202 Z Al) AKIE APOLOGETY KI.
Broń Boże ! Filozofia nieświadomego jest tylko symbolem wiary tych., którzy mimo ubóstwa i lenistwa myśli, na wykształconych pozują. Cały aparat uczoności, w jaką „nieświadome “ się przybrało, tak zaślepił umysły tych biednych ludzi, że się ślepo poddali, i to arcykomiczne nieświadome na gwałt dogi o wy wpakowali.
Dwie są tylko prawdy, jakie rzeczywiście Hartmann dowodzi t. j. że w całej naturze uderza nas dziwna, nieświadoma celowość, która obejmuje wszystko i zarówno przejawia się w wielkich, jak i małych rzeczach; i po drugie, że człowiek każdy szukający szczęścia w rzeczach doczesnych, znajduje tylko gorżkie rozczarowanie. Te dwie prawdy w najlepszy sposób pogodzić się dadzą ze starą katolicką filozofią, i zdają się jakby żywcem ze skarbu wiary wyjęte. Czego tedy Hartmann dobrze dowodzi, to nie stoi w żadnej kolizyi z wiarą chrześcij ańską.
Pierwiastkowa istota nieświadoma, która jest wszystkiem w jedni, a którą za pozwoleniem Hartmanna bogiem nazwać wolno, od której wszelkie istniejące konkretne rzeczy i zjawiska, władze i czynności pochodzą, z prawdziwą hartmannowską wiedzą natury, i z indukcyjnymi dowodami z niej czerpnię-tymi żadnego nie ma związku; ta nieświadoma istota jest czczą tylko fikcyą, którą przedstwia czytelnikom, nie starając się nawet konieczności jej istnienia udowodnić, chociaż ona tyle absurdów zawiera. Dziwić się trzeba śmiałości Hartmanna, że podobną niedorzeczność mógł rozumnym przedstawić czytelnikom.
Jeden tylko przytoczymy przykład na stwierdzenie, że nauka wiary od takiej filozofii nie ma się czego obawiać. Co mówi Hartmann o początku świata? Przed istnieniem świata ta pierwiastkowa istota była aktualną nicością, istotą nieczynną, w sobie zamkniętą, obraną z wszelkiego istnienia. To więc pierwszy dogmat filozofii Hartmanna? Istota pierwiastkowa, a więc istniejąca, choć nieczynna,, która jest zarazem zaprzeczeniem wszelkiego istnienia, w ścislem tego słowa znaczeniu nicością! Jakiż na to dowód? Ani jeden!