie ruszyłem w kierunku wyjścia z rezydencji
**Meredith**
Szłam przed siebie główną drogą w Mystic Falls próbując namierzyć
Rebekah, choć tak naprawdę to nie miałam pojęcia, gdzie mogłabym jej
szukać. Najlepszym rozwiązaniem byłoby przeszukać wszystkie
opuszczone domy, do której wampirzyca i jej brat mogli mieć dostęp,
ale nie miałam tyle czasu. Obawiałam się tego, że Tatia faktycznie może
mieć nade mną przewagę, a więc ja musiałam mieś jakiegoś asa w rękawie.
Chwyciłam za telefon ponownie wystukując numer do Rebekah, ale jej
telefon milczał odtwarzając jedynie informację z poczty głosowej. W tym
momencie usłyszałam dzwięk hamującego przede mną samochodu.
- Witaj złotowłosa księżniczko - przekręcałam oczami widząc Damona
w swoim samochodzie, a następnie obróciłam się w jego kierunku
uśmiechając się
- Nie widzę obok ciebie Alarica, a no tak wybacz mi moją nie
spostrzegawczość najwidoczniej jest w pracy, a tobie się nudzi - rzuciłam
433
Rozdział XXXII: Meredith Pierce - nieopisana historia by monalisa00
- Dalej jesteś wredna - zmierzył mnie wzrokiem -, a ja w przeciwieństwie
do ciebie nie nudzę się i nie szukam przyjaciół na ulicy - odbił piłeczkę -
Słyszałem w telewizji o twoim nowym wyczynie, jestem pod wrażeniem,
ale jak możesz być w tym taka dobra? - zapytał
- Szczęście początkującego, a jak już tak sobie tutaj miło gawędzimy,
czy nie widziałeś Rebekah? - spojrzałam na niego
- Druga znerwicowana, pomylona blondi, a tak widziałem, ale raczej
nie radziłbym ci się do niej zbliżać. Odkąd jej również psychopatyczny
brat Klaus wyrzucił ją na bruk nie jest skora do rozmów - odparł
uśmiechając się do mnie
- A więc rozmowa z tobą była stratą czasu - rzuciłam
Usłyszawszy moje słowa nacisnął gaz, po czym bez słowa odjechał.
Nie mogłam powiedzieć, że Tatia się ujawniła. Musiałam uzyskać więcej
jakichkolwiek informacji na jej temat. Niestety z tym musiałam poczekać
do wieczora, aż znowu księżyc będzie w nowiu ukazując mi ukryte pismo
w księdze Petrovy, a im mniej Damon będzie się do tego wtrącał tym lepiej
dla niego.
**Damon**
Wjechałem na podjazd do domu Bonnie, po czym zaparkowałem
wysiadając z auta. Ruszyłem wprost pod drzwi czarownicy naciskając
po chwili na dzwonek.
- Rick?. Co ty tu robisz? - zapytałem widząc swojego przyjaciela
otwierającego drzwi
- Pomagam - odparł, a po chwili zobaczyłem Bonnie - Wejdz - powiedziała
beznamiętnie w moją stronę
434
Rozdział XXXII: Meredith Pierce - nieopisana historia by monalisa00
- Chyba raczej wykorzystujesz zaległy urlop, choć zapewne są inne
i ciekawsze możliwości rozrywki - odparłem stojąc w holu, a następnie
wszedłem do pokoju czarownicy - Spodziewałem się raczej starych
pajęczyn i szklanej kuli - powiedziałem oglądając normalne pomieszczenie
- Niestety niczego nie znalezliśmy - urwała ignorując moją uwagę -
Najwidoczniej czarownice w jakiś sposób ukryły pismo jakimś zaklęciem,
ale... - powiedziała Bonnie
- Zatem to była strata czasu - rzuciłem siadając na kanapie przypominając
sobie jak Meredith użyła dokładnie tego samego zwrotu do mnie
- Dasz mi dokończyć? - spojrzała na mnie z wyrzutem, a ja pozwoliłem jej
mówić dalej - Otóż odnalezliśmy ten znak - położyła księgę na niedużym
sosnowym stoliku do kawy, a następnie wskazała na narysowany rąb
- Widziałem w swoim życiu sporo, ale przez cały dzień udało ci się znalezć
tylko to? - zapytałem zdziwiony opierając się o oparcie kanapy
- Posłuchaj tego - wtrącił Rick, a ja przekręciłem oczami - Zamieniam się
w słuch - dodałem
- To jest znak połączenia dzięki, któremu Meredith została połączona
z Klausem podczas Balu Założycieli i jeśli mówi prawdę to faktycznie
może mieć to związek z jakąś czarownicą posiadającą wielką moc.
Zaklęcie może rozdzielić jedynie osoba je rzucająca, albo zamknąć jego
działanie w jakiś rzeczach. W ten sam sposób twoje wspomnienia zostały
ukryte w krwi Meredith - powiedziała spoglądając na mnie - W księdze
są również informacje o połączeniach krwi, a także o rozpadzie Białej
Mocy, ale nie znalazłam w jaki sposób została podzielona. Wszystko
zostało napisane bardzo starym językiem, a najwidoczniej brakujące
informacje znajdują się w drugiej księdze Petrovy... - dodała streszczając
uzyskane informacje
- ...którą ma Meredith - dokończyłem za nią zdanie
435
Rozdział XXXII: Meredith Pierce - nieopisana historia by monalisa00
**Meredith**
Niestety moje poszukiwania nie przyniosły żadnego rezultatu.
Wróciłam z powrotem do rezydencji zatrzaskując za sobą drzwi. Ruszyłam
w kierunku salonu. Musiałam przekonać przynajmniej Klausa jak wielkim
zagrożeniem jest Tatia.
Po przekroczeniu progu zobaczyłam dziewczynę przeglądającą książki
na półce.
- Szukasz kogoś? - zapytała przewracając strona po stronie w trzymanej
przez siebie księdze nawet nie spoglądając w moim kierunku
- Na pewno nie ciebie - odparłam złośliwie zawracając w kierunku drzwi
wyjściowych
- Za pewne Klausa, ale nie kłopocz się ponieważ go zabiłam - obróciłam
się w jej stronę widząc jak spokojnie kładzie książkę na swoje miejsce -
Ale jesteś nerwowa - wzdychnęła znudzona - tak naprawdę wyszedł
i niedługo wróci, ale warto było cię oszukać tylko po to, by zobaczyć twoją
minę, chociaż nie jest aż tak zabawna jak jego rodzeństwa, które nabiłam
na sztylety - dodała z uśmiechem niewiniątka
Nie wiedziałam co mam powiedzieć to wszystko działo się tak szybko
i prawdopodobnie, dlatego nie mogłam dodzwonić się do Rebekah
dzisiejszego dnia.
- Nie radze ci o tym nikomu wspominać, bo jeśli to zrobisz to zabiję
każdego komu zdradzisz nasz mały sekret, a wbrew temu co sobie myślisz
im w rzeczywistości na tobie zależy - powiedziała, po czym ponownie
spojrzała na regał z książkami dotykając swoim palcem grzbietów jakby
szukała odpowiedniego tytułu
436
Rozdział XXXII: Meredith Pierce - nieopisana historia by monalisa00
- Jak możesz mnie tak bardzo nienawidzić, przecież nigdy niczego złego
ci nie zrobiłam?! - zapytałam z wyrzutem czując jak jej słowa i czyny
zaczynają się na mnie odbijać uczuciem strachu i bezsilności
- To nic osobistego, to raczej chęć odebrania tego co mi się należy.
Czarownice mnie oszukały przez co ty poniesiesz tego konsekwencje -
dodała przenosząc swój wzrok na mnie
- W takim razie czemu nie zabijesz mnie teraz? - zapytałam
- I miałabym stracić odrobinę rozrywki?! - uśmiechnęła się do mnie -
Jesteś tylko jedną z trzech, którą muszę unieszkodliwić, ale myślę,
że z tobą będzie najlepsza zabawa, natomiast pozostałe brakujące krople
odzyskam zapewne bez trudu - powiedział wyciągając książkę z regału -
Widzę, że znowu nie odrobiłaś lekcji - zauważyła moje zdziwienie na
usłyszane przed chwilą informację
Dziewczyna jedynie przekręciła oczami -, ale powiem ci, bo przecież i tak
nikomu tego nie przekażesz. Dawno temu cała Biała Moc, a w zasadzie
jej pięćdziesiąt procent zostało mi odebrane, niestety jej większa część
czterdzieści osiem procent należy do ciebie, natomiast po procencie zostało
rozłożone na dwa żyjące sobowtóry, czyli Katherine Pierce oraz Elenę
Gilbert. Kto zabije szybciej ten zagrania całą pulę. Zasady są proste -
powiedziała to tak jakby grała w jakąś grę planszową i jedyne co musiała
zrobić to pozbijać wszystkie pionki po drodze
- Z tego całego towarzystwa ty jesteś najgorsza - dodałam z odrazą
- Dziękuję za komplement, bo jakkolwiek na to patrząc każdy kolejny
sobowtór był coraz bardziej... zniewieściały, a więc czas to zakończyć -
dodała stając coraz bliżej mnie
- Pokonam cię - odparłam czując się po raz kolejny coraz bardziej bezsilna
całkowicie nie wierząc we własne słowa
- Nie możesz, posiadam więcej mocy od ciebie, jestem niezniszczalna.
Co w takim razie zrobi mała Meredith pobiegnie do Klausa z płaczem,
a może do Damona? - stanęła naprzeciwko mnie
437
Rozdział XXXII: Meredith Pierce - nieopisana historia by monalisa00
- W porządku - zobaczyłam jej lekkie zaskoczenie - w takim razie grajmy
fair, zasztyletowałaś Rebekah i Kola, gdzie oni są? - zapytałam
- I tak się tam nie dostaniesz, więc co mi zależy?. Dokładnie tam gdzie ich
miejsce na cmentarzu, w starej krypcie, na którą rzuciłam zaklęcie i tylko
moja krew może zdjąć urok - dodała
- Po drugie, zerwij połączenie moje z Klausem - powiedziałam
- To już zrobiłam dużo wcześniej. Podczas Balu to była tylko pokazówka,
ale naprawdę zastanawiałam się nad jednym - rzuciła obchodząc mnie
dookoła - Co wtedy tak naprawdę chciałaś ochronić swoje życie czy
wampira, który prędzej wybiłby całe miasto i dla, którego jesteś jedynie
chodzącym workiem krwi?. Myślałaś, że jemu naprawdę może na tobie
zależeć? - zatrzymała się stając prosto przede mną patrząc mi w oczy,
a ja nawet nie chciałam na nią spojrzeć - Jesteś taka żałosna, za bardzo
się przywiązujesz. Kierowałaś się uczuciami i zobacz gdzie cię to
doprowadziło - prychnęła zniesmaczona
Czułam się w tym momencie przez nią pokonana i ona zapewne też to
czuła wiedząc jak bardzo mogła mną kontrolować grożąc moim bliskim.
- No tak, ty w każdym musisz odszukiwać iskrę nadziei nawet tam gdzie
jej nie ma i właśnie to czyni cię taką słabą - rzuciła
- W tobie jakoś jej nie szukam - odpowiedziałam, a jej uśmiech znikł
- Co się tutaj dzieje? - usłyszałam za sobą głos Klausa
- Wszystko w porządku, właśnie rozmawiamy sobie z Meredith -
usłyszałam dzwięczny głos Tati - Zacieśniamy więzi - uśmiechnęła się
Spojrzałam na nią kiwając jedynie przecząco głową i nie chcąc jej słuchać
ruszyłam w kierunku schodów przechodząc obok Klausa bez słowa.
Miałam wrażenie jakby ta rozmowa wykończyła mnie znacznie bardziej
niż powinna. Musiałam odpocząć, zastanowić się i obmyślić jakiś plan
działania. Na dworze zaczynało się powoli ściemniać przez co musiałam
się przygotować do odczytania księgi Petrovy.
438
Rozdział XXXII: Meredith Pierce - nieopisana historia by monalisa00
- Meredith! - zawołał za mną Pierwotny
- Daj sobie spokój - rzuciłam idąc cały czas przed siebie, ale po chwili
w wampirzym tempie zagrodził mi drogę - Naprawdę nie mam ochoty
rozmawiać, więc może zajmiesz się nią w ramach zamiany, a mnie dasz
odpocząć - odpowiedziałam zdenerwowana spoglądając na niego
- Jesteś zazdrosna kochanie?. Może napijesz się z nami wina? - zapytał
widząc moje wzburzenie
- Nie, raczej zażenowana. Po prostu w przeciwieństwie do ciebie ja nie
wierze w ani jedni jej słowo i zastanawia mnie, dlaczego ty tak łatwo
jej uwierzyłeś?. Czy nie dałam ci dość powodów byś mógł mi zaufać? -
zadałam kolejne pytanie pozwalając sobie na wyrzucenie całej złości
- Wybacz, ale nie widzę na razie żadnych oznak tego, aby Tatia zagrażała
mi lub tobie - odparł uważnie mi się przyglądając
- Znam tą historię, ale w niej nie ma już dziewczyny, którą kochałeś i moja
odpowiedz to, nie... nie napiję się z wami, a w szczególności z kimś kto
chce mnie zabić, ty rób jak chcesz tylko nie mów, że nie ostrzegłam -
powiedziałam pewna siebie ruszając w kierunku swojego pokoju
Usiadłam na łóżku chowając swoją twarz w dłoniach. Musiałam zacząć
trzezwo myśleć. Podeszłam do półki wyciągając księgę Petrovy,
a następnie usiadłam na podłodze przy otwartym balkonie. Chłodny wiatr
owiewał moją twarz unosząc delikatnie pojedyncze pasma włosów.
Tak bardzo brakowało mi mojego ludzkiego życia, choć pewnie nigdy
nie powiedziałabym tego na głos. Spojrzałam na niebo, gdzie księżyc
wyszedł za chmur oświetlając swoim blaskiem okolicę.
Otworzyłam księgę kładąc ją na kolanach. Po chwili litery zaczęły
pojawiać się na pożółkłych kartkach. Zaczęłam uważnie czytać.
W końcu okryję prawdę i upomni się o swoje, ale inaczej nie możemy
postąpić. Mogłyśmy zabrać jej jedynie połowę Mocy dzieląc ją na żyjące
sobowtóry, a resztę przekazując dziewczynie, która będzie w stanie
poświęcić swoje życiem. Moc zrodzona z poświęcenia i miłości to jedyna
możliwość złamania klątwy jaka drzemie w jej krwi. Osoba z tego samego
439
Rozdział XXXII: Meredith Pierce - nieopisana historia by monalisa00
rodu z czystym sercem, którą będziemy musiały ochraniać przed każdym
nawet za cenę własnego życia. W niej cała nadzieja, że pewnego dnia
pokona ją&
Przewróciłam kilka kartek do przodu przelatując szybko palcem po literach
szukając informacji o połączeniu krwi jednego Rodu. Znowu pojawił się
rąb, a obok podpis tylko posiadając równą połowę ma szansę. Światło i
mrok tak różne, a w zasadzie takie same, że nie potrafią bez siebie istnieć.
Czy to oznaczało, że jedyną możliwością było zabicie Katherine i Eleny?.
Nie mogłam w to uwierzyć. Spojrzałam na księgę nie wiemy czy i ile
sobowtórów przeżyło, a może żyje tylko jeden i jest człowiekiem?. Nie
dopuścimy do śmierci niewinnych, nie jesteśmy tacy jak oni... jak ona.
Wystarczy odrobina krwi do połączenia, by Moc przeszła na osobę
wyznaczoną. .
Tatia za pewne musiała wiedzieć, że nie musi zabijać sobowtórów,
by uzyskać Moc zawartą w ich krwi, ale ona nie przejmowała się tym
działając niczym dobrze naoliwiona maszyna z obsesją odszukania Białej
Mocy. Już chciałam zamknąć księgę, gdy zobaczyłam przelanie krwi tyko
dzięki srebrnemu sztyletowi, czas by po tysiącletniej przerwie wrócił do
prawowitego właściciela . Musiałam być pierwsza, musiałam odzyskać
sztylet, a przede wszystkim sprowokować Tatię do pokazania jej
prawdziwej twarzy i jej prawdziwych zamiarów.
Starałam się sobie wszystko poukładać. Dobrze wiedziała, że może mnie
szantażować chcąc skrzywdzić każdego na kim mi zależało, dlatego
musiałam pozbyć się tego problemu. Kierowałam się emocjami, więc
byłam dla niej taka łatwa do przejrzenia. Jedyną możliwością, żebym
przestała się przejmować było wyłączenie mojego człowieczeństwa.
Tyle razy je wyłączała i włączałam, że chyba sama pogubiłam się w tym
co czułam. Wiedziałam do czego to może doprowadzić, niestety musiałam
obrać właśnie tą drogę i pozbyć się wszystkiego od początku do końca.
- Poradzisz sobie, już raz to zrobiłaś - powiedziałam na głos jakbym
chciała dodać sobie otuchy
440
Rozdział XXXII: Meredith Pierce - nieopisana historia by monalisa00
Położyłam książkę na swoje miejsce na półce. Chwyciłam za moją czarną
jeansową kurtkę zakładając ją na siebie. Oparłam się plecami o zatrzaśnięte
drzwi i zamknęłam oczy odsuwając od siebie swoje człowieczeństwo ten
ostatni raz. Nie liczyłam na to, że pewnego razu znowu je włączę.
Wiedziałam, że będę musiała zrobić straszne rzeczy, których pózniej
nie będę chciała czuć, a konsekwencje moich czynów nigdy nie zostaną
mi wybaczone.
Zeszłam powoli po schodach na dół z twarzą wypraną z emocji.
Odepchnęłam od siebie wszystko co mogłam czuć, strach, przywiązanie,
ból, poczucie straty, wspomnienia, miłość. Nie było teraz we mnie nic
oprócz pustki i chęci zemsty.
Zatrzymałam się na moment w głównym holu. Usłyszałam po chwili
rozmowę Klausa z Tatią, ale nie interesowało mnie o czym rozmawiali.
Prawda była taka, że dzisiejszego wieczoru musiała polać się krew.
Z chwilą, kiedy Pierwotny przestanie mi ufać będę miała tylko moment,
by wprowadzić swój plan w życie.
Ruszyłam powoli idąc w ich kierunku. Zobaczyłam Klausa siedzącego
na jednej kanapie, a po drugiej stronie stolika na drugiej sofie siedzącą
Tatię. Musiałam odzyskać sztylet, a więc starałam się skupić tylko na
wykonaniu tego bez względu na wszystko. Beznamiętnie przekroczyłam
próg idąc przed siebie.
- Meredith wszystko w porządku? - usłyszałam za sobą głos Pierwotnego
w ułamku sekundy odnajdując wzrokiem leżący na komodzie sztylet
- W jak najlepszym - obróciłam się z uśmiechem na twarzy - Widzę,
że zacieśniacie więzi, ale jesteście jeszcze przed tym jak wspomina
o zasztyletowaniu twojego rodzeństwa?, czy przed tym jak połączyła mnie
i ciebie podczas Balu Założycieli pragnąć naszej śmierci? - zapytałam
złośliwie stając pomiędzy dwoma kanapami
Dziewczyna wstała przerażona.
- Nie wiem o czym mówisz? - przenosiła pospiesznie swój wzrok ze mnie
na Klausa i na odwrót
441
Rozdział XXXII: Meredith Pierce - nieopisana historia by monalisa00
Widziałam w jaki sposób zaciska zęby. Była wściekła, a mnie to bawiło.
- O czym ty mówisz? - zapytał Klaus
- O tym, że twoja dziewczyna to kłamczucha - w wampirzym tempie
chwyciłam ją za gardło przybijając do ściany - Zaraz przestaniesz być
dla mnie problemem - rzuciłam i w tej chwili to ja zostałam
przygwożdżona do ściany przez Klausa
- Jak możesz jej ufać bardziej niż mi. Pożałujesz tego - rzuciłam
zdenerwowana specjalnie go prowokując
- Grozisz mi? - zapytał ostrzej, a z drugiej strony rozbawiony
- Nie wiesz do czego jestem zdolna, kiedy nie masz nade mną władzy -
odparłam, po czym mnie puścił
Moją jedyną przewagą było to, że mu na mnie zależało i nie zrobiłby mi
krzywdy, a na pewno jeszcze nie teraz. Pewnie nigdy bym mu się nie
postawiła, ale teraz nie miałam innej możliwości.
- Coś ty zrobiła? - spojrzał na mnie z niedowierzaniem
Prawda była taka, że za każdym razem wyłączałam się na wszystkich
dookoła, ale nigdy nie na niego.
- Naprawiłam się, nie dałeś mi innego wyboru - powiedziałam
bezbarwnym głosem, po czym spojrzałam przed siebie widząc leżący
na stoliku sztylet - Beze mnie i swojego rodzeństwa zostaniesz sam -
w wampirzym tempie znalazłam się przy szafce biorąc do ręki ostrze,
a on obrócił się w moją stronę
Widziałam na jego twarzy ból, który zaczął przemieniać się w wściekłość.
Nigdy bym nie użyła tego argumentu wobec niego i każdego innego.
Niszczyłam w ułamku sekundy to co udało mi się osiągnąć przez cały czas
spędzony tutaj.
- Myślisz, że w ogóle coś o mnie wiesz, bo pozwoliłem ci, spojrzeć w moją
zranioną duszę? - rzucił wściekły - Szukanie cię przez tyle lat pozwoliło
mi nauczyć się o tobie wszystkiego, to nie było trudne uzyskać twoje
442
Rozdział XXXII: Meredith Pierce - nieopisana historia by monalisa00
zaufanie - powiedział, a ja uśmiechnęłam się słuchając jego słów
całkowicie w to nie wierząc
- W takim razie na dość sporo mi pozwoliłeś i do tego wiem, kiedy
kłamiesz - wzięłam do ręki sztylet patrząc na niego z pod zasłony swoich
rzęs z uśmiechem - Może nawet pewnego dnia zrozumiesz, dlaczego to
zrobiłam - dodałam ciszej spoglądając smutno w jego stronę
- Nie możesz odejść, jeśli to zrobisz zabiję każdego kogo znasz! - krzyknął
w moją stronę zdenerwowany - Zdajesz sobie sprawę, że jeśli znikniesz
twoje miejsce zajmie Elena?! - dokończył próbując mnie zastraszyć
- Chyba trochę za dużo osób mi dzisiaj grozi - powiedziałam jakbym
mówiła sama do siebie - Nie obchodzi mnie to kogo zabijesz ty lub ona,
bo już przestałam się tym przejmować - odparłam choć czułam jak zaczyna
wypełniać mnie ból, który odsunęłam od siebie w ułamku sekundy
wychodząc na dwór
Pewnym krokiem ruszyłam przed siebie w jednej dłoni trzymając sztylet,
a w drugiej kluczyki do samochodu Klausa. Wsiadłam do niego zapaliłam
silnik i ruszyłam wykonać drugą część planu.
Jadąc przed siebie wyciągnęłam telefon wybierając odpowiedni numer.
Nigdy nie pomyślałabym, że właśnie ten kontakt może mi teraz pomóc.
Niestety nikt nie odebrał, a po pięciu sygnałach włączyła się poczta
głosowa.
- Nie odbierasz, to raczej zrozumiałe zważywszy na naszą przeszłość,
ale czas byś spłaciła swój dług. Nie interesuje mnie co robisz, czy gdzie
teraz jesteś. Dobrze wiem, że nie obchodzi cię los innych, ale skoro w grę
wchodzi twoje własne życie to raczej tego nie zbagatelizujesz -
powiedziałam, po czym się rozłączyłam
Dotarłam pod dom Eleny. Zaparkowałam samochód, po czym z niego
wysiadłam. W domu paliło się światło. Skupiłam się na głosach w środku.
Rozpoznałam Jeremiego i Elenę oraz odgłosy sztućców i talerzy.
Spojrzałam na zegarek była godzina 21.30. Wskoczyłam na maskę
opierając się o szybę i czekając na dogodną chwilę.
443
Rozdział XXXII: Meredith Pierce - nieopisana historia by monalisa00
Zdawałam sobie sprawę, że rozpętałam prawdziwe piekło na Ziemi.
Wpatrywałam się w rozgwieżdżone niebo, gdy po pięciu minutach
słyszałam głos Eleny.
- Wiem, że jest pózno Jeremy, ale obiecałam Bonnie, że się z nią zobaczę.
Pewnie długo nam zejdzie, więc zostanę u niej do jutra - powiedziała
dziewczyna do swojego brata, a ja uśmiechnęłam się sama do siebie
słysząc tą informację
Mimo wszystko nie chciałam zrobić jej krzywdy. Po prostu musiałam być
o kilka kroków przed wszystkimi, a przynajmniej do póki ja tego chciałam.
Dziewczyna ruszyła prostą drogą odchodząc od domu, a ja znalazłam się
tuż za nią trzymając w ręku chusteczkę nasączoną chloroformem, którą
przyłożyłam do jej twarzy.
- Ciesz się, że robię to tylko w taki sposób - powiedziałam czując jak
przestaje się szamotać
Wsadziłam nieprzytomną Elenę do samochodu. Skierowałam się w stronę
miejsca kierowcy, gdy w połowie drogi zadzwonił krótki dzwięk mojego
telefonu świadczący o przyjściu smsa; MOST WICKERY - brzmiała
informacja.
Uśmiechnęłam się sama do siebie chowając telefon do tylniej kieszeni
jeansów. Usiadłam na miejscu kierowcy, odpaliłam silnik kierując się
w tamtą stronę. Podczas całej jazdy kilkakrotnie dzwonił mój telefon.
Spojrzałam na wyświetlacz, Klaus. Zignorowałam połączenie naciskając
na przycisk z czerwoną słuchawką, a następnie położyłam go na desce
rozdzielczej samochodu. Minęło może jakieś dwadzieścia minut,
gdy dotarłam na umówione spotkanie.
Wysiadłam z samochodu zatrzaskując za sobą drzwi. Na dworze panował
mrok, wiał lekko wiatr i panowała cisza. Nigdzie nie było widać, żadnych
samochodów kierujących się w stronę Mystic Falls, ani jakichkolwiek
oznak tego, że niedaleko znajduję się miasteczko. Przeszłam kilka kroków
słysząc jedynie uderzenia swoich obcasów o asfalt. W pewnym momencie
zatrzymałam się czując, że ktoś za mną idzie.
444
Rozdział XXXII: Meredith Pierce - nieopisana historia by monalisa00
- Skąd wiedziałaś, że się zjawię? - zapytała
- Ponieważ jedyną rzeczą jaką cenisz sobie Katherine jest twoje własne
życie - obróciłam się w jej stronę widząc dziewczynę ubraną w czarne
spodnie jeansowe, malinową bluzkę i czarną skurzaną kurtkę z jak zawsze
idealnie zakręconymi włosami
- Narażanie się na niebezpieczeństwo też nie należy do moich mocnych
cech, a bycie w centrum potyczek pomiędzy tobą i Pierwszą Petrovą też
nie za bardzo mi odpowiada - dodała podchodząc bliżej - Jesteś zdziwiona,
że wiem? - zapytała patrząc pewnie na mnie
- Nie, zawsze byłaś idealnie poinformowana, ale skoro się zjawiłaś
to faktycznie musisz się jej bać - odparłam krzyżując ręce na piersiach
- Powiedzmy, że ci pomogę, co za to będę miała? - zadała kolejne pytanie
jakby była urażona moją uwagą
- Będziesz mogła cieszyć się świeżym powietrzem, gdzieś w ciepłych
krajach bez skrępowania, że któregoś dnia cię odnajdę i zabiję -
oznajmiłam beznamiętnie idąc powoli w jej stronę - To chyba uczciwa
cena? - dodałam stając koło Katherine
- Wygląda, że musiałam coś przegapić - rzuciła uważnie mi się
przyglądając
- Cała zabawa jeszcze przed nami, ale do tego właśnie ty mi jesteś
potrzebna? - powiedziałam odchodząc od wampirzycy w kierunku
samochodu
Usiadłam na miejscu kierowcy, a Katherine obok mnie na miejscu
pasażera, po czym obróciła się za siebie widząc leżącą na tylnich
siedzeniach nieprzytomną Elenę.
- Salvatorowie się wkurzą jak odkryją, że ich oczko w głowie, biedna
Elena została porwana, a więc dokąd jedziemy? - zapytała z uśmiechem
na twarzy kładąc swój prawy łokieć na drzwiach samochodu podpierając
w ten sposób głowę
445
Rozdział XXXII: Meredith Pierce - nieopisana historia by monalisa00
- Gdzieś, gdzie nikt nie będzie nas szukał - odpowiedziałam, a następnie
zapaliłam silnik samochodu ruszając przed siebie i mijając po parunastu
minutach znak wyjazdu z Mystic Falls
Ciąg dalszy nastąpi&
446
Rozdział XXXII: Meredith Pierce - nieopisana historia by monalisa00
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Meredith Pierce Nieopisana historia Rozdział XXXVIMeredith Pierce Nieopisana historia Rozdział IVMeredith Pierce Nieopisana historia Rozdział XXXVMeredith Pierce Nieopisana historia Rozdział XIMeredith Pierce Nieopisana historia Rozdział VIMeredith Pierce Nieopisana historia Rozdział XMeredith Pierce Nieopisana historia Rozdział XXXIIIMeredith Pierce Nieopisana historia Rozdział IMeredith Pierce Nieopisana historia Rozdział VIIMeredith Pierce Nieopisana historia Rozdział XXXIMeredith Pierce Nieopisana historia Rozdział VMeredith Pierce Nieopisana historia Rozdział XXVIIMeredith Pierce Nieopisana historia Rozdział XXXMeredith Pierce Nieopisana historia Rozdział VIIIMeredith Pierce Nieopisana historia Rozdział IIMeredith Pierce Nieopisana historia Rozdział XXXIVMeredith Pierce Nieopisana historia Rozdział XXVIIIMeredith Pierce Nieopisana historia Rozdział IIIMeredith Pierce historia napisana przeze mnie Rozdział IIIwięcej podobnych podstron