o „wędrujących meandrach” w bezpośrednim sensie nie można tu mówić61. Na omawianym odcinku rzeka jest wąska i na północ od doliny Zbiegłej tworzy na lewym brzegu nieduży klinowaty fragment terasy zalewowej o maksymalnej szerokości do 30 m. Las z prawej strony w dolinie Zbiegłej podchodzi do brzegu rzeki, ale można zaobserwować, że strefa w pasie do 70 m wzdłuż prawego brzegu stanowi dawne dno doliny rzecznej. Bezpośrednio przy pierwszem załomie Zbrucza strefa łęgowa z prawego brzegu ma ok. 40 m szerokości, z lewego - ok. 30 m, wysokość brzegu dochodzi do 1 m, zaś cały nadbrzeżny odcinek w rejonie znaleziska jest regularnie zalewany w czasie większych przyborów wody.
Z relacji młodych pasterzy - odkrywców rzeźby wynika, że kąpali się w tym miejscu, co przemawia raczej za łagodnym, a nie urwistym kształtem brzegu w 1848 r.62 Natomiast ślady uderzeń o kamienie, widoczne na wszystkich czterech ścianach figury, świadczą o jej przewracaniu się podczas spadania po zboczu. R. Kozłowski wykluczał możliwość zrzucenia posągu - wykonanego wszakże z miękkiego wapienia - z góry lub ze znacznej wysokości, ponieważ wtedy po prostu rozpadłby się63.
Zakopanie posągu w odległej przeszłości musiałoby nastąpić zatem na dnie doliny rzecznej (na niewielkiej łączce, z boku do Zbrucza przypierającej), bardzo blisko brzegu, na poziomie nie wyżej niż 1 m nad lustrem wody. Długotrwałe przebywanie figury w mokrym gruncie niskiego brzegu powinno spowodować aktywne tworzenie się na powierzchni wysoleń, aż do pojawienia się charakterystycznych wapiennych „zlepieńców” z drobnymi kamykami wapiennymi. Przyjmując hipotezę R. Kozłowskiego należałoby zatem oczekiwać nie ośmiu, lecz setek przewarstwień kalcytowych, związanych z wylewami Zbrucza. Nie ma również w tym miejscu wysokiego brzegu, który mógłby zapewnić dostateczną inercję upadku podczas osuwania się bałwana w głęboką część rzeki. Ponadto zwarte deluwium na podłożu lessopodobnej gliny, wypełnione poniżej zboczy góry Sokolichy kamieniami i silnie umocnione korzeniami drzew i krzewów, jest rozmywane powoli i dobrze zatrzymuje duże kamienie. W przypadku wymycia ciężki blok skalny zbruckiego idola na długo stałby się przybrzeżnym kamieniem, ze wszystkimi płynącymi z tego faktu konsekwencjami.
Ekspertyza przyrodnicza prowadzi nas zatem w ślepy zaułek: jeśli idol ze Zbrucza rzeczywiście przeleżał dziewięć wieków w obrębie dna doliny rzecznej, to dlaczego nie ma na nim utworów kalcytowych, odpowiadających takiemu sposobowi zalegania? Jeśli zaś bałwan został pierwotnie zakopany w stosunkowo wysoko położonym, suchym miejscu, to w jaki sposób znalazł się na samym skraju tej wyniosłości, a do tego obsunął się do wody tak idealnie, że od razu trafił prawie na środek rzeki? Spróbujmy zbiorczo podsumować naszą wiedzę o znalezisku:
1. posąg nie ma ani dokładnych, ani pewnie datowanych choćby odległych analogii archeologicznych, i to zarówno w dziedzinie rzeźby kamiennej, jak i drewnianej;
2. niezwykle złożony od strony technologicznej i kompozycyjnej sposób wykonania figury wielokrotnie przewyższa potencjał „pogańskiej” rzeźby kamiennej z I tys. n.e. z obszarów wschod-niosłowiańskich;
3. w rejonie miejsca odkrycia nie ma zabytków archeologicznych z IX-X w., które wykazywałyby jakieś nawiązanie do unikalnego sposobu wykonania idola, chociaż ekspertyza materiału skalnego świadczy o jego tutejszym pochodzeniu;
4. na terenach wschodniosłowiańskich nieznane są na razie inne wyobrażenia postaci o czterech twarzach i wielopoziomowe kompozycje artystyczne z IX-X w.;
61 Przebieg rzeki na tym odcinku wydaje się bardzo podobny na mapach z 1880 i 1986 r. ale ich bezpośrednie porównanie jest trudne ze względu na różnicę skali map.
62 G. Leńczyk 1964, s. 14.
63 R. Kozłowski 1964, s. 66.
19