CCF20101015015

CCF20101015015



96 SŁAWOMIR MROZEK

niż to było niezbędne. Mógłby się pan chociaż teraz nie kompromitować. (podchodzi do Laury, która wciąż stoi na boku, odwrócona tyłem do innych) Pani Lauro...

LAURA Słucham pana...

POETA Niezmiernie mi przykro.

LAURA Panu? Dlaczego?

POETA Że byłem świadkiem tych zajść. Czy mogę ofiarować pani ramię?

LAURA W jakim celu?

POETA Chodźmy stąd.

LAURA To dziwne.

POETA Co w tym dziwnego?

LAURA Każdy poznany mężczyzna od razu wpada na pomysł, żeby gdzieś iść ze mną. Jakby nie można było zostać tam, gdzie się jest.

POETA Zapewniam panią, że jestem inny niż wszyscy. Powiedziałem „chodźmy” w sensie niejako metaforycznym.

LAURA Iść? Dokąd? Czy przypadkiem nie w dal, przez puszczę, gaje, łąki, aż do ruczaju, gdzie lśni księżyc, z dala od wszystkiego i wszystkich?

POETA Ależ nie! To są tanie sposoby płytkich, prymitywnych natur, pseudopoetyczność! Po prostu jest pani zmęczona, rozdrażniona. Chodźmy... Ot, chociażby tam... (wskazuje na galeryjkę) Usiądźmy na chwilkę, porozmawiajmy...

LAURA Jeżeli pan nalega... (przyjmuje jego ramię, idą ku schodkom)

KAPITAN Zaraz... Chwileczkę! (podbiega ku nim)

POETA (zatrzymuje się z Laurą na pierwszym stopniu. Kapitan nie jest już agresywny. Stał się niespokojny, niepewny) O co chodzi?

KAPITAN Za pozwoleniem pani... Chciałbym pomówić na osobności.

POETA (z godnością sztywną i nadętą) Ostatnio wyrażał się pan o mnie nieprzychylnie. Czy uważa pan, że istnieją podstawy do konwersacji?

KAPITAN (prawie pokornie) Ja tylko na krótką chwilę. Nerwowy jestem.

POETA (do Laury, dwornie) Czy można?

LAURA Ależ oczywiście, jeżeli panowie mają sobie coś do powiedzenia...

POETA (czując swą chwilową przewagę) Więc cóż tam takiego, mój dobry żołnierzu?

KAPITAN Chciałem się zapytać o jedną rzecz...

POETA No, słucham.

KAPITAN To jest... Czy panu już nie jest wszystko jedno?

POETA Nie rozumiem pytania.

KAPITAN No, jak to? Przecie siedzimy już tu razem taki kawał czasu i zawsze nam było wszystko jedno. Doktor się zastrzelił... Kłóciliśmy się, to prawda. Ale ja nie werbowałem, pan nie pisał wierszy i takeśmy sobie żyli. Źle nam z tym było, to też prawda. Nic nam się nie chciało, żadnego sensu nie widzieliśmy, to i nic żeśmy nie robili, nie? Bo i po co? W jakim celu? A teraz pan jakby zaczynał gdzieś iść. Chce się panu?

POETA Co?

KAPITAN A czy ja wiem co? Cokolwiek. Ale czy się panu chce?

POETA (z roztargnieniem) Ach, nie, skądże, w dalszym ciągu nic mi się nie chce.

KAPITAN A czy nie... nie jest już panu wszystko jedno?

POETA Ależ nie! Jest mi! Absolutnie.

KAPITAN I dalej zadaje pan sobie pytanie „po co to wszystko?” — „jaki jest sens w ogóle?”

POETA Oczywiście.

KAPITAN (z ulgą) No to chwała Bogu.

POETA A dlaczego pan pyta? (zaniepokojony) Czy sprawiam takie wrażenie, jakbym już nie miał wątpliwości?

KAPITAN Niby nie, ale coś mi się tu nie podoba.

POETA Ależ mnie dalej męczy bezsens!

KAPITAN To po co pan z nią idziesz?

POETA Jeżeli jest mi wszystko jedno i nic mnie nie zajmuje, to czy nie obojętne, czy idę, czy zostaję?

KAPITAN Pewnie i racja. Ale się bałem.

POETA Czego się pan bał?

KAPITAN Bo u mnie dalej od wewnątrz nieochota i przekonania brak. Tak samo, jak wtedy przy piwie i potem... Więc sobie pomyślałem, że jakby się pan odmienił, zaczynał coś tego... decydować, brać się do czegoś, dążyć — to zostałbym sam. Sam w tej okolicy, z tymi chłopami. Żeby choć doktor żył... Straszno. Gdyby i mnie się zaczynało chcieć, nie pytałbym. Ale tak... Ja wciąż

7 — Utwory sceniczne


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
CCF20101015025 116 SŁAWOMIR MROZEK wtedy to chciałem po koleżeńsku, zwyczajnie. Ale odkąd jemu zacz
„Koniki11 wielkichludzi w To Julubiony -.konik" — tak się mówi, chociaż wcale nie chodzi o koai
CCF20101015023 112 SŁAWOMIR MROZEK. KSIĄŻĘ No, widzi pan. Trzeba było od razu. Jak kobieta jest smu
CCF20101015007 186 SŁAWOMIR MROZEK S Aha! My na zabawę. To znaczy, że ona jest gdzieś za domem, a j
CCF20101015009 190 SŁAWOMIR MROZEK B Jak poczytasz, to ci przejdzie. N O czym czytać? B Ma zabawa b
CCF20101015010 192 Sławomir mrozek S A pod spodem? N (mniej pewnie) Słyszę ciebie. Wszystko słowa..
CCF20101015002 70 SŁAWOMIR MROZEK RUDOLF Nigdy jeszcze nie słyszałem, żeby chłopstwo prowadziło tak
CCF20101015003 72 SŁAWOMIR MROZEK na by się wziąć do tego czy owego, ale po co? Na niczym to nie za
CCF20101015004 74 SŁAWOMIR MROZEK pokażę, kiedy mi się uda. Skończy się to pańskie „po co”, „na co”
CCF20101015005 76 SŁAWOMIR MROZEK POETA Chciałbym wyjaśnić. Mimo że w zasadzie pani się nie myli, t
CCF20101015010 86 SŁAWOMIR MROZEK PUSTELNIK Nikczemniku! Posądzasz naszego pana o grzech tak okropn
CCF20101015013 92 SŁAWOMIR MROZEK RUDOLF Ależ nie! (speszony) To przedzieranie się... Ten las, ten
CCF20101015020 106 SŁAWOMIR MROZEK KAPITAN (złażąc) A to mistyfikator! (Rudolf gorączkowo włazi na
CCF20101015022 110 SŁAWOMIR MROZEK -choinówki. Literatura, rozgłos to w gruncie rzeczy nic dla mnie
CCF20101015024 114 SŁAWOMIR MROZEK LAURA (z rozkoszą odkrywając slaby punkt przeciwnika) To cię dot
CCF20101015027 120 SŁAWOMIR MROZEK KSIĄŻĘ Ależ to przymus. PUSTELNIK Protestuję! Uroczyście protest
CCF20101015008 188 SŁAWOMIR MROZEK to: maska króla w koronie, w rubasznej, ceglastej tonacji — i ma

więcej podobnych podstron