- W mijającym roku doszło do wielu spięć na linii władza-intelek-tualiści. Można zaryzykować tezę, że obecna koalicja rządząca ma wśród elity intelektualnej opinię najgorszą spośród dotychczas sprawujących władzę rządów. Z czego to, pana zdaniem, wynika? I na ile istotne jest to, że PiS, Samoobrona i LPR przedstawiają się jako partie ludowe, populistyczne, przeciwstawiające „prostych ludzi"„wyalieno-wanym" inteligentom?
wyborców Samoobrony, LPR czy, w znacznym stopniu, również PiS-u, to osoby o wykształceniu podstawowym lub średnim. Środowiska, nazywając je umownie intelektualne, sympatyzowały z ugrupowaniami takimi jak Unia Wolności; po prostu dlatego, że taka uproszczona wizja świata, jaką prezentowali populiści, do nich nie przemawiała. Takich ludzi nie łatwo przekonać do uproszczonej wizji świata, do radykalnych koncepcji, czy to na poziomie haseł, czy realizowanej później ideologii. A PiS takimi uproszczeniami się posługuje.
wizja państwa różni się od PiS, nazywanie ich „wykształciuchami” nie trafia w zupełną próżnię. W tym pojemnym określeniem można zmieścić także zwolenników
Wiadomości Uniwersyteckit: grudzień 2000
• Dzisiaj i PiS, i pan prezydent oraz premier nie mają najlepszej opinii wśród inteligencji, w środowisku naukowym również. Znaczna część środowisk inteligenckich uważa liderów Prawa i Sprawiedliwości za osoby uprawiające swoistą demagogię. Myślę, że to jest klucz do zrozumienia tej sytuacji. Istotne jest również, że PiS jest postrzegane jako ugrupowanie dość radykalne, odcinające się od III RP czyli, w istocie, od tradycji zmian systemowych zapoczątkowanych w 1989 roku. To właśnie, moim zdaniem, najistotniejsze czynniki mające wpływ na odbiór obecnych władz przez wiele środowisk.
- A czy nie jest tak, że koalicja PiS-Samoobrona-LPR stara się realizować program jakościowo inny od tego, z czym mieliśmy do czynienia do tej pory? Może to tak niepokoi wielu intelektualistów? W końcu, wśród osób mieniących się w Polsce elitą - było mnóstwo tematów tabu; na przykład - bezkrytyczny stosunek do liberalnych reform gospodarczych. Poprzednie rządy nie starały się prezentować alternatywnych rozwiązań. Rząd Jarosława Kaczyńskiego przynajmniej w sferze deklaracji jest zupełnie inny.
• Na pewno takie tendencje można zauważyć. Zwróciłbym jednak uwagę na inną kwestię: ugrupowania populistyczne, generalnie, zdobywają wyborców wśród ludzi słabiej wykształconych. Większość
Partia ta w swoich założeniach twierdzi, że jeśli tylko odetniemy się od III RP, to nastąpi powszechny dobrobyt, będzie uczciwiej i normalniej. A są to ogromne uproszczenia i tak trzeba na to spojrzeć.
- Pojawiły się jednak, moim zdaniem, histeryczne wręcz opinie, że oto PiS, czy - szerzej - koalicja rządząca spycha Polskę nieuchronnie ku dyktaturze, że mamy obecnie do czynienia z recydywą sanacji, albo nawet pewnych elementów faszystowskich.
• Nie ulega wątpliwości, że mamy obecnie trzy ugrupowania posługujące się demagogią. Aby być skuteczna - demagogia musi być radykalna. Ten radykalizm widać zdecydowanie w Samoobronie i LPR, ale również PiS, chcąc przypodobać się wyborcom, także nie może na tym polu odpuszczać. Trudno jednak dostrzec w tym elementy faszystowskie.
- Jakie więc ugrupowanie reprezentuje dzisiaj interesy „wykształciu-chów" jak o anty pisowskiej inteligencji mówi minister Ludwik Dorn? Czy jest to Platforma Obywatelska, czy może odradzająca się centrolewica?
• Wracam do tego, o czym już wcześniej mówiliśmy. Elektorat koalicji jest gorzej wykształcony, niż np. zwolennicy PO. Próby dyskredytacji środowisk inteligenckich nie pojawiłyby się, gdyby nie było wśród elektoratu takiego zapotrzebowania. Próby dyskredytowania znacznych grup, których opozycji, w której szeregach inteligencja jest, po prostu, bardziej obecna.
- Jednym z najistotniejszych sporów rządu z intelektualistami była, podjęta przez ministra Zbigniewa Ziobro, próba stworzenia ułatwień dla osób chcących podjąć pracę w zawodach prawniczych. Była to niewątpliwie sprawa, którą żywo interesowała się opinia publiczna. Po stronie adwokatów stanął jednak Trybunał Konstytucyjny, uznając nowelizację ustawy za niezgodną z konstytucją. Po wyroku TK działacze PiS nie szczędzili słów krytyki polskiemu systemu sądowniczemu. Niektóre media zarzucały partii rządzącej, że chce niezależność sądów ograniczyć. Czy pana zdaniem wypowiedzi polityków w tej sprawie można uznać za naruszenie trójpodziału władzy?
• Tutaj mamy istotny problem. Ten populizm obecnych władz sięga bardzo daleko. W związku z tym uważają oni, że instytucje wywodzące się z III RP są z gruntu złe. Należy więc przynajmniej zmienić ich skład tak, aby odpowiadał on ich interesom. Może to być oczywiście niebezpieczne. Instytucje decydujące w Polsce o prawie powinny być maksymalnie niezależne od wpływów politycznych. Mówienie, jak robi to koalicja, że tylko my jesteśmy jedynymi sprawiedliwymi, którzy są w stanie naprawić te instytucje jest niezbyt rozsądne. Trzeba raczej koncentrować się na tym,