rycerskiej, której szczytowym wyrazem jest Pieśń o Rolandzie, trzecia to odpowiedź trubadurów. Człowiek jest tyle wart, ile warte jest jego posłuszeństwo Kościołowi; dla wielu ta odpowiedź nie straciła swej aktualności; człowiek jest tyle wart, ile warte są jego miejsce w hierarchii społecznej i wierność wartościom etycznym do tego miejsca przywiązanym: tę postawę odnaleźć można dzisiaj w postulatach moralności zawodowej i moralności życia publicznego; człowiek jest tyle wart, ile warta jest jego miłość, miłość jako los dwojga, a niejako kontrakt, zobowiązanie czy użycie - i dziś nie myślimy inaczej.
Odrodzenie usiłowało odrzucić dwie pierwsze odpowiedzi, przejęło trzecią ale ją rozszerzyło: człowiek sam tworzy swój los, wart
jest więc tyle, ile wart jest jego wysiłek twórczy, jego dzida indywidualne jako wyraz jego wszechstronnych talentów, uzdolnień, siły twórczej. To Ronsard i Rabelais.
Dla literatury klasycyzmu i baroku - już od Montaigne'a poczynając - sens i wartość człowieczeństwa staje się dylematem, udręką intelektualną i moralną. Człowiek wart jest tyle, ile wart jest jego rozum, powiadają. Ale cóż jest miarą rozumu? Natura? Cywilizacja, którą budować można tylko przeciw naturze? Optymizmowi libertynów, najmocniej przemawiającemu w dziele utopisty Cyrana de Bergerac, przeciwstawia się Pascal, a Molier ukazuje zaskakujące antynomie, do dziś nurtujące umysłowość europejską.
A potem zjawia się pewna siebie, krytyczna, ale ufna odpowiedź Oświecenia, zwłaszcza u Woltera tak jaskrawo widoczna: człowiek wart jest tyle, ile warte jest społeczeństwo, które tworzy.
A potem Romantyzm, przejmując wszystkie odpowiedzi na pytanie o wartość człowieczeństwa przez dawną literaturę sformułowane, przeciwstawi się utożsamianiu tej wartości z rozumem, podniesie znowu wartość ludzkiego indywiduum, ale w tym przede wszystkim, co jest jego osobowością emocjonalną zbuntowaną przeciw wszelkim więzom i ograniczeniom.
A potem przyjdzie naturalizm, a wraz z nim odmiana generalna: samo pytanie o sens i wartość człowieczeństwa zostaje zakwestionowane. Także w epoce następnej, w epoce wojen i rewolucji, którą nazywamy dwudziestym wiekiem, literatura francuska coraz częściej dawać będzie odpowiedź zrezygnowaną i negatywną.
Napięcie stworzone przez tego rodzaju dramat intelektualny i moralny w dziejach literatury francuskiej jest widoczne bardziej niż w jakiejkolwiek innej literaturze.
Ale jak to napięcie powstawało, jakim ulegało przemianom, jak wzrastało i słabło, jak tworzyło i przemieniało samą sztukę literacką we Francji - tego niechaj Czytelnik sam poszuka na kartach tej książki.
Dwadzieścia lat minęło od poprzedniego, drugiego wydania tej książki. W literaturze wiele się przez ten czas zmieniło, w historii literatury - prawie nic. Aby to uzmysłowić, uzupełniam wydanie niniejsze nowym, obszernym rozdziałem, zdającym sprawę z dziejów literackich Francji lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych naszego stulecia i podaję nową uzupełnioną lecz znacznie zwięźlejszą bibliografię opracowań krytycznych.
Jerzy Adamski