Bogusław Wołoszański
Wojna jest jedynie kontynuacją polityki innymi środkami - stwierdził Claus von Clausewitz. Nie mylił się.
Późnym wieczorem 1 sierpnia 1939 r. admirał Sir Reginald Aylmer Ranfurly Plunkett-Ernle--Erle Drax wysiadł z dorożki przed wielkim gmachem Admiralicji. Potomek irlandzkiej rodziny arystokratycznej, uzyskał stopień admiralski w 1936 r., zaś 1 kwietnia 1939 r. mianowano go morskim doradcą królajerzego VI.
Polecenie pilnego stawienia się w admiralicji zastało go w domu w Charborough. Jak przystało na żołnierza wsiadł natychmiast do pociągu i pospieszył do Londynu, premier zdecydował się postawić go na czele misji wojskowej, która miała wyruszyć do Moskwy. Admirała zaskoczyła ta wiadomość, gdyż nigdy nie zajmował się polityką, a poświęcając się całkowicie marynarce wojennej, niewielkie miał pojęcie o innych rodzajach brytyjskich sił zbrojnych. Wkrótce dowiedział się, że towarzyszyć mu będą gene-rał-major T.G.G. Heywood z wojsk lądowych i generał lotnictwa Charles Stuart. Ze strony francuskiej mieli dołączyć generał Joseph Edward Do-umenc - dowódca okręgu wojskowego obejmującego Nord i Pas-de-Calais, oraz dwaj inni oficerowie. Żaden nie miał pojęcia o dyplomacji. Czyżby rządy Wielkiej Brytanii i Francji z góry odrzuciły możliwość zawarcia porozumienia ze Związkiem Radzieckim? I to w czasie, gdy nad Europą zbierały się czarne chmury?
Oczywiście sojusz między mocarstwami demokratycznymi a totalitarnym reżimem Stalina nie wchodził w grę. Ale to była ostatnia szansa nie dopuszczenia do połączenia sił bolszewizmu i nazizmu oraz wciągnięcia Stalina w mądrze prowadzoną grę dyplomatyczną, tymczasem wszystko wskazuje na to, że Brytyjczycy chcieli tylko stworzyć sobie alibi lub uważali Rosjan za kompletnych idiotów.
Późnym piątkowym wieczorem, 4 sierpnia w ambasadzie radzieckiej w Londynie rozpoczęło się przyjęcie dla członków brytyjsko-fran-cuskiej delegacji. Pech chciał, że Francuzi nie dotarli i w oranżerii radzieckiej ambasady stawił się tylko admirał Drax oraz jego dwaj koledzy.
Iwan Majski, ambasador Związku Radzieckiego, zapytał Draxa:
- Niech mi pan powie, panie admirale, czy ustalono już kiedy wyruszacie do Moskwy?
- Nie, to jeszcze nie zostało ustalone, ale zapewne w ciągu kilku najbliższych dni - odpowiedział Drax.
- Oczywiście lecicie samolotem? - dopytywał się Majski. - Nie ma dużo czasu. Sytuacja w Europie jest bardzo napięta.
- Och, nie! - zaprzeczył Drax - Dwie delegacje to około czterdziestu osób, jeżeli się policzy zespół techniczny. I mamy dużo bagaży. Nie byłoby wygodne lecieć samolotem.
- Wobec tego, jeżeli samolot nie pasuje, mam nadzieję, że udajecie się do Związku Radzieckiego jednym z waszych szybkich krążowników.
- Nie! - ponownie zaprzeczył Drax. - Krążownik również nie byłby odpowiedni. Jeżeli podróżowalibyśmy na pokładzie okrętu, oznaczałoby to, że musielibyśmy kilkudziesięciu oficerów pozbawić ich kabin. Dlaczego mielibyśmy narażać tych ludzi na takie niewygody? Nie, nie popłyniemy krążownikiem.
Konspekt nr 2/2007 (29)