funkcji kreacyjnej. Nie jest więc tak. że sztuka albo naśladuje rzeczywistość realną, albo kreuje fikcyjną; dzieła sztuki kreują rozmaite fikcyjne światy, z których wiele jest także interpretującymi modelami rzeczywistości realnej”1. Dodajmy jeszcze za autorką, iż
(...) dla poznawczej interpretacji utworu artystycznego równie istotne są jego własności analogiczne, jak i te, które zostały zdeformowane lub w ogóle nie przedstawione (...) Świat przedstawiony może być w rozmaity sposób „podobny” do rzeczywistości: odnalezienie jakiejś analogiczności jest niezbędne do interpretacji poznawczej; nie ma jednak powodu, by którykolwiek z możliwych typów analogiczności uważać za uprzywilejowany, maksymalizujący możliwości poznawcze utworu, ani nawet za determinujący treść przekazu poznawczego2.
A zatem każde odtworzenie rzeczywistości w utworze jest jej twórczą interpretacją poprzez tekst, a każda interpretacja - specyficzną formą odtworzenia3. Mówiąc paradoksalnie: rzeczywistości nie da się odtworzyć w tekście, lecz nie można jej także nie odtwarzać.
Pojęcie „interpretującego modelu rzeczywistości realnej” ma dwie ważne w skutkach implikacje - podkreśla interpretacyjny charakter świata przedstawionego i jego pośrednictwo w poznaniu rzeczywistości, ponadto znosi antynomię między różnymi odmianami fikcji, a także między różnymi rodzajami motywacji. Funkcja poznawcza została więc uniezależniona od stopnia powierzchownie (tj. naśladowczo) rozumianej reprezentacji, natomiast samo pojęcie reprezentacji zostało pogłębione i zarazem zrelatywizowane dzięki odniesieniu do sfery językowej oraz całościowego charakteru świata przedstawionego i sposobu odczytania analogii, również przez uwzględnienie możliwości różnych zakresów referencji: „Mówiąc, że utwór literacki jest wierny rzeczywistości, możemy więc mieć na myśli to jedynie, że jego świat przedstawiony ma konsekwentną strukturę schematycznego modelu taką, iż dzięki jego analogiczności na pewnym poziomie wskazuje na jakąś sferę rzeczywistości niefikcyjnej”4.
Powstać może pytanie, czy w ogóle jest sens przypominać dzisiaj ten problem, czy zajmować stanowisko w sporze o mi-metyczność, skoro współcześnie tak często - zarówno w twórczości prozatorskiej, jak i krytyce literackiej - negowana jest sama istota referencji. Zakwestionowana została zarówno sama wiara w dotarcie za pomocą języka do pozajęzykowej, obiektywnej rzeczywistości (oraz w istnienie obiektywnych danych zmysłowych), jak i możliwość wyjścia literatury poza sferę simulacrum, czyli tekstowego universum, w którym nie ma, z definicji, nic poza niekończącym się układem wzajemnych znakowych odniesień. Ale tylko pozornie kwestia językowej referencji uległa współcześnie unieważnieniu wraz z postmodernistycznym odrzuceniem pojęcia mimesis.
Samo stwierdzenie ontologicznej rozłączności i językowej względności literackiego i nieliterackiego świata nie znosi wcale głębszego problemu odniesienia. Zwraca na to uwagę R. Nycz, pisząc w szkicu poświęconym intertekstualności:
Reprezentacja, najprościej rzecz ujmując, jest tym, poprzez co ujmujemy to, co jest poza wszelkimi reprezentacjami. Literacka reprezentacja jest w tym sensie zarówno reprezentacją reprezentacji: realistycznym przedstawieniem, hiperrealistyczną repliką po-zaliterackich form kategoryzacji czy reprezentacją teorii reprezentacji (formą metamimesis), jak i odkrywaniem nowego porządku -reprezentacją możliwych form organizacji doświadczenia5.
W Tezach o mimetyczności zaś autor stwierdza:
To nie obiekty są naśladowane, lecz to, co nieobecne - co czyni obecnym: reprezentacyjne procesy kształtowania i odkrywania, przebiegające na każdym z poziomów w analogicznym trybie „schematu i korekty”. Wzorce zachowania, percepcyjne reguły, poznawcze formy i językowe kategoryzacje stanowią rodzaj biokulturowych interpretacyjnych schematów modyfikowanych w procesie interakcji z otoczeniem (...)
K. Rosner, O funkcji poznawczej dzieła literackiego, Wrocław 1970, s. 163.
Ibidem, s. 163.
por ibidem, s. 166.
'J!gjn. s. 186.
Nycz, Tekstowy świai, op. cit., s. 79