(...) W świetle źródłowych studiów Park Krakowski jawi się jako zwiastun szeroko zakrojonej kampanii o zdrowie, o zdrowe wychowanie i wychowanie do zdrowia, kampanii wszczętej właśnie przez Jordana. W roku 1888 kolejny Zjazd Lekarzy i Przyrodników Polskich odbywający się we Lwowie uchwala przez aklamację wniosek „o naglącej potrzebie zakładania towarzystw higienicznych”. Na ten to apel pierwszy staje Jordan. Już w roku następnym pod jego wodzą zawiązuje się w Krakowie Towarzystwo Opieki Zdrowia, a prywatnym sumptem Doktora ukazuje się organ prasowy „Przewodnik Higieniczny”. Pośród założycieli stowarzyszenia figurują ówczesne tuzy naukowe, a trzon roboczy stanowią lekarze — społecznicy, nauczycielstwo i kler. Program obejmuje całokształt prac nad zdrowiem publicznym. W sposób zgoła nowoczesny chwyta triadę uwarunkowań: środowisko — instytucje — świadomość społeczną. Park Krakowski, aczkolwiek autonomiczny, jest tego ruchu opoką, sięga bowiem do fundamentu, jest kuźnią postaw i nawyków młodego pokolenia. Sprawił to geniusz Jordana, który od razu nacisnął najważniejszy klawisz. Jest to niezwykła cecha tych lekarzy (jak Korczak, Piasecki, Landy), których myśl wybiegać umiała poza terapię i profilaktykę — w rejony edukacji. Wychowanie bowiem, nie naruszając pryncypiów medycyny, można rozumieć w kategoriach zdrowia: cielesnego, psychicznego i społecznego czyli moralnego. Nawet wychowanie patriotyczne, korona Jordanowego programu, mieści się w tym systemie pojęć. (...)
(O treści i zakresie Jordanowego przesiania, „Kultura Fizyczna” 1989, nr 3-4, s. 4.)
(...) Prof. Gilewicz szczególnie silnie odczuwał tragizm sytuacji w obrębie nauk o wychowaniu fizycznym, gdzie wyraźnie zarysowały się dwa przeciwstawne obozy: obóz przyrodników i obóz humanistów. Dlatego z dużym niepokojem śledził tendencję do socjologizacji, czy też bio-logizacji wychowania fizycznego, widząc w tym rażącą jednostronność. Wziąwszy na siebie trudną i niewdzięczną rolę mediatora, narażał się nierzadko na krytykę z obu stron, których przedstawiciele nie mogli lub nie chcieli zrozumieć, że jako teoretyk wychowania fizycznego, nie może się on zadeklarować ani jako „czysty przyrodnik”, ani jako „czysty humanista”. (...)
Czym jest bowiem osobowość bez osoby, jak można wychować pełnego człowieka bez ukształtowania jego materialnego substratu, jego motoryczności i zmysłów, które są narzędziem poznania? Dlaczego pojęcie „dobrze wychowanego człowieka” zwężono do sfery intelektualnej i moralnej? (...)
Dziecko można dzielić na części tylko dla celów poznawczych.
45