POWROT DO INFORMACJI 67
wy, czego dowodem niech będzie kariera modelu Shannona i Wea-vera jak i interpretacja tego modelu przez W. Schramma.
Nie jesteśmy całkowicie przekonani, że wyzyskiwanie osiągnięć cybernetyki czy teorii prawdopodobieństwa będzie wystarczającym źródłem nowego paradygmatu, przeciwnie, równoczesne rozważania nad przyrodą nieożywioną i życiem ludzkim muszą okazać się zbyt ogólne. Niemniej nadal stwierdzamy, że matematyczna teoria informacji ma nam wiele do zaoferowania. W tym wypadku ważna jest koncepcja informacji jako struktury współdziałania podmiotów. Sądzimy jednak, że nieuniknioną konsekwencją rozwoju prasoznawstwa będzie sięganie do tej tradycji nauk społecznych, która została odrzucona przez stary paradygmat, jako nie w pełni naukowa. Mamy tu na myśli kierunki humanistyczne, które, jak teorie Znanieckiego, nastawione są na interpretację działania i współdziałania ludzkiego.
Powróćmy jednak do świata ludzkiej komunikacji *. Pierwsze pytanie, czym jest owo ludzkie otoczenie, z którego czerpiemy bodźce? Czy są nimi tylko nadawcy w mediach? Podane wyżej przykłady, zwłaszcza modelu zależności od mediów, mówią, że przekazy to nie są z pewnością jedyne wzmocnienia, jakie otrzymujemy od ludzi, a także i nie najważniejsze. Trzeba zgodzić się z opinią Herberta J. Gansa, który pisze: „dla audytoriów media są bliskie marginesu społeczeństwa, w którym audytoria żyją i które tworzą” (9, s. 101). W świetle tego co powiedziano należy poszukiwać innych czynników społecznych, od których zależy harmonijne życie człowieka. Trzeba więc procesy informacyjne rozpatrywać na początek jako przebiegające między ludźmi sobie bliskimi lub od siebie zależnymi, a później zastanawiać się nad tym jaką rolę pełnią tu media. Te osoby, a nie dziennikarze, są nam potrzebni i do nich się przystosowujemy.
Wreszcie problem szans porozumienia się w takich ludzkich układach. Marian Mazur pisał o informacji jako o transformacji jednego zespołu skojarzeń na inny. Jest to obraz rosnącej współzależności podmiotów, iecz bez pełnej tożsamości. Czemu zawdzięczamy ten proces współbrzmienia, bo nie pełnego zrozumienia? Podobieństwu struktur poznawczych i afektywnych. Dla wyjaśnienia tego prasoznawca Melvin L. Defleur posługuje się terminem izomorfizmu (6). To wzięte z krystalografii określenie znaczy tyle, co równopo-staciowość. Izomorfizm to relacja dwu tworów, organizmów, które mogą mieć różny skład, lecz podobny kształt, formę. Nie rozwijając dalej tych uwag powiemy, że warunkiem międzyosobniczego przepływu informacji jest dążenie do takiego podobieństwa struktur, by przepływ informacji powodował najwięcej skojarzeń. Pewne próby podjęcia tego problemu przynoszą dwa następujące modele. Pierwszy, już kiedyś przedstawiany (16), to zgłoszony przez Jacka McLeo-da i Stevena Cheffee’go model współorientacji. Ponieważ omówiono go szczegółowo gdzie indziej, przypomnimy tylko jego podstawowe założenia.
ł Informacja jako współdziałanie nie może być określana terminem komunikowania. Z braku lepszego powróćmy do komunikacji, choć jego konotacje w języku polskim nie są szczęśliwe (transport).
5*