166 Idea Boga
niu, którego nigdy nie zaciągnąłem - pod którym nigdy się nie podpisałem: nigdy, za ludzkiej pamięci, nie zawarłem kontraktu z drugim - mój podpis zawsze był już przeszły. Moja relacja z Innym świadczy o czymś, co zostało już między nami zawarte. Tu właśnie natykam się na niepamiętne. Niepamiętne, którego nie sposób sobie przypomnieć; tu panuje prawdziwa diachronia, dzieje się transcendencja, Nie taka transcendencja, która staje się immanentna. Wszystkie transcendencje stają się immanent-ne, jeżeli pozostaje możliwość skoku nad przepaścią, choćby miał to być skok przypomnienia. Dlatego wydało mi się niezwykle ciekawe szukanie właśnie z tej strony... „To, co było przed bytem”, „przed” nie dające się zsynchronizować z tym, co następuje po nim. Dlatego tak często używam słów: „czas przed czasem”. Zakłada je również pojęcie stworzenia. Jeśli dla wielu ludzi pojęcie stworzenia jest szokujące, dzieje się tak dlatego, że interpretują je oni w języku produkcji, w języku teraźniejszości. Ale jeżeli wychodzimy od etyki, w pojęciu czasu przed czasem coś nabiera sensu, coś, co nie jest zwykłym powielaniem teraźniejszości, coś, czego nie sposób sobie przedstawić. Oto dlaczego do tej pory przeszłość miała dla mojej pracy podstawowe znaczenie.
PROF. DR H. VAN LUYK: Czy to prawda, że nie istnieje żadna filozofia przyszłości?
E. LfiyiNAS: Nie wiem. I nie świadczy to bynajmniej przeciwko przyszłości. Być może, w tym, co powiedziałem, kryją się jakieś możliwości rozważań o przyszłości.
PROF. DR H. VAN LUYK: A Bloch?
E. LĆVINAS: Oczywiście, u Blocha jest nadzieja, a w związku z tym utopijna antycypacja. Ale Bloch szuka przyszłości, która dałaby się zrozumieć. Jego nadzieja jest immanentna, a utopia - tymczasowa. Moja troska nie jest troską Blocha. Ja usiłuję pomyśleć transcendencję, która nie ukazuje się na sposób immanencji, która nie powraca do immanencji: w mniej - więcej, które nie może się w niczym zawrzeć.
PROF. DR H. VAN LUYK: Jeżeli jednak można stematy-zować transcendencję jako czas przed czasem, dlaczego nie można jej stematyzować jako czas po czasie?
E. LĆVINAS: Sądzi Pan, że taka symetria jest konieczna? Czy czas jako cierpliwość czekania na Nieskończoność, cierpliwość prowadząca do „zastąpienia drugiego człowieka”, to tematyzacja? Czy zresztą przeszłość „wcześniejsza niż czas”, „przeszłość, która nigdy nie była teraźniejszością”, jest tematyzowana w braterstwie, które nadaje jej sens? Poszukiwanie Nieskończoności, jako Pragnienie, dociera do Boga, ale Go nie ujmuje, nie tematyzuje Go jako celu. Celowość nie wystarczy, by opisać relację z Nieskończonością! Sens nie musi być oglądem ani nawet nastawieniem! Przyszłość dla Blocha to wykluczenie wszelkiej transcendencji. Jego nierzeczywistość utopii jest transcendencją bez zewnętrza! Ale czy można mówić o transcendencji, skoro relaqa z utopijnością da się jeszcze pomyśleć jako urzeczywistnianie i ujmowanie? W każdym razie nie mogę nie uznać wielkości tego „immanentyzmu z nadzieją”, choć pojawienie się tej nadziei jest spełnieniem, pomimo znaku równości między śmiercią i nicością. Bloch nie rozpacza w obliczu śmierci, choć nie ma dla niego nic ponad esse. Kiedy otwieramy jakąś piękną książkę o śmierci - nawet bardzo piękną książkę Jankelevitcha - już po przeczytaniu kilku linijek wiemy, że nic się nie da zrobić: trzeba będzie umrzeć. U Blocha też nic się nie da zrobić. Musimy umrzeć. Ale jest dużo do zrobienia - trzeba dużo zrobić - aby pozbawić śmierć lęku - nie uciekając się do rozrywki - aby zostawić śmierci samą tylko pustą skorupę. Bo w całkowicie uczłowieczonym świecie nasz byt w całości przechodzi w nasze dzieła. Według Blocha, strach przed śmiercią jest tylko melancholią, jaką rodzi niedokończenie dzieła. Smutkiem, że trzeba opuścić świat, którego nie mogliśmy zmienić. Nie wiemy o tym, ponieważ świat, w którym żyjemy, jest właśnie światem nie dokończonym.