142 Idea Boga
sens, choć nie jest ontologiczny, nie sprowadza się do zwykłych mniemań na temat wątpliwego bytu, do przypadkowych intuicji i do gry słów.
/ W naszych czasach - czy na tym właśnie polega ich y nowoczesność? - na filozofii ciąży podejrzenie, że jest ideologią. To podejrzenie nie jest samo w sobie filozoficzne, gdyż tworzący filozofię krytyczny umysł nie może zadowolić się podejrzeniami, musi dostarczać dowodów. Ale podejrzenie - nieodparte - czerpie swoją siłę skądinąd. Zaczyna się w krzyku buntu etycznego, który jest świadectwem odpowiedzialności. Zaczyna się w proroctwie. Moment, gdy w duchowej historii Zachodu filozofia staje się podejrzana, nie jest momentem byle jakim. Kiedy dzięki filozofii - i w sposób filozoficzny - poznajemy, że Rzeczywistość jest rozumna i że tylko Rozumne jest rzeczywiste, a jednocześnie nie możemy stłumić ani zagadać krzyku tych, którzy, nie przejmując się tym poznaniem, chcą zmieniać świąt, wchodzimy już w dziedzinę sensu, którego nie można ogarnąć, w dziedzinę „raqi, których rozum nie zna” i które nie zaczęły się w Filozofii. Sens jest tu świadectwem czegoś, co wykracza poza byt i co nie jest no man*s land bezsensu, w którym bezładnie tłoczą się różne mniemania. Nie filozofować nie znaczy ani „jeszcze filozofować”, ani ulegać mniemaniom. Sens jest świadectwem w prośbach i w krzyku, zanim odsłoni się w sądach, znaczy jako przykazanie, jako rozkaz. Jego przejawianie się w przedmiocie i w języku wypływa już z jego znaczenia rozkazującego: znaczenie etyczne nie znaczy dla tematy żującej świadomości, ale zwraca się d o podmiotowości, która jest całkowitym posłuszeństwem, posłuszeństwem wcześniejszym od słuchania, biernością bardziej bierną niż recep-tywność poznania, zdolna do syntezy tego, czego doznaje. Moment etyczny znaczenia nie opiera się zatem na żadnej uprzedniej strukturze myślenia teoretycznego, mowy lub języka. W stosunku do znaczenia język jest tylko formą, przyjmowaną przez materię - co przypomina rozróżnienie na formę i znaczenie, które przez formę i jej związek z systemem językowym może się przejawiać; nawet jeśli jedna wypowiedź będzie przeczyć drugiej (i powinna, by
obnażyć ułomność języka), nawet jeżeli znaczenie zostanie zredukowane i straci „plamy”, których nabyło, wystawiając się na słońce lub przebywając w cieniu, nawet jeśli jedność dyskursu zostanie zastąpiona rytmem następujących po sobie zaprzeczeń. Rozpad wszechmocy logosu, logosu systemu i równoczesności. Rozpad logosu na element znaczący (signifiant) i oznaczany (signifie), który jest czymś więcej niż ten pierwszy; wbrew próbom pomieszania oznaczanego ze znaczącym, wbrew próbom wygnania transcendencji z jej pierwszego i ostatniego schronienia przez związanie wszelkiej myśli z językiem jako systemem znaków, w cieniu filozofii, dla której sens jest tym samym co ukazywanie się bytu i odsłanianie się jego esse.
Transcendencja jako znaczenie i znaczenie jako znaczenie rozkazu wydanego podmiotowości, zanim jeszcze cokolwiek zostało wypowiedziane: czyste „jeden-za-drugiego”. Biedna etyczna podmiotowość, pozbawiona wolności! Chyba że traumatyzm rozszczepionej sobośd jest przygodą doświadczaną z Bogiem albo przez Boga. W gruncie rzeczy, ta dwuznaczność jest koniecznym elementem transcendencji. Transcendencja musi przerywać własne ukazywanie się, własną fenomenalność. Potrzebuje dia-chronii i pobłys-kiwania tajemnicy, która nie jest po prostu brakiem pewności, ale zrywa z jednością transcendentalnej apercepcji, w której immanencja odnosi triumf nad transcendencją.