Ini — mówiąc te słowa szatniarz podprowadził mnie do drzwi i pokazał przez szybą osobnika, który oddalał się prędkim krokiem w kierunku Iwiłeńskiej katedry To jakaś podejrzana sprawa... — Ciągnął szatniarz.
Nie czekając na dalsze jego uwagi, poprosiłem gości, aby na mnie i zaczekali, a sam, co sil w nogach, ruszyłem w pogoń za wskazanym | jegomościem. Kiedy dopędziłcm go i spojrzałem na niego z boku. spostrzegłem, ze rzeczywiście trzyma jakiś przedmiot pod paltem. Gdy I zauważył, że mu się przyglądam, zaczął pogwizdywać, chcąc okazać, iż I Izainteresowaniem jego osobą wcale się nic przejmuje. Umocniło to we mnie podejrzenie. Zacząłem szukać wzrokiem policjanta. Nigdzie ani I śladu. Szliśmy lak obok siebie az do ulicy Tatarskiej. Tam jegomość 'wskoczył do dorożki konnej i ruszył w stronę Placu Napoleona. Nie , miałem innego wyjścia; wskoczyłem na postoju do drugiej dorożki i | kazałem fiakrowi jechać za tamtą. Pasażer pierwszej dorożki zaczął się wyraźnie denerwować; kazał swojemu woźnicy przyśpieszyć jazdę. I i Przed ówczesną siedzibą władz na Placu Napoleona zobaczyłem I | policjanta. Wyskoczyłem z dorożki i powiedziałem mu o co chodzi — w uciekającej dorożce jedzie prawdopodobnie złodziej, który ukradł I I aparat fotograficzny cudzoziemcowi. Trzeba go zatrzymać i sprawdzić I co ma pod paltem Ale policjant nie mógł opuścić posterunku i jego zdaniem dopiero jego kolega ze skrzyżowania ulic Dominikańskiej i Niemieckiej będzie mógł mi pomóc.
Tak też się stało. Na wskazanym rogu zatrzymałem dorożkę, i i podbiegłem do policjanta i powiedziałem, o co chodzi Na ulicy | | Niemieckiej rozpoczął się pościg. Dopiero przed samym ratuszem, na ulicy Wielkiej, dopędziliłmy uciekającego Policjant wprowadził go do I | bramy. Kazaliśmy mu pokazać, co ma pod paltem. Wyjął poszukiwane-I go „Rolldncsa". Zap> lałem skąd to ma? Odpowiedział, że szatniarz w restauracji „George a" podał mu go przez pomyłkę. Polem nastąpiło I sporządzenie protokołu w komisariacie. Złodziej legitymował się książeczką PKO i warszawskim patentem handlowym, wszystko to, jednak nie było dla mnie ważne. W pól godziny po dokonanej kradzieży | zjawiłem się przed Duńczykiem Strunge z jego aparatem w ręku. Chciał mi dać nagrodę pieniężną w dolarach. Nie wziąłem — wówczas Strunge I i zadedykował mi swoją ostatnio wydaną książkę — przyjąłem. I
I Następnego dnia goście wyjechali — tymi słowami zakończył Piotr opowieść — Zostawili mi swoje wizytówki. Wyjechali z najlepszymi I wrażeniami. W pół roku później nastąpił wybuch wojny. Niestety, dziś pamiętam tylko ich nazwiska, nic więcej. ,
Pamięta pan również imię któregoś z nich? — zagadnął Kon.j
— Tak — Mogens Strunge.
— A miasto, w którym mieszka? i
I — W porządku... Chodźmy...
— Na Pocztę Główną
I Piotr nie rozumiał jeszcze, co Kon chce zrobić.
Na poczcie, Kon poprosił w okienku o książkę telefoniczną Kopenhagi. Podał ją Piotrowi ze słowami:
— Proszę, niech Pan szuka. i
Wkrótce Piotr znalazł nazwisko, imię i adres pastora.
Piotr zrobił to bez wahania. |
I Kon wraz z kolegami wyjechał i Piotr nigdy już potem nic o nim i o jego kolegach nie słyszał. Zdarzyło się jednak coś, co świadczyło o tym I I 12 uciekąjący przed hitlerowcami z Warszawy dotarli jednak do | Kopenhagi i doręczyli list Piotra pastorowi.
Po kilku tygodniach Piotr otrzymał krótkie pisemko od Charge| I d’A (Tai r es Poselstwa Duńskiego w Kownie. Zawiadamiano go, że z polecenia pana Strunge Piotr ma prawo pierwszeństwa do korzystania z| i pomocy, jaką pastor zorganizował dla uciekinierów wojennych z Polski,1 | przebywających w krajach nadbałtyckich. Później Piotr dowiedział się że pastor Strunge był inicjatorem ogólnoskandynawskiej zbiórki odzieży| I dla polskich uciekinierów wojennych. W samej tylko parafii pastora Strunge, Tarnby w Kopenhadze, zebrano ponoć wagon różnej odzieży i I obuwia. Wszystko to wysłano wraz z darami zebranymi w południowej' | Szwocji do portu w Kłajpedzie, Rydze oraz portów estońskich. Część rzeczy zginęła w zajętym wówczas przez hitlerowców porcie kiajpedz-I kim. ale sporo dotarło do Czerwonego Krzyża, który udzielał pomocy uciekinierom. I
Piotr przypomniał sobie teraz to wydarzenie dokładnie. Był powód! | ku temu. Przecież miesiąc temu, jadąc do Paryża, zboczył specjalnie do Kopenhagi. Miał bardzo mało czasu, a prócz tego, jak mu powiedziała I małżonka pastora, również zdrowie pastora nie pozwalało na dłuższą 1 wizytę. Wpadł więc tylko do oiego na chwilę. Uściskali się serdecznie | Pastor był wzruszony do łez Wypili po kieliszku wina. przy okazji Piotr I | dowiedział się, że w 1939 roku miał on przygotowaną do wydania książkę o Polsce. Przywiózł ponoć wiele pięknych zdjęć z Warszaw),
I Krakowa. Zakopanego. Wieliczki. Częstochowy. Białowieży, ale wy-1 buch wojny nie tylko uniemożliwił jej wydanie, ale nawet zdjęcia, które i częściowo były własnością Poselstwa Polskiego, wraz z innymi doku* I | mentami. spłonęły w gmachu poselstwa przy ulicy Bredgadc. Poczciwy Strunge w czasie okupacji włączył się aktywnie do ruchu oporu przeciw I hitlerowcom okupującym Danię. Jego dom stal się jednym z głównych ! ośrodków walki z faszyzmem. i
I Chyba wcześniejsze wypowiedzi Piotra sprawiły, że po ogłoszeniu prze/ Sejm Litewski uchwały o przyłączeniu Republiki Litewskiej do I .Związku Radzieckiego, nowy minister handlu wewnętrznego mianował 1 |go komisarzem całej spółki akcyjnej „Verslas". Miała ona hurtownie również w Wilnie. Szawlach i Manampolu. Ze skromnego pracownika | IPiotr stal się raptem najwyższą władzą w przedsiębiorstwie. Pilnował, aby towary będące w posiadaniu spółki akcyjnej nie rozpływały s*ę, lecz I .zostały w całości znacjonalizowaoe. a potem przekazane republikańskie- ! |mu związkowi spółdzielni.
Dotychczasowy prezes spółki akcyjnej, Ratenas. zaproponował |
6
67