Metody dekonstrukcyjnej nie da się sformalizować. Jak bowiem sformalizować reguły, kiedy pojęcie reguły oraz wszystkie z nim związane pojęcia są właśnie tym, co ma być podane w wątpliwość przez metodę de-konstrukcji? W odniesieniu do czego jednak uprawiać praktykę dekon-strukcji w antropologii? Derrida mówi, że dotyczy ona tekstów i poza nie właściwie nie wychodzi. Antropologia nie da się sprowadzić do działalności pisarskiej, choć wchodzi w wielorakie związki z literaturą (zob. rozdz. VIII pt. „Antropologia i literatura”).
Spójrzmy jednak na antropologię z perspektywy wspomnianej na początku tego rozdziału antropologii historii tworzenia się kontekstu poznania obcokulturowych stanów rzeczy. Konieczność poznawczego uwzględnienia takiego oto faktu, że przedmiotem badań czyni się to wszystko, co nosi cechy odmienności, powoduje uformowanie się specyficznego, typowego dla antropologii dyskursu naukowego. Chodzi tutaj
0 rozumienie dyskursu w sensie bardzo zbliżonym do zaproponowanego przez Michela Foucaulta, a więc o uwarunkowane historycznie i epistemo-logicznie reguły wypowiedzi właściwe danej dziedzinie ludzkiej działalności, która niekoniecznie musi być wyraźnie wyodrębniona instytucjonalnie. Każda z gałęzi wiedzy wypracowuje swoisty dla siebie rodzaj dyskursu, obejmujący reguły budowania wywodu, sposób operowania pojęciami i typ argumentowania. W dyskursie typu antropologicznego uderzają dwie jego cechy. Po pierwsze, usiłuje on łączyć ambicje ogólnej wiedzy o człowieku i jego kulturze z krańcowo, nawet jak na nauki społeczne, empirycystycznymi postulatami dotyczącymi badań przedmiotowych. Gdyby odwołać się do rozróżnienia zaproponowanego swego czasu przez Stanisława Ossowskiego, można byłoby powiedzieć tak: na poziomie „empirii etnograficznej” antropolog traktuje kulturę jako zbiór realny; rozważa poszczególne jej elementy szczegółowe, bada ich stosunek do całości systemu itd. Wszystko po to, aby dać w miarę całościowy obraz tego, co bezpośrednio obserwował. Z kolei na poziomie uogólnień, kiedy pojawia się pojęcie „kultury ludzkiej”, kultury w ogóle, badacz ma tendencję do ujmowania jej jako już wyłącznie klasy 1 o -gicznej, jako — w pewnym sensie — prostej koniunkcji ogółu kultur jednostkowych lub ich fragmentów, którym przydaje cechy immanent-ne jakoby dla abstrakcyjnej treści ogólnego terminu „kultura” [Ossowski,
1 967: 164-166]. Stąd między innymi biorą się tak charakterystyczne dla tej gałęzi wiedzy nieuprawnione uogólnienia, ekstrapolacje i generalizacje na podstawie ezoterycznych przypadków [zob. Geertz, 2000a].
Po drugie, w dyskurs antropologiczny wpisane są pojęcia nieoczywi-stości, bariery poznawczej i trudności związanych z teorią reprezentacji.
59