4442198680

4442198680



426


JERZY ZAWIEYSKI

miłość do Emilij. Teraz z kolei Herbeński niecierpliwe targał za rękaw Gaycewicza i zapytywał wielokrotnie:

—    Czy może pan to zrozumieć? czy może pan to zrozumieć?

Jeśli Gaycewicz nawet nie rozumiał, czy nie chciał rozumieć, jedno było nowe w wyznaniach Herbeńskiego — to nieznane dawniej dzieje jego życia.

Miał przykre, podświadome poczucie, że w losach Stenia jest więcej powikłań i więcej cierpienia, niż w jego własnych. Na ich tle miłość do Kazia urasta w jakąś sprawę złożoną, trudną do ogarnięcia. Ale wszystko jest możliwe, nawet taka miłość, taka, jakby nie cielesna, jakby nie ludzka, — lecz przecież, musiał to przyznać, — prawdziwa.

Wyznanie Stenia zniewalało go do podzielenia się z nim swoją wyłączną, niesytą miłością. Jakby dzielił się częścią siebie samego, jakby wyrywał żywe i żyjące własne serce!

Ale mimo to, z każdą upływającą chwilą, uczuwał coraz bardziej, jak odpada z niego, narosłymi warstwami nienawiści, cała wrogość do tego człowieka. Rósł w nim żal i rosło współczucie. Skądś, z głębi zapewne miłości do Kazia, szło także jak gdyby przymierze, przyjazna bliskość tych samych doznań. Ujął mięko i delikatnie dłonie Stenia i dozwolił mu odczuć rodzącą się dla niego przyjaźń. Na mgnienie olśniła go myśl, że to Kazio znosi ich wzajemną wrogość i że to Kazio przekazuje Herbeńskiemu delikatny uścisk jego rąk.

Nim całkowicie zgodził się w sobie na przyjazne uczucia dla Herbeńskiego, jeszcze dał się unieść żalowi z powodu niepowrotnych lat udręki z Emilią, — z powodu wszystkich klęsk, jakie zaczęły się od przyjazdu Stenia do Rozłęczy.

—    Panie, czy się da coś odrobić? — zapomnieć? — czy się da zniszczyć ten głos w sobie, że wszystko na nic? Na nic, panie Herbeński — odezwał się z bezsilną męką.

W tym miejscu ich rozmowy była najgłębsza ciemność i największa odległość. Obaj wiedzieli, że nie cofną tego, co minęło, nie ożywią niczym, ani niczym teraz nie zastąpią. Uczuwali wspólnie niepowrotność czasu, niepowtarzalny, ginący nurt dziejów, jaki zagarniał ich losy i gubił je na nieodnalezionych drogach przeszłości. Cokolwiek mogło iść z ich cierpień i ich miłości, było ożywiane jedynie pamięcią, która dawała ocalenie ich życiu, bezsilnemu w raz dokonanych faktach. Nie dało się już tych faktów przeinaczyć, — tak, jak nie dało się ich wymazać, unicestwić, — lub też wskrzesić w ich pierwotnym natężeniu.

—    Wszystko na nic, panie Herbeński — wszystko na nic, — wyszeptał z żalem Gaycewicz. A tego przecież pragnął, pragnąc rozmowy z Her-beńskim, aby mógł coś wyrównać, coś osiągnąć i mieć dla siebie. Tym-



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
0226 jpeg Księga 3 • Rozdział 3 E. Miłość do siebie, miłość rodzinna i ludzkie związki Przyjrzyjmy s
Obrazek na lekcji Nauczycielka mówi do dzieci: - Teraz po kolei każdy z was podejdzie do tablicy i c
406 JERZY ZAWIEYSKI głoski mówiły rzeczy odrażające o stosunku do Stenia jego przybranej matki. Była
434 JERZY ZAWIEYSKI Zasłonił się paltem, gdyż do przedziału weszli jacyś ludzie i przymknął powieki.
0226 jpeg Księga 3 • Rozdział 3 E. Miłość do siebie, miłość rodzinna i Judzkie związki Przyjrzyjmy s
skanuj0020 MIŁOŚĆ DO BOGA A IDEA BOGA i W pospiesznie naszkicowanych wersach, brzmiących niczym zapi
skanuj0049 Muszę dojechać do hospicjum teraz". Nic zwracał uwagi. Po inr.icj więcej pięciu minu
skanuj0031 (72) Kotek, Piesek i Myszka ustawili się w serduszku do zdjęcia. O Teraz wystarczy ich p
skanuj0049 Muszę dojechać do hospicjum teraz". Nic zwracał uwagi. Po inr.icj więcej pięciu minu
Skan? (2) Wykład 814.12.2009 Pedagogika specjalna Rodzaje miłości do dziecka niepełnosprawnego (M.
IMGf65 XU1 KORESPONDENCJA FILOMATÓW miłość do Maryli Wereszczakówny-Puttkamerowej. Zmiana postawy wo
SASSON, Jean R: Z miłości do syna = poz. 21173 STUART-KOTZE, Robin.: Skuteczne zarządzanie talentami
skanuj0017 (248) 42 się męską solidarnością i nie brać pod uwagę krzywdy córki, ale poczucie solidar

więcej podobnych podstron