Gość „ Konspektu"
Fot. M. Więcławek
Stanisław Skórka: - Szanowny Panie Profesorze, jest Pan jedynym rektorem na naszej Uczelni pełniącym tę funkcję dwukrotnie, bo w latach 1971-75 i 1981-84. Czy zechciałby Pan podzielić się refleksjami na temat tamtych czasów, porównać oba okresy sprawowania najwyższej władzy na Uczelni?
Zenon Moszner: - Rzeczywiście, byłem rektorem dwukrotnie. Jak się okazuje jestem również najstarszym z żyjących rektorów krakowskiej Wyższej Szkoły Pedagogicznej, a obecnie Akademii Pedagogicznej. Jeżeli chodzi o wspomnienia dotyczące tamtych czasów, to z okresu pierwszej kadencji najlepiej pamiętam starania dotyczące nadania imienia Uczelni. Wymyśliliśmy sobie to ładne imię, które Uczelnia nosi do dzisiaj, były z nim jednak pewne trudności, polegające na tym, że prawdopodobnie komuś nie podobała się Komisja Edukacji Narodowej; argumentowano bowiem, że patronem szkoły powinna być osoba, a nie instytucja. Dopiero po dłuższych staraniach udało nam się to imię uzyskać, z czego byliśmy oczywiście bardzo zadowoleni. Osobiście odczuwam satysfakcję do dzisiaj i sądzę, że nie jestem w tym odosobniony - jest to odpowiednie imię dla tej Uczelni, szczególnie, że kształci ona nauczycieli.
Nie ulega kwestii, że druga kadencja nie była łatwa, ponieważ wypadła na początek stanu wojennego. Zaczęła się przyjemnie, jeszcze przed stanem wojennym, odbyły się wówczas pierwsze wolne wybory rektora i w tychże wyborach - miałem tę satysfakcję, że wprawdzie niezbyt dużą przewagą głosów - zostałem wybrany. Po-
Prof. Z Moszner
tern nastał stan wojenny i tu już zaczął się smutny okres. Pamiętam, że od razu pierwszego dnia, w niedzielę rano, pojawił się problem ze studentami pierwszych roczników, którzy wcześniej ogłosili strajk i przebywali w skrzydle, w którym obecnie mieści się rektorat. Było to — takie młode, nieporadne towarzystwo. Dyskuto- 7 waliśmy na różne tematy, starając się nie doty- — kac spraw politycznych, ze względów bezpieczeństwa. Nazajutrz, po ogłoszeniu stanu wojennego, uświadomiłem sobie, że ta młodzież wciąż pozostaje na Uczelni, co niosło ze sobą groźbę pacyfikacji. Na szczęście okazało się, że studenci już się rozeszli, dzięki czemu być może uniknęli-
Konspekt nr 1/2006 (25)