176 Idea Boga
i pytania, jej poszukiwanie nie są miarą jej słabości i skoń-czoności, lecz budzą ją na Bez-miar; że w jej czasowośd, rozproszonej na kolejne chwile - które są jednak synchronizowane w retencji i protencji, w pamięci i antycypacji oraz w dyskursie historycznym i w przewidywaniu - ta symultaniczność i to wiązanie kolejnych chwil w obecność re-prezentacji mogą zostać rozbite przez inność; że świadomość może zaznać tego, co Niepamiętne. Nasza mądrość każe nam traktować poważnie tylko transcendencję inten-cjonalności, która okazuje się immanencją w świecie. Myśl przebudzona na Boga - ewentualnie oddana Bogu - jest spontanicznie interpretowana w języku paralelizmu noety-czno-noematycznego, paralelizmu percepcji znaczenia i jego wypełnienia. Idea Boga, a nawet tajemnica słowa „Bóg” - które spadło nie wiadomo skąd ani jak, które, choć niezwykłe (e-norme), znajdujemy już w obiegu, jako rzeczownik, wśród innych słów języka - zostaje przez potoczną wykładnię włączona do porządku intencjonalności. Inten-cjonalność przywłaszcza sobie uległość (la de-ference) Bogu, choć wymaga ona innej różnicy (difference7) niż różnica dzieląca przeżycie od tego, co stematyzowane lub przedstawione, i choć winna się opierać na innej „intrydze” psychicznej. Niektórzy uciekają się do pojęcia religii horyzontalnej, która nie opuszcza ludzkiej ziemi i która powinna jakoby zastąpić zmierzającą do Nieba religię wertykalną, by lepiej odnosić się do świata, gdyż właśnie w języku świata myślimy też o samym człowieku. Ta zamiana religii może się wydawać efektem zwykłego pomylenia pojęć: jakim bowiem prawem człowiek, którego widzę obok siebie, miałby zająć miejsce „przedmiotu intencjonalnego” odpowiadającego słowu „Bóg”, które go nazywa i wzywa? Ale to pomylenie pojęć w arbitralności swej jest chyba logicznym następstwem ujmowania przedmiotu religii zgodnie z immanencją myślenia skierowanego na świat, myślenia uważanego za ostateczne i nieprzekraczalne w porządku duchowym. Postulując myślenie o innej strukturze,
1 Skojarzenie stów „diference” - „poszanowanie, uległość” z „difference" -„różnica” tworzy nieprzetłumaczalną na język polski grę stów. (M.K.)
rzucamy wyzwanie logice i dopuszczamy arbitralność myślenia - lub refleksji o tym myśleniu - arbitralność, która zasługuje jednak na większą tolerancję niż wspomniana zamiana pojęć. Filozoficzny ateizm, ale również teizm nie chcą uznać oryginalności psychiki wykraczającej poza świat, nieredukowalności jej konturu noetycznego. Podejrzewają, że mówienie o transcendencji jest tylko emfatycz-ną metaforą odległości intencjonalnej. Ale w podejrzliwości tej zapominają, że „ruch” transcendencji jest samą metaforą i emfazą i że metafora to język, i że wyrażenie jakiejś myśli w języku nie równa się jej odbiciu w obojętnym lustrze ani nie oznacza perypetii zwanej pogardliwie „werbalną”, ale że mówienie zakłada, w przeżywaniu sensowności, relacje inne niż intencjonalne, relacje, które niczego nie obejmują, lecz dotyczą samej inności Innego: że wznoszenie się, dzięki metaforze, sensu w mówieniu wiąże się z wyżyną transcendencji mówienia do Innego.
5. Dlaczego mówimy? Jest to pierwsze widoczne pęknięcie w psychice spełnienia. Można, co prawda, sprowadzić język do teleologii bytu, twierdząc, że komunikowanie się jest konieczne dla większego sukcesu ludzkich działań. Można się wówczas interesować wypowiedziami, ich różnymi rodzajami i strukturami, badać narodziny sensu przekazywalnego w słowach oraz sposoby przekazywania go w sposób jak najbardziej pewny i skuteczny. W ten sposób można też powiązać język ze światem i z bytem, do którego odnoszą się ludzkie działania, a tym samym związać język z intencjonalnością. Nic nie stoi na przeszkodzie tej pozytywistycznej interpretacji. Analiza języka, która wychodzi od tego, co wypowiedziane, jest zadaniem godnym szacunku, ważnym i trudnym. Ale relacja samego mówienia nie daje się sprowadzić do intencjonalności czy też, ściślej mówiąc, zakłada porażkę intencjonalności. Powstaje bowiem w związku z drugim człowiekiem, którego monadyczna wewnętrzność umyka mojemu spojrzeniu i mojej władzy. Ale ta niemożność przedstawienia zamienia się w relację należącą do wyższego porządku; czy też, dokładniej mówiąc, w rela-
12-0 Bogu...