Z RUCHU BIBLIOTEKARSKIEGO 157
dziewczyną i każdym chłopcem zachodzącym do biblioteki, że znała dokładnie ich życie szkolne, wzloty i upadki i zależnie od potrzeby pocieszała, pouczała, karciła, ba, potrafiła interweniować delikatnie u nauczyciela, jeśli uważała to za wskazane.
Na krótko przed wojną obchodziła «Babcia Wróblewska^ w gronie przyjaciół sw;e 15-lecie pracy bibliotecznej i 75-lecie życia. Nikt nie przypuszczał, że było to niejako i pożegnanie tak z Biblioteką jak i z przyjaciółmi. Rozproszyła ich wojna a Bibliotekę zniszczył okupant. Maria Wróblewska trwała na posterunku — nie opuściła dobrowolnie Torunia, znosząc tu wszystkie trudności okupacji. Umarła w Toruniu nie doczekawszy się końca wojny.
MGR JADWIGA CHWALIBIŃSKA, najmłodsza z wymienionych, kierowniczka i organizatorka najmłodszej z bibliotek toruńskich, Centralnej Biblioteki Pedagogicznej Kuratorium O. S. P., pochodziła z Małopolski — poprzednia wojna zastała ją w Gorlicach, skąd wraz z rodzicami ewakuowana przeżyła już jako dziecko tułaczkę i biedę wysiedleńczą. Nader zdolna uczennica prof. Semkowicza, ceniona za swój głęboki i dociekliwy umysł została przez niego wysunięta na placówkę pomorską do prac organizacyjnych i przygotowawczych nad. atlasem historycznym, równocześnie została kierowniczką tworzącej się Biblioteki Pedagogicznej. Oba zadania rozwinęła z właściwą sobie pracowitością i rozmachem naukbwym — wojna przerwała je w pełnym toku i zmusiła Jadwigę Chwalebińską do opuszczenia Torunia i udania się na tułaczkę. Po krótszym pobycie w Warszawie i Radomiu osiadła w Krakowie, gdzie dzielnie walczyła z trudnościami dnia powszedniego mimo nurtującej ją ciężkiej choroby.
Przez krótki pobyt, tutaj, pokochała Toruń i Pomorze tak bardzo, że rozmowa o nim uśmierzała w niej trudności chwili. Jeszcze w ostatnich dniach życia wspomnienia Torunia sprowadziły uśmiech na jej znękaną ogromnym cierpieniem twarz. Sama należała do osób nieprzeciętnych, które mimo krótkiego pobytu pozostawiają serdeczne wspomnienia i trwały pomnik swej działalności. Oto, jak pozostała w pamięci wspópracowniczki:
Toruń w październiku 1938 roku. Z drzew spadają ostatnie liście. Szyby w oknach matowieją od chłodu. — W Książnicy Miejskiej na drugim piętrze, w pokoju gościnnie użyczonym przez dyr. Mocarskiego, lecz już za małym na potrzeby rozrastającej się biblioteki — pracuje wysoka, szczupła pani. Dobrze pamiętam jesienny dzień, gdy pierwszy raz zetknęłam się z p. Jadwigą. Uderzył mnie wtedy ogrom pracy bibliotecznej wykonanej przez nią samą. bez żadnej pomocy w ciągu wiosny i paru miesięcy letnich... Szeregi książek równo postawionych na półkach, starannie dobrana oprawa, pudła pełne kartek katalogowych, zapisanych wysokim wąskim pismem.