i drugie słonko - to razem dwa! To jedno - boże, a to drugie - moje, a razem - dwa.”49 Przy czym cudowne uzdrowienie chłopca przez doktora wprawdzie eliminuje to podwójne widzenie, lecz narrator nie rozstrzyga, które słońce pozostało na niebie -boże, czy Jasia. Już w tym wczesnym kijowskim tekście dochodzą do głosu najistotniejsze wyróżniki poetyki Leśmiana - przewrotność w transformowaniu gotowych wzorców, naddane napięcia semantyczne skonwencjonalizowanych obrazów, oryginalne wyzyskanie różnych porządków języka.
Ze względu na wyraźne rozpoznanie nawiązań poety do kultury i folkloru Ukrainy warto postawić pytanie o obecność ukrainizmów w pisarstwie Leśmiana. Do szczupłego katalogu Leśmianowskich pożyczek językowych z ukraińskiego, sporządzonego przez Nalewajk50 można dodać kilka ciekawych ukrainizmów, występujących w Klechdach polskich, przy czym należy podkreślić, że ich obecność w poszczególnych tekstach nie została zdeterminowana przez regionalną proweniencję pierwowzoru. Gdy bohater drugiej z klechd, Majki, udaje się do znachora, aby pozbyć się dusiołka, który pod postacią warkocza rusałczanego nawiedza go po nocach, znachor powiada: „Niech się ten warkocza złoci w kącie - na podłodze, a ty śpij spokojnie i nie turbuj duszy tymi złocistościami”. 1 Znamienne, że status podkreślonego przeze mnie wyrazu nie jest jednoznaczny. Z jednej strony, jego użycie może ilustrować słynne, ahistoryczne, z gruntu filologiczne zainteresowanie Leśmiana słowem jako takim (wyraz ten w staropolszczyźnie posiadał nieco inne znaczenie niż współcześnie), z drugiej zaś strony - mogła to być pożyczka językowa z ukraińskiego. Wyraz ten implikuje semantyczną wieloznaczność, doskonale oddającą skalę emocjonalną danego fragmentu; znaczenie czasownika zwrotnego „turbować się” określa bowiem opiekę, troskę, zmartwienie.
Bezsporny zaś ukrainizm występuje w następnej klechdzie Leśmiana Czarny
kozioł:
Kozioł postał pod latarnią chwilę małą, równą tej, którą Gryz przedtem koło chałupy stojąco spędził, i opuszczając niespodzianie latarnię, ku chałupie Gryzą się skierował.
Szedł krokiem powolnym i na pozór niedbałym, nieochajnie kręcąc zadem i powłócząc długą sierścią, niby spódnicą postrzępioną.52
49 B. Leśmian, Jaś uzdrowiony, [w:] tegoż, Utwory rozproszone. Listy, op. cit., s. 114.
50 Zob. Ż. Nalewajk, op. cit., ss. 14-16.
51 B. Leśmian, Majka, op. cit., s. 60. Podkreślenie moje, H.D.
52 B. Leśmian, Czarny kozioł, [w :] tegoż. Klechdy polskie, op. cit., s. 119. Podkreślenie moje, H. D.
18