Jesteśmy już u schyłku jesieni, zaczęły się przymrozki przeplatane jesienną szarugą, skończył się prawie zupełnie najazd turystów na lasy. grzybiarze swoje kosze i plastikowe torby zawiesili na kołkach, a nam wypada chociaż na moment rzucić okiem nieco wstecz
Przeglądając prasę codzienną letnich miesięcy łatwo dało się zauważyć wzmożoną i chyba przesadzoną kampanię propagandową na rzecz grzybobrania Przybierało to w niektórych dziennikach często zabawne formy, przez demonstrowanie dziwolągów lub stosowanie trików fotograficznych (np. pokaźny grzyb w butelce, borowik wyrastający z kapelusza innego borowika, grzyb olbrzym, niekiedy dla lepszego efektu okaz zbliżony do obiektywu fotograficznego na wyciągniętą rękę). Tytułom artykułów i notatek także nie brakowało posmaku sensacji, np. „200 borowików w jednym koszu". „Dwie kondygnacje grzybów", ..Rekordowy zbiór" ttp.
Musimy się zastrzec, że my także jesteśmy za tym. by człowiek z miasta szukał odnowy sił na łonie natury, ale jak czytamy w artykule pt „Na grzyby!" zamieszczonym w ..Trybunie Ludu" (Nr 178) wzrasta też dewastacja tego łona natury. Zagajniki, laski, lasy. a nawet rezerwaty przyrody - któż jęst w stanie upilnować - po każdej niedzieli, po każdym letnim sezonie wczasowym wyglądają jak pobojowisko. Chodzi więc o to, by równolegle z propagowaniem grzybobrania szła nauka jak grzyby zbierać, jak szanować las i jego mieszkańców. Niektóre dzienniki - trzeba to przyznać - tak właśnie postępowały, ale nie wszystkie. Najbardziej bodaj trafnie problem grzybobrania ujmował miesięcznik „Przyroda Polska" (nr 9) ale cóż. można założyć z góry, że czytelnicy czasopisma Zarządu Głównego Ligi Ochrony Przyrody i tak już są dostatecznie uświadomieni i wiedzą zarówno jak zbierać grzyby i jak uszanować las i jego mieszkańców.
Popularny tygodnik „Przekrój" (nr 1695) znowu obdarzył swoich licznych czytelników obszernym artykułem o rysiach pt. „Tygrysy jyolskich kniej" pióra Stefana Maciejewskiego. Artykuł napisany interesująco o dużym ładunku wiedzy, autor widać gruntownie zna literaturę przedmiotu, powołuje się na liczne autorytety przyrodnicze i myśliwskie. cytuje ich ciekawsze wypowiedzi na temat rysia (Pietruski - autor pierwszej monografii o rysiu - 1865 r.) Sztolcman. Korsak. Krawczyński, Lavanden i inni), by dowieść. że wszyscy oni byli nastawieni do rysia negatywnie i przejaskrawiali jego szkodliwość w łowisku. Stąd wywodzi przyczynę, dla której od najdawniejszych czasów rysie były tępione. Dzisiejszy stan liczebny rysia w naszych kniejach autor ocenia na 350-400 sztuk. Warto za autorem odnotować historię rysia w Europie. Otóż w Szwecji w latach 1827-36 ubito 2506 rysi. co świadczy o ich hczncj populacji. W sto lat /różniej rysiom groziła całkowita zagłada, przed któr<) uratowała je ustawa o gatunkowej ochronie (1928 r.j. Podobnie miała się rzecz w Finlandii i Norwegii, gdzie za odstrzał rysia płacono wysokie premie. W Niemczech ostatniego rysia strzelono w 1846 n. w Austrii -1872. w Szwajcarii - 1894. Francji - 1875. Włoszech i na Węgrzech - w 1915. w Bułgarii - w 1936 r. J. Krotochvil, autor pracy o rozmieszczeniu rysi w Europie (Brno, 1968 r.) powiada, że w wyżej wymienionych krajach spotyka się obecnie pojedyncze osobniki, trafiające tam z obszarów, gdzie rysie jeszcze żyję. jak z Hiszpanii czy Jugosławii (sę tu nieliczne, z większym skupiskiem w górach Macedoniii
W Rumunii był to zwierz liczny. /Zawzięcie tępiony, nie wyginęł dzięki ustawie ochronnej z 1933 r. A nawet się rozplenił W1959 r. w lasach tego kraju tyło już tysiąc rysi. Z (ą też chwilę znalazły się one znowu na liście zwierzęt łownych. W Czechach i na Morawach zwierza tego wybito w XIX w. Zachował się on jedynie w Słowacji (od 1934 r. ochrona gatunkowa/. Obecnie w Czechosłowacji bytuje około sześciuset rysi. Najwięcej żyje ich na terenie Zwięzku Radzieckiego. Chociaż i tu z każdym rokiem pogłowie maleje, przecież jeszcze obecnie strzela się każdego roku po kilkanaście tysięcy sztuk.
W dawnej Polsce ryś był zwierzęciem pospolitym, ale w 1938 r. zachowało się już tylko około 500 rysi. Wojnę przetrwało ich tak niewiele, że trzeba było w 1944 r. objąć ten gatunek całkowitą ochroną. Obowiązywała ona do 1952 r. rozmnożywszy się dostatecznie, powrócił ryś na listę zwierząt łownych, z czasem ochronnym od 1 kwietnia do końca października. Również warto przypomnieć i podać za autorem, że ryś zmysłami przerasta wszystkie nasze drapieżniki. Doskonały ma wzrok i słuch. Stwierdzono, że ryś słyszy gwizdek policyjny z odległości 4750 m. gdy pies z 3500 m. a człowiek 2500 m. Szmer myszy potrafi zlokalizować z odległości 65 m! Zmysł dotyku ma dwukrotnie lepszy aniżeli koty domowe.
Skóra rysia była w bardzo wysokiej cenie. Jak podaje autor, w dawnej Polsce za rysi błam można było dostać 200 zł p., co miało wartość 60 owiec lub 10 wołów. Ceniono sobie także mięso z rysia, ponoć soczyste i smaczne.
Do autora artykułu można mieć jedynie zastrzeżenie, że myśliwych (co prawda nie wszystkich) uważa za tych, którzy dybią na zgubę rysia, tymczasem, jako publicysta obeznany ze sprawami łowieckimi, winien wiedzieć, że właśnie dzisiejszy myśliwy stoi na straży całej rodzimej fauny 1 z jego strony rysiowi na pewno mc zagraża niebezpieczeństwo.
Ezpress Wieczorny (nr 216) na rozpoczęcie sezonu myśliwskiego zamieścił reportaż z polowania w lasach koło Piły na jelenia. Reportaż nosi tytuł,,Polowanie na królewskiego zwierza" i jest zilustrowany czterema dobrymi zdjęciami. Dużą zaletą artykułu jest. że szerokie rzesze czytelników dowiadują się na czym polega polowanie na jelenie, kto ma prawo na nie polować i jakie byki kwalifikują się do odstrzału..
Jak podało „Życie I Nowoczesność" (nr 379) ostatnio skonstruowano w Salt Lakę City (USA) karabin maszynowy „American 180". Nowością tej brom jest zastosowanie w przyrządach celowniczych minilasera. Za pomocą tego urządzenia naprowadza się broń na cel. Pocisk automatycznie trafia w czerwony punkt zaznaczony przez promień lasera na obiekcie, do którego się celuje. Strzelec naciska spust, gdy tylko zobaczy, że punkt znajduje się w odpowiednim miejscu.
Broń z tego rodzaju celownikiem już produkuje się w Austrii. Wydaje się. że jest to już przyrząd celowniczy graniczący z doskonałością lub wręcz doskonały, jestem jednak przekonany, że myśliwi pozostaną nadal przy tradycyjnej muszce, szczerbinie i przy krzyżu lunety. Nie poszukujemy nowych doskonalszych rozwiązań, te które są przez nas stosowane w pełni nas zadowalają, dają nam z pewnością więcej satysfakcji, niż by mógł dać celownik z laserem, a zwierzynie - stwarzają szanse.
Kiedy stały się modne Rude czapki, pelisy,
Wielu łowców zaczęło Polowanie na lisy.
Lis potrzebny dla żony.
Lis potrzebny dla córki,
Lisy, lisy sę w modzie Tak jak kiedyś wiewiórki.
O spotkaniach z lisami Dyskutuje się teraz:
Jak go podejść, jak strzelić Jak przywabić go nieraz.
Gdzie najłatwiej go spotkać.
Czy na łąkach, czy w trzcinie?
Mam nadzieję, że moda Ta niedługo przeminie.
Bo inaczej spotkanie Tak wydaje coś mi się,
Najpewniejsze z rudzielcem Będzie chyba w... komisie.
SZARAK
Po ukazaniu się w „Łowcu Polskim” (nr 15/77) mego artykułu pt. „Nowa formuła wyceny rosoch łosi” otrzymałem list. w którym czytelnik pozytywnie ocenia inicjatywę spopularyzowania tej formuły za pośrednictwem „Łowca", a dalej pisze: „Jestem szczęśliwym zdobywcą mocnych rosoch łosia, które pomierzyłem i wyceniłem według wskazówek zawartych w artykule, zauważyłem wszakże pewne rozbieżności. Czy nie zechciałby jo Pan dla dobra tej publikacji sprostować?"
Rzeczywiście, do artykułu zakradły się dwa błędy. Pierwszy w tekście „Instrukcji pomiaru i wyceny”, gdzie znalazło się nie spotykane gdzie indziej pojęcie „wysokość łopaty". Błąd ten powstał przy przepisywaniu tekstu i należy go naprawić przez skreślenie w punkcie 4a Instrukcji wyrazu „wysokość” i wpisanie w to miejsce wyrazu „szerokość". Drugi dotyczy „Formularza wyceny" i polega na zakreskowaniu niewłaściwych kratek w rubryce „Punkty wyceny". Błąd ten powstał przy przerysowywaniu „Formularza" 1 należy naprawić go w sposób następujący: zalepić zakreskowane kratki odpowiednio dopasowanymi! kwadracikami czystego papieru, zaś zakreskować w tej rubryce kratki sąsiadujące powyżej z zalepionymi, a odpowiadające wierszom 4a i 4b, czyli, mówiąc obrazowo, przesunąć te zakreskowania „o piętro wyżej”.
Przy okazji chciałbym również sprostować błąd w moim artykule „Bezpieczeństwo i skuteczność strzału śrutowego (1)", („ŁP" nr 8/77), gdzie na „rys. 3 - Tarcza do sprawdzania pokrycia i skutecznej donośności strzału śrutowego" średnica zewnętrznego koła wynosić powinno, nic jak na rysunku „70 cm" lecz prawidłowo 75 cm”.
IGNACY STACHOWIAK
FOT. W. ŁAPIŃSKI
A.B.
*
/
13