rzyć się z nieznanymi sytuacjami, wejść w świat, którego nigdy nie zaznamy być może bezpośrednio, ale z którego mimo to, a może właśnie dlatego, nie rezygnujemy. Napisał Llosa, że „Kiedy czytamy powieści, nie jesteśmy sobą — jesteśmy zaczarowanymi istotami, między które przenosi nas twórca powieści. Przemieszczenie to jest zarazem metamorfozą: ciasna twierdza, jaką jest nasze realne życie, otwiera swoje podwoje, a my opuszczamy ją, by stać się kimś innym i doświadczyć per procura przeżyć, które fikcja czyni naszymi” [Llosa, 1998: 10]. Czyż nie tak bywa w wypadku niektórych przynajmniej dzieł antropologicznych?
Literaturoznawcy ze swej strony zauważają, że rozwijana na ich gruncie narratologia i poetyka są niewystarczające, że „narracja sztuczna” i „narracja naturalna”, wydzielone starannie przez Van Dijka [1985], wcale nie muszą być aż tak ostro separowane. Literatura, film, teatr czy folklor z jednej strony i — tak! — antropologia ze strony drugiej, dają się postrzegać na wspólnej płaszczyźnie. W ślad za tym idzie postulat rozwinięcia nowego typu teorii opowiadania, nazywanej — może nieco przedwcześnie i na wyrost — antropologią opowiadania. Pisze więc Bogdan Owczarek: „Przesłanką rozszerzenia przedmiotu poetyki jako teorii opowiadania artystycznego (fikcyjnego) na przedmiot antropologii opowiadania byłaby hipoteza, iż kultura w ogólności w wielu swoich fragmentach ma charakter narracyjny, że w różnych jej dziedzinach i na różnych jej poziomach można odkrywać struktury narracyjne, które dotąd byliśmy skłonni przypisywać literaturze lub mitologii. W takim rozumieniu antropologia opowiadania byłaby narratologią różnych praktyk kulturowych” [Owczarek, 2001: 18]. Nie jest to, rzecz jasna, stanowisko całkowicie nowe, jako że narracyjne wymiary kultury i ludzkiego poznania były wielokrotnie podnoszone przez takich badaczy, jak Roland Barthes, Jerome Bruner [1998a], Hayden White czy Thomas Berger.
Ten pierwszy napisał wprost, że istoty ludzkie to „opowiadające zwierzęta”, gdyż „narracja jest obecna w każdej epoce, w każdym miejscu i w każdym społeczeństwie [...]. Narracja jest międzynarodowa, ponadhi-storyczna, transkulturowa; po prostu jest tutaj, podobnie jak samo życie” [Barthes, 1982: 251-252]. Jedną z narracyjnych form proponuje antropologia, którą francuski semiotyk uważał za najbliżej spokrewnioną z literaturą. Dyskurs antropologiczny był dlań najbliższy fikcji. Stąd iluzoryczna jest opozycja między nauką a pisarstwem i w przyszłości stanie się ona historycznym mitem. Nauki nie sposób jednoznacznie zdefiniować jako takiej formy praktyki kulturowej, która posiada wyłączność na treść, nie istnieje bowiem problem naukowy, który nie byłby w jakimś momencie poruszany przez uniwersalną literaturę. Nie posiada też ona placetu na