II ■ PTiK ZDANIEM EKSPERTA | SALON ORŁÓW AGROBIZNESU
II ■ PTiK ZDANIEM EKSPERTA | SALON ORŁÓW AGROBIZNESU
loanna Rawik podczas kolejnego orlowego recitalu
0 arogancji w biznesie
Od 10 lat oceniam wraz z innymi ekspertami kandydatów na Ortów Agrobiznesu i laureatów przedłużających licencje. Niestety, Z roku na rok obserwuję pogorszenie jakości niektórych firm i banków z którymi przychodzi się nam zmierzyć. Prawdziwą nieuleczalną od lat chorobą staje się nieterminowość. Wszystko
Słowo przepraszam za niesolidność już od dawna prawie nie istnieje. Nie pomagają też groźby przesunięcia niektórych kandydatów na kolejną edycję. Znaczna część kandydatów na laureatów i firm przedłużających licencje ma swoje terminy i już. To nic, że opóźnienie koliduje z precyzyjnie określonym harmonogramem pracy Kapituły. Nic nie jest ważne. Tylko własne ja szefa konkretnej firmy czy banku. Większość tych niesolidnych działa na tzw. prowincji gdzie czas płynie o wiele wolniej niż w wiecznie zabieganej Warszawie. Dlatego nie potrafią zrozumieć, że dzień, dwa. trzy opóźnienia robi wielką różnicę. Na delikatnie zwróconą uwagę odpowiedzią bywa gniew i arogancja. Tymczasem to Kapituła powinna oburzać się na zachowania utrudniające jej pracę i zgodnie z regulaminem wykluczać kandydatów nie spełniających wysokich wymagań. Cóż jednak zrobić skoro równocześnie są to nieraz firmy osiągające sukces rynkowy. Jak im się to udaje przy nieterminowości - pozostaje ich tajemnicą. A może są tylko nieterminowi w kontaktach z Kapitułą? Czasami stosujemy taryfę ulgową przymykając oko na to i owo. Każda taryfa obowiązuje jednak do czasu. Inna sprawa to arogancja niektórych firm i banków zobowiązanych do przedłużenia licencji lub rezygnacji z tego uprawnienia. Zamiast wypowiedzieć się za lub przeciw niektórzy laureaci wolą czekać na przypominający telefon od Kapituły by niegrzecznie odpowiedzieć na grzeczne pytanie o konkretną i prostą odpowiedź. Cóż pomału ginie wszelka kultura w biznesie. To zjawisko dotyczy zwłaszcza tzw. młodych gniewnych po licencjatach z zarządzania
1 marketingu, którym wydaje się, że od razu są krynicami wiedzy i umiejętności a posiadane niedostatki przykrywają pewnością siebie i arogancją. Owszem to się przydaje, ale nie wszędzie i nie w każdej sytuacji. Negatywne zachowania dotyczą też przedstawicieli starszego pokolenia. Na przykład niektórych prezesów banków. Od nich również płyną często niesympatyczne, niechętne odpowiedzi. Ba. Można nawet mówić o łasce odpowiedzi na pytania ekspertów. I pomyśleć, że nieraz dotyczy to ludzi ubiegających się o prestiżową nagrodę jaką jest Orzeł Agrobiznesu a później Orzeł Agrobiznesu Grand Prix. A teraz krótko o ocenie kandydatów w 42 edycji. Niestety tylko nieliczne firmy i banki przygotowały interesujące opracowania o swoich sukcesach rynkowych. Aż miło było oglądać barwne wykresy, starannie przygotowane odpowiedzi i fotografie. Przeważał nudny standard wymagający wnikliwych analiz i uzupełnień podczas wizytacji w terenie. Oczywiście w większości przypadków odpowiedzi nadchodziły w ostatniej chwili. A wszędzie pisano o ogromnej roli terminowości w osiąganiu sukcesu rynkowego. I jeszcze jedno. Nadsyłając kartę zgłoszenia wraz z oświadczeniem o zapoznaniu się z treścią regulaminu konkursu o naszą prestiżową nagrodę ubiegający się o nią bank czy firma przyjmuje pewne zasady gry. Dlaczego ich później nie przestrzega? Czy to oznacza, że nie dba o swój image, czy po prostu nie czyta regulaminu? Takich pytań może być więcej. Ze swojej strony staramy się możliwie najbardziej obiektywnie oceniać kandydatów do Orła Agrobiznesu obejmując szerokie spektrum spraw związanych z sukcesem rynkowym. Nie oczekujemy podziękowań ani słów uznania za naszą pracę. Prosimy tylko by nam w niej nie przeszkadzano. Może wreszcie w 43 edycji wszystko odbędzie się zgodnie z planem. Może.
Dr Piotr Palej - autor jest szefem zespołu ekspertów Kapituły nagrody Orzeł Agrobiznesu
W ostatnich dniach ubiegłego roku zlikwidowano popularną perfumerię na ulicy Puławskiej, jeszcze wcześniej zamknięto znakomity sklep z odzieżą i bielizną „Maryla". Ciąg tych upadków otworzył przed laty Teatr Nowy, którego ostatnim dyrektorem był Adam Hanuszkiewicz; w tym miejscu znajduje się banalny sklep spożywczy. Pan Adam miał wyjątkowego pecha, bo nieco później zlikwidowano Teatr Mały na ścianie wschodniej, którego był inicjatorem w latach 70. jako dyrektor Teatru Narodowego. Powstała wtedy jedna z piękniejszych sal kameralnych, szale-atralną widownią, dawała szerokie możliwości inscenizacyjne. Pierwszy raz oglądałam tam bajecznie piękny spektakl „Miesiąc na wsi" Turgieniewa z młodziutkim Kolbergerem w roli Studenta. Xymena Zaniewska rozbudowała przestrzeń sceniczną kosztem części widowni, instalując w blaszanych (niewidocznych) pojemnikach trawnik, na którym stały niewielkie drzewka z kwiatkami z papieru, była nawet sadzawka, z której chłeptały wodę trzy dalmatyńczyki, budząc zachwyt widowni nawet podczas wielkiego monologu Zofii Kucówny.
Podobno w miejscu Teatru Małego powstać ma kolejny supermarket, ku chwale polskiego i światowego kapitalizmu. Dzisiaj na Puławskiej, szczególnie na odcinku między Placem Unii o Odyńca, rozpanoszyły się banki oraz parabanki, jest ich chyba ponad trzydzieści! Zastanawiam się ranki i wieczory, jaki procent ludności polskiej posiada konta, skoro jesteśmy krajem biednym, na dorobku jak to nazywają niektórzy, potęgą gospodarczą w mniemaniu ministra Rostowskiego, który sprawy widzi z perspektywy własnego portfela. W tych licznych bankach na ogół nikogo nie widać poza personelem, czemu zatem służą? Tego nie wie nikt,