pomogą nam w zinterpretowaniu problemu różnych sensów, w jakie wikła się pojęcie kanonu kultury, co pozwoli nam z kolei przyjrzeć się problemowi jego rzekomego zaniku w kulturze współczesnej.
Późną wiosną 2001 roku głośno było o — jak to powszechnie ujmowano — bezprzykładnym akcie barbarzyństwa, jakim stało się „czyszczenie” krajobrazu kulturowego w Afganistanie. Na pierwszych stronach niemal wszystkich gazet mogliśmy przeczytać: „Talibowie twierdzą, że zniszczyli już dwie trzecie liczących ponad tysiąc lat buddyjskich posągów w całym Afganistanie. Najwięcej kłopotów sprawiają posągi Buddy w Chazaradżacie. Nasi żołnierze odstrzelili już głowy i nogi obu posągom, teraz w pocie czoła pracują, by zburzyć je całkowicie — powiedział w niedzielę minister kultury talibów Kudratulah Dżamal” [„Gazeta Wyborcza” - podkr. W.J.B.]. Nie jest ważne, że prawdopodobnie podobne działania miały na celu wywarcie presji na świecie (cywilizowanym i kulturalnym świecie — chciałoby się rzec), aby uznał on reżim w Kabulu. Istotne jest to, że argumentem talibów była walka z dziedzictwem kulturowym tego kraju, jego wielokulturowością, która może zamienić się w pustynię w dosłownym sensie. Całą akcję firmował, jak czytamy ze zdumieniem, tamtejszy minister kultury, a więc osoba z definicji zobowiązania do strzeżenia wartości symbolicznych własnego państwa, jego szeroko rozumianej kultury. Wielowiekowe dziedzictwo dzisiejszego Afganistanu jest wielonarodowe, zróżnicowane religijnie i jako takie stało się już własnością świata (przynajmniej tak się wydawało). Okazuje się jednak, że ważniejsze od tradycji jest to, co wyraża tylko i wyłącznie wartości i symbole jednego odłamu islamskich fundamentalistów; tylko one są prawomocne i tylko dla nich winno być miejsce.
Barbarzyństwo talibów możemy wszakże tłumaczyć inaczej — jako wyraz krańcowego przywiązania do kanonu własnej kultury, traktowania serio tego wszystkiego, co stanowi o tożsamości islamu w obliczu zagrożenia jego „czystości” przez barbarzyństwo innych tradycji. Kanon w oryginalnym greckim znaczeniu to przecież zespół tekstów uważanych w danej religii za obowiązujące jako przekazy zasadniczych prawd wiary. Skoro tedy Koran jednoznacznie wypowiada się o grzeszności przedstawień osobowych Boga, to chcąc uchronić kraj przed „nieczystymi” wizerunkami, należy je wyeliminować. Wielotonowych posągów Buddy nie da się po prostu przenieść do magazynu muzealnego, tutaj poradzić może tylko działo t rakietowa wyrzutnia.
Teraz przykład drugi, przytoczony kiedyś przez Leszka Kołakowskiego w znanym tekście Szukanie barbarzyńcy, tym razem ilustracja jak najbardziej pro domo sua. Znamienity filozof zwiedzał oto zabytki przed-
125