12 WSPÓŁTWÓRCY BIBLIOTEKARSTWA POLSKIEGO
pieczenia Społecznego. To pierwsze wspólne spotkanie zespołu bibliotek ekonomicznych skupionych w MKK było bardzo interesujące i merytorycznie doniosłe. Tam nakreślony został regulamin działania Komisji oraz program współpracy i dochodzenia do efektów „małymi kroczkami”, jak zwykła mawiać dr H. Uniejewska.
W atmosferze twórczej pracy, niezwykłej gościnności gospodarzy z Biblioteki Głównej AE we Wrocławiu oraz dzięki urokliwej przyrodzie wokół, poznałam dr H. Uniejewską z zupełnie innej strony — jako wspaniałego kompana i koleżankę. W czasie wolnym od zajęć chodziliśmy na spacery, m.in. wybraliśmy się na wycieczkę na pobliski Chojnik. Wieczorem odbyło się spotkanie towarzyskie przy muzyce i lampce wina. Wtedy właśnie H. Uniejewska, chcąc na pierwszym już spotkaniu zacieśnić więzi koleżeńskie, zaproponowała żeby nazywać Ją Panią Hanią, Ona miała nam mówić po imieniu.
Często spotykałyśmy się na różnych konferencjach, naradach środowiskowych, a także w ramach zespołu Państwowej Rady Bibliotecznej, spotkaniach SBP i in. Co dwa lata odbywały się także ogólnopolskie narady bibliotek ekonomicznych w Jachrance oraz co roku posiedzenia MKK. Dlaczego więc myślami często wracam do spotkania w Zachełmiu? Było ono jakimś punktem zwrotnym dla nas wszystkich. Oto dzięki Pani Hani zaczęliśmy tworzyć grupę ludzi przyjaznych sobie, połączonych wspólną chęcią wypracowania takich form współpracy, takiej wymiany myśli i informacji, aby zespół bibliotek ekonomicznych funkcjonował coraz sprawniej i efektywniej ku pożytkowi czytelników. Względy formalne i podstawy prawne przestały mieć znaczenie. Polubiliśmy się po prostu, a w takiej atmosferze dużo więcej można zdziałać. Dyskutowaliśmy o kłopotach, jakie miewa każdy kierownik placówki, udzielaliśmy sobie rad. Mimo, że Pani Hani nie ma już wśród nas, nadal tworzymy zwartą grupę.
Pani Hania nigdy nie dawała nam odczuć, że jeszcze wiele musimy się nauczyć. Traktowała nas jak równorzędnych partnerów, prowadziła z nami dyskusje, wsłuchiwała się w nasze opinie. A potem podsumowywała nasze spotkania: należy zrobić to, tamto, powolutku, krok po kroczku. Mówiła powoli, zastanawiała się, tak że Jej monologi były nieraz bardzo długie. Dyskusje często bywały ostre, bo my chcieliśmy już, szybko wprowadzać zmiany, a Pani Hania wstrzymywała nas. Wynikało to z Jej charakteru, była perfekcjonistką, chciała, aby wszystko było dokładnie przeanalizowane, przemyślane.
W trakcie narad w Jachrance często spotykaliśmy się wieczorami w małych grupkach a czasem organizowaliśmy wieczorki tańcujące. Pani Hania bardzo lubiła te spotkania, czuła się dobrze z „młodzieżą”. Interesowała się także naszymi problemami codziennymi, poza pracą. Dzwoniłyśmy do siebie od czasu do czasu i zawsze padało pytanie, jak w domu, czy kłopoty minęły, czy wszystko w porządku.
Pani Hahia przeżywała bardzo swoje odejście na emeryturę. Czuła się różnie i to potęgowało Jej napięcie. Choć nam mówiła, że jest potrzebna