Jeżeli chcemy wychowywać ludzi nie masą, to powinniśmy się trzymać programu wielkiego męża stanu Steina: „rozwijać te wszystkie popędy, od których wartość i siła człowieka zależy”. Dokonać zaś tego można tylko dając dziecku jak najwcześniej poznać wolność wyboru i związane z nią niebezpieczeństwo, prawo i odpowiedzialność woli własnej, warunki i zadania osobistych doświadczeni prób. Postawić każdą jednostkę wobec jej własnego sumienia - oto najwyższy rezultat wychowania.
Ogródek, a później szkoła, zwalniają dzieci od naturalnych prywatnych obowiązków, narzucając im takie, jakich wymaga życie gromadne Dziecko zawiązuje mnóstwo stosunków powierzchownych, a wynikiem tego bywa płytkość uczuć, stanowiąca wielkie niebezpieczeństwo zbyt wcześnie rozpoczętego szkolnego życia, tak jak zbyt wyłączne życie domowe grozi nadmiernym skoncentrowaniem uczuć.
Domowe wychowanie jest równie potrzebne w tych latach, kiedy uczucia nabierają treści, spójności i kultury, rozstrzygające w całej przyszłości, jak życie koleżeńskie w epoce późniejszej - po 12 roku życia. Uczucia społeczne nie mają wartości, jeśli podstawą dla mcii nie jest kultura uczuć indywidualnych. Tizeba bezwarunkowo mieć w piersiach serce, jeśli się ma mieć w głowie równowagę.
Dom może zachować takie względy, których ogólna szkoła pod uwagę nie bierze, może oszczędzić dziecku tej umysłowej strawy, której się ono nie domaga. W nauczaniu domowym można jedno dziecko uczyć czytać wcześniej, drugie później, zaspokajać ruchliwość jednego, a zamiłowanie do książek drugiego Szkoła nigdy nic może przeniknąć zupełnie indywidualnych właściwości dziecka, dlatego też szkółka domowa w kółku dobrze dobranych kolegów będzie zawsze stanowiła idealny system nauczania. Poszanowanie obowiązku, pracowitość i punktualność, będące istotnymi zaletami zdrowego wychowania, można wyrobić w domu bez uciekania się do tak sztucznych środków, jak w szkole. W szkole dziecko jest członkiem małego społeczeństwa i przywyka do społecznych obowiązków. Ale dom jest naturalnym społeczeństwem i dziecko może tam pełnić zupełnie poważne obowiązki społeczne Życie koleżeńskie - jedyna cenna rzecz, której szkoła dziecku dostarcza, może i w wychowaniu domowym zakwitnąć.
Celem pierwszego wychowania powinno być wzmocnienie indywidualności.
Utarł się pogląd, że najcichsze, najposluszniejsze dziecko jest najlepszym uczniem. Znaczy to, że najmniej osobiste, najbezbarwniejsze jednostki są „wzorami” dla innych, i tym sposobem już w szkole pojęcia wartości się odwracają. Im bardziej dusza i ciało danej jednostki okazują się biernymi, podatnymi i podległymi tresurze, tym lepsze rezultaty stwierdza szkolą. Jednostki niespokojne, nieustraszenie indywidualne stają się zawsze w szkole męczennikami swej ruchliwości, zmysłu przekory i szaleństw.
Celem szkoły - tak samo jak rodziny i społeczeństwa - powirmo być rozwijanie życia do coraz wyższych, doskonalszych form przez wzmaganie i potęgowanie szczęścia, przez nieustanne zwalczanie tych wpływów, które życie ubożą. Dzisiejsza szkoła oddala nas od tego celu.
U dziecka można odkryć zawczasu indywidualne jego zdolności i zapewnić mu szczęście, nastręczając sposobności do ich rozwinięcia. Jednakże istnieją i ogólnoludzkie zdolności, właściwe każdemu normalnemu człowiekowi Należą do nich: pamięć, zdolność myślenia (jako zdolność spostrzegania, wnioskowania i sądzenia), uczucie.
Do fałszywych na wskroś przesądów pedagogicznych należy przekonanie, że matematyka i gramatyka rozwijają zdolności rozumowe.