63
Od czasu zrozumienia patofizjologii tętniaków i wprowadzenia do praktyki klinicznej syntetycznych protez naczyniowych zasada leczenia tej choroby nie zmieniła się. Wśród klinicystów panuje zgodne przekonanie, że należy wyłączyć z krwiobiegu osłabiony chorobowo odcinek aorty za pomocą protezy z tworzywa sztucznego. Wynalezienie przez Parodi’ego protezy wewnątrznaczyniowej uzupełniło skuteczną, ale niejednokrotnie obciążającą chorego klasyczną metodę leczenia tętniaków aorty brzusznej z otwarciem jamy brzusznej. Oba sposoby leczenia z użyciem protez naczyniowych polegają na wyłączeniu tętniaka aorty z krążenia, czyli spełniają podstawowy warunek leczenia tej choroby. Główną różnicą pomiędzy nimi jest stopień inwazyjności zabiegu operacyjnego i obciążenie chorego. Klasyczna operacja jest jednym z najcięższych zabiegów angiochirurgicznych. Jest wymagająca zarówno dla operatora pod względem doświadczenia i sprawności, jak i dla pacjenta, którego organizm musi znieść znaczne wahania ciśnienia i utraty krwi. Właśnie z uwagi na duże ryzyko operacji, szczególnie u pacjentów obciążonych różnymi schorzeniami, poszukiwano mniej inwazyjnej metody leczenia. Opracowano sposób implantacji protezy naczyniowej do światła tętniaka przez naczynie obwodowe bez konieczności otwierania jamy brzusznej i zakładania zacisku na aortę. Wyeliminowano tym samym dwa najważniejsze elementy odpowiedzialne za wysokie ryzyko operacyjne tętniaka - zaciśnięcia aorty brzusznej i późniejszą reperfuzję niedokrwionych części ciała. Metoda wewnątrznaczyniowa wydaje się zatem najbardziej odpowiednia do leczenia wszystkich pacjentów z tętniakiem aorty brzusznej. Wyjątkiem są pacjenci z morfologią tętniaka uniemożliwiającą implantację stent-graftu. Pierwsze lata stosowania metody wewnątrznaczyniowej w praktyce klinicznej pozwoliły na wstępną ocenę wyników leczenia z jej zastosowaniem. Część systemów protez została wycofana ze względu na zwiększony odsetek powikłań wynikający z niedopracowanej konstrukcji i zostały one zastąpione doskonalszymi odpowiednikami (77). Wzrosło także doświadczenie zespołów