65
trzymy myśląc, że i my mamy tak wielkie arcydzieła sztuki jak inne narody. W Sukiennicach zwiedzamy Muzeum Narodowe, gdzie przed naszemi oczyma przesuwają się obrazy Matejki, Siemiradzkiego, Stachiewicza, Wyspiańskiego i innych malarzy polskich. Przykuwa naszą uwagę czas dłuższy pełna rozpędu, zda się z obrazu mająca wyskoczyć, czwórka Chełmońskiego. Zwiedzamy także Muzeum Czartoryskich. Tam patrzymy na tysiące skarbów nagromadzonych. Nasuwają się znane słowa:
„Cudze chwalicie, swego nie znacie,
Sami nie wiecie, co posiadacie!"
I tak potężny talent polskiego artysty widzimy w kościele franciszkańskim. Sw. Salomea, doskonałe wcielenie ducha średniowiecza, i Bóg w chwili tworzenia, z szyb witrażowych budzą w nas głęboki nastrój i cześć dla polskiej sztuki.
Po południu podążamy na Wawel. Od ścian starego grodu królewskiego lecą ku nam myśli, wdzierają się w serca i tryumfalną melodyę grają, stawiając przed oczy miejsce, któremu dla Polaka dostojnością nic na ziemi nie dorówna. Przejęła nas głębokim nastrojem i powagą wieków Katedra wawelska. Kamienne sarkofagi i krypty grobowe, kryjące królewskie szczątki, przypominały nam krwawe, niezawarte karty dziejów naszych, budziły w nas chęć odwetu. W krypcie Mickiewicza sarkofag wieńczymy kwiatami tak, jak to uczyniłyśmy tam na obcej ziemi, gdyśmy ku wielkiej naszej radości w muzeum kapitolińskiem zobaczyły skromną statuę naszego wieszcza. Królewski zamek nie przedstawił się naszym oczom jako posępny cmentarz minionej przeszłości. Wskutek podjętych robót, zmierzających do jego odnowienia, wraca powoli do dawnej swej postaci. Z pod gruzów wychyla swą dawną szatę jako symbol Polski, która w dniach dzisiejszych coraz wyraźniej ku wolnemu idzie życiu. — Z żalem opuszczamy Wawel gdzieśmy piękne przeżyły chwile. Spoglądamy na Wisłę starą, która srebrną wstęgą snuje się u stóp zamczyska, patrząc na nią przypominamy sobie rzeki, widziane w cza-
5