POWROT do informacji 61
wej jest nieunikniony, bo wiadomości gromadzone są naprędce i opatrzone komentarzem, gdzie „sąd szybki, rzadko należyty”, zaś skłonność do agitacji, właściwa zawodowi powoduje, że dziennikarz „nie tylko spisuje, lecz i ocenia każdy czyn” (s. 48). Innymi słowy, informacji naukowej, możliwej jako obiektywna przeciwstawia Lóbl przekazywanie aktualnych wiadomości. Wiadomości to prasowa informacja.
Rozwinięcie tych zastrzeżeń znajdziemy w pracy Henryka Jabłońskiego „Opinia, parlament, prasa” (11). Jabłoński, pisząc o opinii publicznej, nie wątpi w istnienie informacji, wiedzy „o zjawiskach będących przedmiotem osądu” (s. 248) — zwraca tu uwagę podejście, w czasach mediocentryzmu rzadkie, ukazujące istotność zjawiska pod kątem potrzeb użytkownika informacji. Praca jednak koncentruje się na propagandzie, którą w ślad za Schultzem-Pfael-Izerem odróżnia od agitacji (poglądy tego spopularyzował w Polsce W. Baliński) (1), wyjaśniając, że celem obu jest „wprowadzenie pewnych sądów indywidualnych do świata sądów powszechnych (s. 249). Propaganda działa na „długiej fali” i wymaga wsparcia innych czynników, a jej efekt jest — powiedzielibyśmy dziś — socjalizujący, gdy agitacja, gwałtowna w swych środkach, ma „cele nieodległe, a skutki doraźne”. Jabłoński również podniósł wymieniany przez badaczy zachodnich, motyw poddawania się ludzi działaniu propagandowemu, a mianowicie występowanie w powszechnej skali społeczeństwa industrialnego tzw. „iluzji zbiorowej”, wynikłej z chęci „uczestniczenia w sądzie zbiorowym”. Argument (znany też z pism Tarde’a) rozwinął później David Riesman i współautorzy w „Samotnym tłumie”, tworząc właściwy czasom industrialnym typ społecznego charakteru ludzi sterowanych zewnętrznie, którzy dla poczucia bezpieczeństwa przyjmują za swoje sądy i wzory zachowań większości.
W zachodnim piśmiennictwie powojennym propaganda na długo wypiera informację. Nie jest to jednak, jak pisze Tomasz Goban--Klas (10, s. 200), wynikiem zmowy anglosaskich uczonych by działania propagandowe, jako niemoralne, przypisywać tylko przeciwnikom politycznym. Przeciwnie, autorzy zachodni przyznają, że ich media niosą propagandę bardziej niż informację. Ta ostatnia ograniczona jest do wiadomości, opatrzonych jednak nieuniknionym błędem stronniczości (bias). Piszą tak na przykład William F. Ogburn i Meyer F. Nimkoff (18). Propaganda nie jest obiektywnym informowaniem, lecz „osiąganiem celów”, które nie muszą być naganne (tam też przykłady propagandy dla przeciwdziałania patologii). Różni ją od oświaty założona stronniczość.
Znany brytyjski badacz J. A. C. Brown (4) doda, że oświata służy celom bezstronnego przygotowania ucznia do samodzielnego rozwiązywania problemów, gdy propaganda zdaje się myśleć za człowieka, zaś Hans M. Enzensberger (8) zarzuci później, że „propaganda, która nie skłania do samowystarczalności, lecz ją ogranicza” nie czyni ludzi mobilnymi, lecz pozbawia ich zdolności do działania. „Kto sądzi o masach tylko jako o przedmiocie polityki, nie może ich zmobilizo-