92 SŁAWOMIR MROZEK
RUDOLF Ależ nie! (speszony) To przedzieranie się... Ten las, ten księżyc, pamiętasz? Było tak pięknie.
LAURA (z premedytacją) A więc powiedz, nie jestem głupia?
RUDOLF (z zapałem) Nie! Nie jesteś głupia!
LAURA Dziękuję. A więc jednak nic nie rozumiesz. Czy naprawdę jesteś tak tępy, że nie rozumiesz, jak to zabrzmiało? Czy naprawdę nie mogłeś powiedzieć nic innego, zachować się jakoś inaczej? Tak jesteś ograniczony? O, dlaczego to powiedziałeś!
RUDOLF Chciałaś przecież!
LAURA Nie mów teraz do mnie nic choć przez chwilę, proszę. Albo nie! Mów! Dlaczego chcesz, żebyśmy teraz stąd odeszli?
RUDOLF Chcę, żebyśmy byli sami na świecie!
LAURA Z dala od wszystkiego?
RUDOLF Tylko ty i ja! Żaden książę nas nie zatrzyma. Pomyśl tylko: szmer strumienia, szmer liści, szmer... zaraz, co to jeszcze może szumieć...
LAURA Nie zatrzyma nas? Powiedziałeś „nas”?
RUDOLF Tak.
LAURA A jeżeli mnie zatrzyma?
RUDOLF Kto?
LAURA Nie wiem.
RUDOLF Książę?
LAURA Nie! (uderza Rudolfa w policzek)
RUDOLF (łapie się za policzek) Za co?
LAURA Obraziłeś mnie. Jesteś zazdrosny o niego.
RUDOLF Dlaczego mnie męczysz?
LAURA Co myślisz o mnie?
RUDOLF Lauro!
LAURA A gdyby mi nagle wyrosły wąsy?
RUDOLF Co za pomysł?!
LAURA Co byś zrobił?
RUDOLF Zabraniam ci tak mówić!
LAURA Długie, prawdziwe wąsy. Jak mężczyźnie.
RUDOLF Przecież to niemożliwe!
LAURA Dlaczego?
RUDOLF Bo jesteś kobietą.
LAURA Przyznałeś się wreszcie!
RUDOLF Do czego ja znów przyznałem się, na miłość boską?!
LAURA Przyznałeś się, że ja jestem kobietą.
RUDOLF Czy to nieprawda?
LAURA I zapewniałeś mnie w dodatku, że nie jestem głupia!
RUDOLF Czy jest inaczej? Czego ty chcesz właściwie?
LAURA Rozumuj, dedukuj. Jesteś logiczny, jesteś mężczyzną.
RUDOLF Kochanie, co ja mogę poradzić na to, że jesteś kobietą?
LAURA A więc przyznajesz się znowu, że jesteś mężczyzną. Ten ton!
RUDOLF No bo ty nie jesteś mężczyzną! Jesteś kobietą.
LAURA Właśnie! Odwieczny, brutalny argument! Ach, jakże cię nienawidzę!
RUDOLF Jeżeli pokażesz mi jakieś wyjście z tej sytuacji, chętnie z niego skorzystam.
LAURA To ma być ironia?
RUDOLF Nie, naprawdę! Zapewniam cię, że prawie chciałbym w tej chwili, abyś mogła być wąsata. Ponieważ jesteś kobietą, kocham cię i dlatego pragnę, abyś była szczęśliwa przeze mnie. Ale muszę przyznać, że gdybym zobaczył cię w tej chwili z wąsami — zapomniałbym, o co mi chodziło i dlaczego mi tak na tym zależało. Zniknęłoby wszystko, wszystko, co czuję w tej chwili do ciebie. Nie zostałoby nic. Oto dylemat! Z miłości dla ciebie chciałbym, żebyś była wąsata, bo tego pragniesz, ale spełnienie tego oznaczałoby koniec wszystkiego. Czy nie zdajesz sobie sprawy z tego, w jakim znalazłem się położeniu?
LAURA Mówisz jakieś ohydne rzeczy. Wąsy! Przecież to obrzydliwe!
RUDOLF Masz tobie!
LAURA Najgorsze jest to, że ci się wydaje, że rozumujesz słusznie. Przyczepiłeś się do tych obrzydliwych wąsów, jakby o nie tylko chodziło. Być może, na pewno zresztą, rozumujesz słusznie, na swój sposób. Ale wszystko jest inaczej, inaczej...
RUDOLF Lauro!
LAURA Boże, jaka jestem nieszczęśliwa! Odejdź, nie do-