Ale wiek XX postawił człowieka w sytuacjach wielkiego zapotrzebowania na poezję, a poezja zawiodła. Nie znalazła, w każdym razie nie od razu, sposobu, aby zdać sprawę z tego, co nas spotkało. Ludzka wrażliwość została porażona tak, jak zostali porażeni ludzie. Dziesiątki milionów łudzi. Świadomość, że to „ludzie ludziom zgotowali ten los”, nie mogła znaleźć środków wyrazu. Przywoływany tu raz po raz Miłosz, wielki twórca i wielki świadek epoki, przypomina postać Anny Świrszczyńskiej, która potrzebowała trzydzieści lat na wypracowanie takiego języka, którym mogła opowiedzieć w sposób wiarygodny o swoich przeżyciach w dniach powstania warszawskiego. Miron Białoszewski niewiele mniej, bo ćwierć wieku. Theodor Adorno stwierdził, że po drugiej wojnie światowej poezja jest niemożliwa. Co sądzić o świecie, który zabijał poetów, zanim spróbował swoimi okropnościami zabić poezję i wymordować całe narody? Nie odpowiem na to pytanie. Wiem jednak, że świat bez poezji byłby jeszcze gorszy. Adorno na szczęście nie miał racji. Gdyby ją miał, znaczyłoby to, że człowiek został okaleczony w samym swoim jestestwie, że został pozbawiony tego, do czego chyba został powołany: prawa dawania światu świadectwa. Znaczyłoby to, że świat przed samym sobą chce ukryć swe zbrodnie. I wtedy człowiek naprawdę przestałby być człowiekiem. Na szczęście takiej zbrodni nie udało się popełnić. Choć nie wolno zapominać, ze zamiary popełnienia jej były.
Z kataklizmów dwudziestowiecznych wyszła poezja odmieniona w swoim kształcie i jakby spokor niała. Zabarwiła się sarkazmem, pesymizmem, góry czą. Jej sądy o świecie i człowieku pełne są zwątpię nia i ironii. Trudno, aby była inna, skoro poeci zeszl -jak całe społeczności do piekła. Nie do piekła Dan tego, ale do prawdziwego! W obliczu oszałamiające technologii, prawda, że służącej także pożytków człowieka, ale przecież zagrażającej również w najwyższym stopniu całej ludzkości, a nawet planecie, w obliczu świata, który niebezpiecznie się skurczył, bo zintensyfikowały się w nim ludzkie trudne sprawy i nawet najdalsze z nich nie są dla najodleglejszych odległe i nieważne, w obliczu takiego wciąż za trudnego dla nas świata poezja próbuje znaleźć swoje miejsce, ale jej potrzeby i zadania pozostają wciąż te same. Na stare pytanie: „Czemu się tak trudzisz, Leonardo?”, w którym jest tyle samo zwątpienia co determinacji, poeta odpowiada wciąż jednako, choć w jakże różnych stylach i poetykach. Twórca, który odmienił język poezji i który jak chyba nikt inny pozbawiony jest złudzeń, ale daleko mu również do rozpaczy, na postawione sobie pytanie: „Dlaczego piszę?” odpowiada:
czasem życie zasłania To
co jest większe od życia Czasem góry przesłaniają To
co jest za górami trzeba więc przesunąć góry aleja nie mam potrzebnych środków technicznych ani siły ani wiary która przenosi góry więc nie zobaczysz tego nigdy
wiem o tym i dlatego piszę.
To są słowa Tadeusza Różewicza.
Adam Kulawik