Droga do samego siebie, samorozumienie, nie jest więc bezpośrednią intuicją czy intro-spekcją, lecz wiedzie poprzez to, co „odpodmiotowe” a więc poprzez język i aspekt społeczny. Przytoczmy tu bardzo trafny fragment z cytowanej już książki Katarzyny Gur-czynskiej: „Tym, co konstytutywne dla samej idei podmiotu, jest świat, w którym żyjemy z innymi ludźmi. Ja ujmowane jest w ścisłym związku z tym, co w tradycji nowożytnej uznawane za leżące poza sferą immanencji, poza samym podmiotem. Rezultatem owego 'nowego' ujęcia jest utrata immanencji i autonomii podmiotu, tak, jak pojmowano ją kiedyś. Analiza pojęć psychologicznych wskazuje bowiem na iluzoryczność istnienia sfery immanentnej (...). Nie mamy dostępu do siebie samych rozumianych jako byt izolowany - jesteśmy niejako od razu w relacji do tego, co (jak nam podpowiada błędne ujęcie siebie) znajduje się poza nami”3 . Autorka dostrzega również znaczące analogie z Heideggerowskim rozumieniem bytu ludzkiego. Wiąże ona Wittgensteinowskie podejście do podmiotu z kategorią zestrojenia. Miejsce cogito zajmuje właśnie zestrojenie ze światem, gdyż to, czym jesteśmy, jest, by tak rzec, przeniknięte światem. Zostajemy określeni przez to, ku czemu odnosimy się w naszej egzystencji, w naszym byciu-w-
✓ 312
swiecie .
Zauważmy, że istnieje tu także analogia do pojęcia „sobości”, jakie proponuje Rico-eur. Jak pamiętamy, francuski filozof proponuje „długą drogę” poprzez znaki kultury i ekspresje życia (np. język, tekst), za pośrednictwem której podmiot dociera do samego siebie. Nie jest to cogito ujęte w akcie bezpośredniej intuicji, lecz „ten-który-jest-sobą”. Zatem w swoim poszukiwaniu tożsamości podmiotu francuski filozof nawiązuje obszernie do szczegółowych analiz językowych, będących częścią dookolnej drogi do samoro-zumienia, na którą skazuje nas, jak już stwierdzono, destrukcja kartezjańskiego paradygmatu cogito. Tylko w ten zapośredniczony sposób podmiot może się przejawiać w różnych językowych formach. Ricoeur ujmuje to tak: „Uciekanie się do analizy, w sensie nadawanym temu terminowi przez filozofię analityczną, jest ceną, jaką trzeba zapłacić za hermeneutykę, która znamionuje pośredni status ustanawiania tego-który-jest-sobą
(sobości) (...). Ale impuls płynie z pytania kto?. Dzieli się ono na dwa bliźniacze pytania: O kim się mówi, gdy w sposób referencyjny oznacza się osobę różną od rzeczy? I kto mówi, oznaczając siebie samego jako rozmówcę (...)?”313. Dodajmy, że „ten-który-jest-
311 K. Gurczyńska: Podmiot jako..., s. 255.
312 Ibidem, s. 256.
T I O
P. Ricoeur: O sobie samym jako innym. Tłum. B. Chełstowski. Warszawa 2005, s. 31.
124