No bo jeśli to ze szczęścia... - powiedziałam - ...to powinni się chyba śmiać?”
W tej niezwykłej książce autorka pokazała ogromny i zarazem fascynujący trud dziecięcego budowania świata, zapoznawania się z jego, okrutnymi nieraz i trudnymi do zrozumienia, prawami. Co znamienne, w tym mozolnym trudzie niewiele mogą pomóc rodzice, choćby nawet chcieli, bo należą do trochę innego, jakbyśmy powiedzieli, wymiaru rzeczywistości. Często w ogóle nie umieją rozmawiać z dziećmi na tzw. trudne tematy, choć wydaje im się, że dobrze wiedzą, kiedy należy się smucić, a kiedy cieszyć, jak reagować na wielkie wydarzenia w życiu - czyjeś narodziny, śmierć, miłość, chorobę... Ich świat jest mniej więcej uporządkowany, zaś dziecięcy, jak widzimy w Chuście babci i pamiętamy ze sztuk Krystyny Miłobędzkiej, dopiero się tworzy, jak układanka z puzzli. Tę dziecięcą kosmogonię może natomiast zrozumieć ktoś, czyj świat - niestety - powoli (lub też gwałtownie) zaczyna się rozsypywać, jakby na budowlę z klocków powiał ostry wiatr.
W omawianej książce symbolem łączącym dwa pozornie odległe pokolenia jest tytułowa chusta babci. To pod nią, rozpostartą za fotelem, na którym siedzi babcia, dzieci znajdują schronienie przed hałaśliwymi ludźmi i przed własnym przerażeniem. Tutaj mogą pomyśleć spokojnie, układając swoje puzzle jak zbierane przez lata kamyki (drugi, obok chusty, ważny artefakt). Ich prawa do samotności i własnych myśli broni sama starsza pani: „I wtedy babcia się obudziła (...) - Nie przeszkadzajcie dzieciom - powiedziała. - Chyba rozumiecie, że muszą sobie coś przemyśleć?”
Chusta babci to, podobnie jak Na wysokiej górze, kompozycja słowno-obrazowa. Tekst i ilustracje stanowią w niej nierozerwalną całość. Książka jest piękna i - także w wymiarze ilustratorskim - poruszająca. Postaci licznych występujących w niej osób są jakby rysowane i kolorowane kredkami przez dziecko. Ale to nie wszystko. Sprawiają wrażenie najpierw narysowanych, a następnie powycinanych z papieru i umieszczonych w nieco innej przestrzeni - powiedzmy - bardziej malarskiej, dekoracyjnej, przez co całe zdarzenie nabiera cech trochę teatralnych -dramatu małych bohaterów rozgrywającego się na wielkiej i pięknej (mimo wszystko) scenie życia.
EWA GRUDA
□ Asa Lind: Chusta babci. Ilustr. Joanna Hell-gren. Przekł. Agnieszka Stróżyk. Poznań: Wydaw. Zakamarki, 2013.
Lato drugiej szansy przypomina kino familijne. Cała rodzina, wspólnie, może zasiąść do lektury: fabuła nie jest skomplikowana, nie ma żadnych awangardowych pomysłów formalnych, za to łatwo można się wzruszyć i wyciągnąć dla siebie (w zależności od wieku) jakieś życiowe pouczenie, np. zastanowić się nad życiem i śmiercią. Ot, taka lekko strawna filozofia na wyciągnięcie ręki (to nie jest stwierdzenie krytyczne).
Morgan Matson stworzyła powieść środka, dając się poznać jako sprawna literacka rzemieślniczka. Główna bohaterka utworu to siedemnastoletnia Taylor, siostra starszego od niej Warrena i młodszej Gelsey. Rodzeństwo dziewczyny jest bardzo uzdolnione - brat idzie w ślady ojca i zapowiada się na dobrego prawnika (już wygrywa rozmaite konkursy sądowe dla młodzieży), a siostra, dziedzicząc talent po matce, z pasją przygotowuje się do zawodu baleriny. Taylor, w przeciwieństwie do nich, niczym nie zachwyca, jest bardzo zwyczajna. Ma tylko jedną wyrazistą skłonność - ucieka przed wszystkimi kłopotliwymi sytuacjami bądź pojawiającymi się wokół problemami. Ucieka dosłownie, a potem, w miarę dorastania, metaforycznie, stosując uniki i odpychając osoby, które swoim zaangażowaniem, przychylnością mogłyby zburzyć spokój jej przeciętnego, cichego życia.
Pewnego dnia cała rodzina staje przed dramatyczną próbą: musi się zmierzyć ze śmiertelną chorobą ojca. Robinowi zostały 3-4 miesiące życia, które chce spędzić ze wszystkimi w ich letnim domu w górach Poconos, w paśmie Appalachów w Pensylwanii. Nie byli tam od 5 lat; dla Taylor to trudny powrót, bo jako dwunastolatka niestosownie zachowała się wobec swojej pierwszej miłości, Henry’ego, oraz najlepszej przyjaciółki, Lucy. Owa tajemnica z przeszłości (czytelnik długo nie wie, czym zawiniła niegdyś Taylor) to najsłabszy element fabuły. Bo czy nagły wyjazd bez słowa wyjaśnienia (ucieczka) dwunastolatki naprawdę odcisnął takie piętno na Henrym oraz Lucy, że jeszcze po latach nie mogą jej wybaczyć? Mało prawdopodobne. Natomiast rzemieślnicza sprawność pisarki powoduje, że czytelnik skłonny jest uwierzyć w tę dziecięcą pamiętliwość i traumatyczne zranienie. Bo czytelnik poddaje się emocjom, a nie kieruje rozumem - na tym polega oddziaływanie tej powieści.
Lato drugiej szansy oswaja odbiorców z odchodzeniem bliskiej osoby. Uświadamia, że miłość to najważniejsza wartość w życiu, więc „spieszmy się
Świat książki dziecięcej 9