artylerię i wsparcie lotnicze. Musi więc wiedzieć, jak współdziałać, jak wykorzystać rezultaty ich działania. To wymaga dłuższego szkolenia, stąd różnica: dwanaście i trzy miesiące.
Dodatkowo Szkoła zajmuje się także przygotowaniem żołnierzy i oficerów do misji poza granicami kraju. Zanim nasi żołnierze wyjadą do Iraku, Afganistanu czy Libanu szkolimy ich w ramach odpowiednich kursów do pełnienia różnego rodzaju zadań.
- Zgodnie z zamierzeniami byłego szefa MON Radosława Sikorskiego, trwają zaawansowane prace nad utworzeniem Uniwersytetu Obrony Narodowej, uczelni powołanej na bazie Akademii Obrony Narodowej, Wojskowej Akademii Technicznej, Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni, Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie oraz Wyższej Szkoły Oficerskiej we Wrocławiu. Projekt ten od samego początku wzbudzał i wciąż wzbudza wiele kontrowersji, nawet w środowiskach studenckich. Pana zdanie dotyczące UON było niezwykle ostrożne...
- Nie byłem wrogiem powołania Uniwersytetu i dalej twierdzę, że z punktu widzenia znaczenia wyższych uczelni na rynkach edukacyjnych Polski i Europy panuje tendencja do wzmacniania placówek edukacyjnych zarówno pod względem jakości kształcenia, jak i ich organizacji. Tylko mocne placówki edukacyjne hędą posiadały znaczenie w Polsce i Europie - to według mnie sprawa, która nie ulega podważeniu. Wychodząc zatem z tego punktu widzenia uważałem, że słusznym jest utworzenie w ramach szkolnictwa wojskowego jednej mocnej uczelni - uczelni, która stałaby się konkurencyjna dla innych szkół wojskowych w Europie i na świecie. Problem polegał na czymś innym. Moje zastrzeżenia budził sposób powołania tej placówki. Był, delikatnie mówiąc, po prostu nie do przyjęcia. Projekt zakładał bowiem likwidację wszystkich dotychczas istnieją
i
cych uczelni wojskowych przed powołaniem Uniwersytetu. To mogłoby spowodować wielkie zagrożenie dla szkolnictwa wojskowego. Zlikwidować jest łatwo, utworzyć coś, biorąc pod uwagę wszystkie uwarunkowania i kryteria, jakie należy wcześniej spełnić - to proces, którego nie da się wykonać w jeden dzień. To właśnie wzbudziło i wzbudza nadal moje największe zastrzeżenia.
Musimy tak przygotowywać wychowanków, by dobrze pełnili swoje obowiązki w armii, a po odejściu z niej, umieli odnaleźć się w cywilnym życiu zawodowym
Wciąż jednak uważam, że wzmocnienie szkolnictwa wojskowego w Polsce w oparciu o projekt stworzenia szkoły wyższej, która będzie mogła się liczyć nie tylko w ramach szkół wojskowych w Europie, ale również na świecie, jest pomysłem dobrym i wiele obiecującym.
- Jaka jest przyszłość absolwentów Wyższej Szkoły Oficerskiej? Czy dzielą oni taki sam przykry los bezrobotnych, jak ich koledzy z uczelni cywilnych?
- Nie mamy tego problemu. Jest to zasługą procesu dydaktycznego, ale także uwarunkowań formalno-prawnych. W odróżnieniu od uczelni cywilnych ja, jako komendant-rektor, jestem zobowiązany zapewnić moim absolwentom pracę. W WSOWL nie ma takiej sytuacji, że student kończy uczelnię, wychodzi za bramę i zaczyna szukać sobie miejsca zatrudnienia. Nie. T\i przyjeżdżają oficerowie z dowództwa wojsk lądowych lub sztabu generalnego, z gotowymi ofertami pracy. No-womianowany podporucznik najpierw idzie na miesięczny urlop, a następnie stawia się w wybranej jednostce wojskowej bądź jednostce organizacyjnej WP w celu objęcia konkretnego stanowiska.
- Czy polskie siły zbrojne stają się - wzorem zachodnich struktur wojskowych -coraz bardziej otwarte na obecność kobiet w ich szeregach?
Konspekt nr 2/2007 (29)