elitarne. Większość populacji zatrudniona była w tradycyjnych gałęziach przemysłu, rolnictwa oraz handlu, a zatem ich potrzeby informacyjne były niewielkie.
Industrialna rewolucja oparta była na podziale pracy, który sprowadzał ją do szeregu prostych i powtarzalnych czynności. Taka praca nie wymagała wielkiego przygotowania i już po krótkim przeszkoleniu pracownik mógł ją wykonywać. Wysoki poziom fachowej wiedzy potrzebny był jedynie na nielicznych i prestiżowych stanowiskach. Industrialny model biblioteki zastosowanym w przemyśle schematom organizacji pracy w pełni odpowiadał.
Sytuacja, w jakiej znalazły się biblioteki dzisiaj, jest diametralnie różna. Przede wszystkim rozszerzył się ogromnie zasięg czytelnictwa, który, pomimo różnych hiobowych przepowiedni, we wszystkich krajach uprzemysłowionych ilościowo wzrasta (chociaż procentowo — w stosunku do innych form aktywności kulturalnej — maleje). Cyfrowe formy komunikacji mają inną naturę niż media tradycyjne, a zwłaszcza wydawnictwa drukowane. Nowe media mają charakter integralny. Wobec tego jedynym sensownym rozwiązaniem jest przyjęcie, że praca we współczesnej bibliotece ma charakter ciągły, a zatem musi być traktowana jako proces. Jeżeli próbujemy sterować procesem o charakterze ciągłym, musimy zrezygnować z dominacji wskaźników końcowych, ich precyzja zasadza się bowiem na dokładnie określonych stopniach realizacji zadania. Jedyną zatem realną możliwością kontroli rosnącej liczby instytucji publicznych i prywatnych jest umiejętność zbudowania kryteriów jakościowych, mierzących sam proces pracy, a nie tylko jej efekty. Co więcej, przyjęte parametry jakościowe mogą zadecydować o charakterze produktu lub usług, zaś ich uniwersalny charakter spowoduje możliwość określania jakościowych standardów pracy rozumianej jako procesu, w tak odmiennych zdawałoby się dziedzinach, jak przemysł chemiczny, kosmiczny, bibliotekarstwo, czy muzealnictwo. Ten odwrót od definiowania instytucji poprzez cele, do realizacji których została powołana, na rzecz określenia sposobu jej funkcjonowania rozumianego jako proces, jest zmianą dla teorii organizacji i zarządzania rewolucyjną.
Zmiana sposobu zarządzania sektorem publicznym może spowodować głębokie zmiany w określaniu zadań stojących przed bibliotekami. W mniejszym stopniu będą one nastawione na realizację swoich statutowych obowiązków, w większym zaś będą musiały realizować — w wymiarze szerszym — politykę informacyjną państwa, zaś — w wymiarze węższym — politykę informacyjną wspólnoty łożącej na ich utrzymanie.
W rozwoju szkół bibliotekarskich można zauważyć ciekawą prawidłowość. Program ich studiów staje się coraz bardziej uniwersalny. Jednocześnie szkoły bibliotekarskie nie stanowią jedynego miejsca na uniwersytecie, gdzie uczą, np.: metod wyszukiwania w elektronicznych serwisach informacyjnych online lub nawigacji po Internecie. Szkoły tracą zatem wyłączność na prowadzenie szeregu przedmiotów i muszą tutaj konkurować jakością kształcenia z takimi kierunkami studiów, jak np. dziennikarstwo, nauki o administracji i zarządzaniu, polityka społeczna, czy informatyka.
Oczywiście referaty, które podejmowały problematykę jakości zarządzania nie wyczerpują listy wyróżniających się wystąpień. I tak, zaprzyjaźniony z Zakładem Bibliotekoznawstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego, Brendan Loughridge, z uniwersytetu w Sheffield, mówił na temat Factors Affectiong the Evaluation of Rapid Document Delivery and Electronic Awareness Services in Academic Libraries. Poza przedstawieniem sytuacji brytyjskiej — a Wielka Brytania, całkiem słusznie, ma opinię kraju o najlepiej rozwiniętej sieci systemów
55