podatne na ogólne kampanie, adresowane do całego społeczeństwa oraz zakazy dotyczące palenia w miejscach publicznych, w tym także w szkole.
Jak wskazują dane, na działania marketingowe w USA wydano około 5 mld dolarów w 1992 roku (ostatni, z którego dane są dostępne). Szefowie firm tytoniowych twierdzą, że nowatorskie strategie masowego marketingu mają na celu wyłącznie nakłanianie nałogowych palaczy do wyboru „lepszych” marek. Rzecznicy ochrony zdrowia uważają jednak, że reklamy papierosów sprzyjają tworzeniu nowego popytu i są skierowane wprost do młodzieży.
Masowe kampanie rozpoczęły się już z końcem XIX wieku. Wykorzystywano wielkie afisze, wprowadzano dystrybucję kuponów, które można było zamieniać na darmowe papierosy, a niektórzy producenci wkładali do paczek obrazki kobiet w stylu soft porno. Taktyka ta spotykała się ze szczególnymi protestami środowisk oświatowych. Ale rezultat był ewidentny - już na przełomie XIX i XX wieku konsumpcja tytoniu wzrosła sześciokrotnie. Zaznaczyć należy, że powyższe statystyki odnoszą się tylko do mężczyzn. Dopiero z końcem lat dwudziestych obyczaje społeczne zmieniły się na tyle, że reklamy papierosów skierowano do kobiet. Siła oddziaływania reklamy stawała się przez lata coraz większa. Analiza wyników badań częstotliwości palenia przez nastoletnich chłopców w USA, po nasilonych kampaniach reklamowych, prowadzonych przez rozliczne firmy, potwierdza tę tezę. Wprowadzenie na rynek w 1912 r. nowej marki papierosów camel spowodowało, że „inicjacja papierosowa” u mężczyzn przed 18 rokiem życia podskoczyła o 2/3 w porównaniu z okresem przed kampanią. Slogan z reklamy firmy Lucky Strike - „sięgaj po «Lucky’ego» zamiast po coś słodkiego” spowodował, że trzykrotnie wzrosła także liczba palących nastolatek.
Poza reklamą istniały również inne czynniki, które pomogły nawykowi palenia zakorzenić się w społeczeństwie, na przykład darmowe papierosy w czasie wojny, przydziały w trakcie odbywania zasadniczej służby wojskowej.
Tytoń wyniszcza społeczeństwo ekonomicznie. Całkowity koszt opieki zdrowotnej związanej z chorobami spowodowanymi paleniem, obciążył społeczeństwo kwotą 50 mld dolarów. Do XIX wieku lekarze nie podejrzewali, że roślina ta może być szkodliwa dla zdrowia. Benjamin Rush, słynny lekarz praktykujący w Ameryce kolonialnej, już wl798 r. potępiał w swoich pismach tytoń. W drugiej połowie XIX wieku wielu lekarzy wyrażało swoje obawy, wskazując na związek między paleniem a chorobą wieńcową, dostrzegając nawet zależność między biernym paleniem (wdychaniem dymu) a chorobami serca. We wczesnych latach 60-tych badania medyczne, masowe kampanie informacyjne i opracowania rządowe (początkowo w USA, potem w Europie) zwracały uwagę na zagrożenie związane z dymem tytoniowym.
Początkowo rezultat był widoczny, np. w' Stanach Zjednoczonych liczba palaczy spadla z 41 do 25%. Jednak mimo poważnych dowodów naukowych i nieustannych nawoływań ze strony środowisk medycznych, tendencje spadkowe zatrzymały się i liczba dorosłych palaczy nie zmienia się od 1990 r., a procent palącej młodzieży niewiele zmniejszył się od tego czasu. Dym tytoniowy zawiera ponad 4700 związków chemicznych, z których 43 to substancje rakotwórcze.
Nikotyna jest tylko jednym z niebezpiecznych składników, powodujących obkurczanie naczyń krwionośnych i wpływających na zaburzenie rytmu i akcji serca. Inne składniki dymu to: benzopiren -wchodzący również w skład spalin samochodowych, powodujący mutacje genowe, obserwowane u chorych na raka płuc, cyjanowodór używany przez hitlerowców w komorach gazowych i arsen - popularna trucizna na szczury. Formaldehyd zaś jest środkiem używanym w laboratoriach do konserwacji preparatów biologicznych, a tlenek węgla i fenol upośledzają szczególnie układ oddechowy, niszczą nabłonek w drogach oddechowych, utrudniając rozprowadzanie tlenu po organizmie.
Palenie tytoniu stało się przyczyną ponad 85% przypadków raka płuc, może również powodować nowotwory złośliwe jamy ustnej, gardła, krtani, przełyku, żołądka, trzustki, szyjki macicy, jelita grubego, nerek. Zwiększa także ryzyko chorób układu