XI. Teorie modernizacji i systemu światowego
Tak więc debata teoretyczna już na samym początku historii teorii modernizacji jasno pokazała, że nie wystarczy ustalić typologii odróżniającej społeczeństwo nowoczesne od tradycyjnego, nowoczesnego człowieka od tradycyjnego. Aby namalować dynamiczny obraz procesów modernizacyjnych i - przede wszystkim - wyjaśnić je, trzeba było skupić się na konkretnych aktorach o wiele intensywniej, niż byli to skłonni uczynić Lemer i McClelland w swoich programach badawczych. „Komu potrzebna jest modernizacja?” — to pytanie stało się kluczowe dla osób, które dostrzegały braki w podejściu czysto typologicznym.
Skupienie uwagi na pewnych grupach w populacji powinno oczywiście pozwolić na wyjaśnienie, dlaczego niektóre kraje modernizowały się szybciej niż inne. Taki program badawczy jednak był znacznie bardziej złożony od programu wykorzystanego przez Levy’ego, Lemera i McClellanda, ponieważ badacze musieli teraz ustalić konkretne zespoły aktorów, którzy umożliwiają lub mogą przyspieszać przejście od społeczeństwa tradycyjnego do nowoczesnego. Kim byli kluczowi aktorzy? Dość dziwne, że teoretycy modernizacji w mniejszym lub większym stopniu pomijali na ogół dużą cześć populacji w krajach zacofanych lub rozwijających się: badania mas wiejskich i (lub) rolników były równie rzadkie jak badania bardzo różnych form własności ziemi w świecie. Wyglądało na to, że teoretycy modernizacji nie uważali tych klas lub grup wiejskich (i związanych z nimi kwestii) za szczególnie ważne dla procesu transformacji. Ponieważ zakładano, że urbanizacja szybko i całkowicie zmieni demograficzną oraz zawodową strukturę populacji, i uważano w związku z tym, że ludność wiejska stanowi grupę mniej lub bardziej skazaną na zniknięcie, to dla większości badaczy pominięcie tych kwestii badawczych nie stanowiło problemu (wyjątek: patrz Stinchcombe 1966 [1961]: 496)1 2.
Jeśli nie populacja wiejska, to która grupa będzie rozstrzygać o procesie modernizacji, na kim jeszcze można się skupić? Teoretycy modernizacji zwykle analizowali dwie grupy: elity i klasy średnie.
Już w połowie lat pięćdziesiątych historyk gospodarczy Walt W. Rostow (1966 [1956]: 249) twierdził, że w przeszłości wzrost gospodarczy zawsze zależał od pewnej konstelacji aktorów, co pozwalało wyłonić się elitarnej grupie skłonnej inwestować ogromne kapitały:
Aby takie elity się pojawiły, nie wystarcza, jak się wydaje, tylko odpowiedni system wartości, lecz muszą być spełnione jeszcze dwa warunki: po pierwsze nowa elita musi mieć poczucie, że tradycyjne, mniej aktywne społeczeństwo, do którego należy, zamyka jej konwencjonalne drogi do prestiżu i władzy, po drugie zaś tradycyjne społeczeństwo musi być na tyle elastyczne (lub słabe), by pozwoliło swoim członkom na poszukiwanie awansu materialnego (albo władzy politycznej) jako drogi w górę, alternatywnej do przyjętej.
Tak więc Rostow twierdził, że uprzemysłowienie nie jest procesem automatycznym, lecz zależy od różnych konstelacji silnych grup w społeczeństwie (patrz podobne argumenty u Hoselitza (1966 [1957]). Choć było to całkiem przekonujące, nie rozwiązywało większości problemów: nawet jeśli w danym tradycyjnym albo przejściowym społeczeństwie udałoby się znaleźć pewnych aktorów o silnej woli modernizowania, to nadal nie było jasne, jakiego rodzaju działania aktorzy ci podejmą. Czy uruchomiąproces modernizacji podobny do procesu na demokratycznym Zachodzie, czy do modelu sowieckiego? Stanowiło to kwestię kluczową od strony naukowej i rzecz jasna politycznej, a przy tym oznaczało, że koncepcja Rostowa
Dopiero Barrington Moore (1966), poddając teorię modernizacji ostrej krytyce, skupił się bardzo mocno na
populacji wiejskiej.