zawsze posiadała dla mnie wyjątkowy urok. Gdym był jeszcze dzieckiem, bawiąc się w piasku nad brzegami Pilicy, już wówczas marzyłem ażeby zostać wędrownym muzykantem [...] bo ruch to życie” (s. 59).
I wyruszył...
Tom II Polaka w Legii Cudzoziemskiej (rozdz. IV, V, VI, s. 117-234) w całości poświęcony został azjatyckiej peregrynacji Jagniątkow-skiego. Również i dla tej części pamiętnika przyjął piszący kompozycję trójdzielną, z wyraźnym semantyczno-formalnym wyodrębnieniem następujących po sobie rozdziałów. Dzięki takiemu układowi materiału wspomnieniowego omawiany utwór zyskał cechy prosto i przejrzyście opracowanej relacji z: Podróż[y] do Azyi (rozdział IV), pobytu [w] Tonkinie (rozdz. V) oraz drogi powrotnej do Francji (rozdz. IV. Powrót). Pomiędzy wydzielonymi segmentami tekstu zachodzą wyraźne związki przyczynowo-skutkowe, które umożliwiają precyzyjne zobrazowanie całości przebytej przez autora wędrówki, jak również dokładną lokalizację jej poszczególnych etapów. Ogół utworu zdradza koncepcję dobrze przemyślanego i umiejętnie zredagowanego dzieła literackiego, opracowanego z myślą o jego potencjalnych odbiorcach.
Jagniątkowski nie uprzedza faktów. Oto czytelnik zastaje bohatera-narratora, gdy ten już od „czterech dni” płynie „na Wschód po Morzu Śródziemnym, wzdłuż brzegów afrykańskich” (s. 117). Statek nazywa się Schamrock [?] i należy do grupy „największych transporterów wojennych" Francji, (s. 117). A zatem miejsca na pokładzie jest wystarczająco dużo i spragniony wrażeń pasażer-narrator może bez przeszkód chłonąć rozkosze egzotycznego wojażowania. Dodatkowo - sprzyja dobre samopoczucie. „Życie na okręcie - informuje z zadowoleniem pamiętni-karz - płynie spokojne, bez trosk", (s. 119). Nawet codzienna regulaminowa musztra, odbywana w pełnym wymiarze godzin i z niekłamaną sumiennością, odbierana jest przez autora bardziej w kategoriach profilaktyki zapobiegania niebezpiecznej w skutkach żołnierskiej bezczynności, niż jako realna wojskowa zaprawa. Wszak -z praktycyzmem zauwaza piszący - „niepodobna tylu ludzi zostawić bez zatrudnienia podczas sześciotygodniowej podróży, bo tylko praca obowiązkowa podtrzymuje zdrowie i dyscyplinę; trzeba więc koniecznie coś robić!”, (s. 119)- A opisywana peregrynacja w istocie nie należała do najkrótszych. Szlak wiódł bowiem przez Morze Śródziemne, Kanał Sueski, Morze Czerwone aż po Ocean Indyjski i Zatokę Tonkińską.
Szczególne wrażenie wywarł na Jagniątkow-skim Port Said - miejsce pierwszego dłuższego postoju w drodze do Indochin. Możliwość zejścia na ląd, wniknięcia w „cuda i ciekawości” nieznanego świata, rozpaliły w autorze zmysł rasowego turysty. Skutkiem tego wędrówka - realizowana wśród różnojęzycznego, kolorowego tłumu - okazała się impulsem do poświecenia tej portowej metropolii Egiptu bogatej w opis notatki pamiętnikarskiej (s. 127-128). Autor relacjonował: „Ulica pryncypalna, rue de Paris, posiada wiele bogatych magazynów z artystycznymi wyrobami egzotycznych krajów: Indyi, Chin, Japonii i Persyi. Na prawo piękna kawiarnia,
Legionisto w pełnym rynsztunku. Lata 40. XX w.
Konspekt nr 2/2007 (29)