228 ARTYKUŁY
Tak więc rozpowszechnianie i eksploatowanie Filmów na polskim rynku wideo odbywało się z pogwałceniem praw autorskich producentów. Posiadacz kasety miał wprawdzie prawo do odtwarzania i powielania filmu, ale tylko na użytek własny. Zgodnie z obowiązującym na całym świecie prawem, kopiowanie w celach komercyjnych, odpłatne wypożyczanie filmów i publiczne pokazy wymagają nabycia licencji u producenta filmu. Ułomne polskie uregulowania spowodowały, że naszemu rynkowi wideo próbowano nadać pozory legalności. Dlatego też pewnym nadużyciem może tu być używanie określenia „piractwo”, rodzimych „wideopiratów” często trafnie nazywano „korsarzami”. Korsarz tym się bowiem różnił od pirata, że dokonując tych samych czynów, posiadał glejt, czyli pozwolenie państwa, z którym zresztą dzielił się częścią swoich zdobyczy. Szczególnie początkowo polskim wideokorsarzom przypadała rola nowatorów szerzących nowe, nieznane bądź zakazane wartości. Wideo wykorzystywano np. do rozpowszechniania programów przygotowanych przez komórki „Solidarności” czy też polskich filmów zatrzymanych przez cenzurę. Ale oczywiście zdecydowaną większość stanowiło kino popularne: sensacja, horror, erotyka czy komedia; jedynym obowiązującym prawem było prawo popytu i podaży: oferowano to, czego oczekiwali klienci, tj. głośne światowe przeboje, z różnych powodów nieobecne na ekranach kin.
Stan całkowitej prowizorki polskiego rynku wideo trwał praktycznie niezmieniony do 1. 1986-1987. Oczywiście stan ten uległ pewnej ewolucji. W latach 1984-1986 podjęto pierwsze kroki mające na celu uporządkowanie organizacyjnego bałaganu w dziedzinie rozpowszechniania wideo. Zezwoleniami, wydawanymi dotychczas samodzielnie przez terenowe organy administracji państwowej, zainteresowało się Ministerstwo Kultury i Sztuki. Działania te jednak nie cechowały się zbytnią skrupulatnością; przyjęto postawę w pewnym sensie wyczekującą, spodziewając się w niedalekiej przyszłości bardziej klarownych uregulowań prawnych.
Najważniejszą sprawą było pojawienie się w 1985 r. zalążków legalnego rynku. Składały się na niego pierwsze całkowicie legalne wypożyczalnie wideo organizowane przez Okręgowe Przedsiębiorstwa Rozpowszechniania Filmów (OPRF), oferujące kasety wydawane przez Przedsiębiorstwo Dystrybucji Filmów (PDF); do 1987 r. w całym kraju powstało 20 takich wypożyczalni7. Jednakże oferując praktycznie wyłącznie cieszące się małą popularnością filmy polskie (ok. 80 tytułów), nie były w stanie konkurować z 200-300 wypożyczalniami prywatnymi oferującymi 1000-2000 tytułów.
Jednak to nie PDF wydał pierwszą polską oficjalną wideokasetę. Dokonało tego Przedsiębiorstwo Zagraniczne ITI (prywatna firma z udziałem kapitału irlandzkiego; jej komórka zajmująca się dystrybucją wideo otrzymała nazwę ITI Home Video), które od grudnia 1984 r. zajęło się wydawaniem kaset z polskimi programami kabaretowymi i spektaklami teatralnymi. ITI było jedyną firmą próbującą przełamać na tym polu monopol państwowy w dziedzinie dystrybucji filmowej. Jednak monopolu tego przełamać się nie dało.
7 M. A. Kowalski: Kino na zawołanie. KPrz. Tyg." 1987 nr 2 s. 12.