próba uzasadnienia państwowych roszczeń do wszystkich ziem na terenach przez siebie kontrolowanych. Chodzi o obronę; państwo uznaje sie za obrońcę całej ludności, zamieszkującej dany kraj. Zwolennicy państwa uwazaja, ze wyłącznie państwo może obronie społeczeństwo przed zagrożeniami zewnętrznymi i dlatego państwowa obrona jest absolutnie konieczna, zas aby państwo mogło sprawować te funkcje, musi dysponować środkami, których nie może pozyskać inaczej niz przez opodatkowanie ludności. Zauważmy, ze za takim rozumowaniem kryje sie pewna ciekawa teza. Mianowicie; w mysi tej zasady jedynym właściwym obrońca mieszkańców kraju jest agresor, regularnie odbierający im wlasnosc pod stała groźba użycia przemocy. Kolejna rzecz - każda obrona jest obrona przed czymś, „zagrożenia zewnętrzne" to bardzo mało konkretne określenie, warto wiec sprecyzować, przed czym państwo musi chronic ludność. Okazuje sie, ze przede wszystkim przed innymi państwami. Upraszczając, można opisać sytuacje następująco: Państwo usprawiedliwia swoje rabunki na mieszkańcach danego kraju tym, ze gdyby nie ono, to mieszkańcy byliby rabowani przez kogoś innego. Jedyna możliwością nadania jakiegokolwiek sensu takiej obronie jest założenie, ze zbrodnie dokonywane przez inne państwa byłyby bardziej dotkliwe dla mieszkańców niz rabunki dokonywane przez aktualne państwo (i dlatego aktualne państwo powinno zostać zaakceptowane). Jednak należy koniecznie zauwazyc przy tym trzy rzeczy: Po pierwsze - założenie to nie jest uniwersalne, bowiem to, czy jest prawdziwe, czy nie, zalezy od konkretnej sytuacji, konkretnej czasoprzestrzeni, konkretnych państw. Po drugie - wybór aktualnego państwa (przy przyjęciu tego założenia) byłby wyłącznie wyborem mniejszego zla, a mniejsze zlo wciaz stanowi zlo; nie można przyznać racji złodziejowi, który twierdzi, ze nie czyni zla, bo np. „inny ukradł by wiecej” albo „inny by jeszcze pobił albo zabił". Po trzecie zas - cale to rozumowanie opiera sie na następnym założeniu, ze wyłącznie państwo jest w stanie obronie kraj przed najazdem innych państw. Rozważenie tego ostatniego problemu wykracza juz poza ramy etyki -wymaga analizy pod katem technicznym: ekonomicznym, militarnym etc. Z pewnością zasadność tego założenia zalezy również od konkretnych warunków, odnoszących sie do konkretnej czasoprzestrzeni. W każdym razie wiekszosc libertarian uważa uogólnienie tego założenia za fałszywe. Wracajac jednak do istoty argumentu o państwowej obronie, zacytujemy XIX-wiecznego amerykańskiego anarchistę Lysandera Spoonera:
To prawda, ze nasza konstytucja stanowi teoretycznie, iz podatki płacone sa dobrowolnie, a państwo jest rodzajem towarzystwa ubezpieczeń wzajemnych, w którym ludzie uczestniczą z własnej woli. Jednak teoria, zgodnie z która działa nasz rząd, różni sie zasadniczo od praktyki, bowiem w rzeczywistości stawia on ludziom zadanie: „Pieniądze albo życie”. Wiekszosc podatków, jeśli nie wszystkie, sciagana jest pod taka groźba.
Rząd nie napada oczywiście ludzi w ustronnym miejscu, nie wyskakuje z przydrożnego rowu i nie przystępuję do plądrowania im kieszeni, po przystawieniu pistoletu do głowy. Nie mniej jednak rabunek nie przestaje byc z tego powodu rabunkiem i jest jeszcze bardziej nikczemny i karygodny.
Złoczyńca bierze na siebie odpowiedzialność, ryzyko i konsekwencje swojego czynu. Nie udaje, ze ma jakiekolwiek prawne roszczenia do twoich pieniędzy albo ze zamierza ich uzyc dla twojego dobra. Nie wmawia nikomu, ze jest kimś innym niz złodziejem. Nie jest az tak bezczelny, zęby oznajmić iz jest tylko „obrońca", sciagajacym opłaty od ludzi wbrew ich woli, tylko po to by móc im zapewnie ochronę [...] Rabus ma za dużo przyzwoitości, zęby cos takiego wygłaszać. Ponadto, zabrawszy pieniądze, zostawia cie w spokoju. Nie upiera sie przy siedzeniu cie na drodze, wbrew twojej woli, utrzymując, iz jest twoim „suwerennym" zwierzchnikiem, udzielającym ci „ochrony”. [...] nie nazywa [cie] buntownikiem, zdrajca i wrogiem własnego narodu, nie rozstrzeliwuje cie bez litości, jeśli próbujesz zakwestionować jego autorytet albo odmawiasz mu posłuszeństwa. Jest zbyt „dżentelmeński” na to, zęby dopuście sie tych wszystkich oszustw, zniewag i dranstw. [26]