BALLADYNA STRESZCZENIE

Balladyna

Autor: Juliusz Słowacki.

Tytuł: Balladyna.

Premiera sztuki: po raz pierwszy wystawiono Balladynę 7 marca 1862 roku w Teatrze im. Skarbka we Lwowie. (interesujące inscenizacje: reżyser: Adam Hanuszkiewicz – 1974 rok - Teatr Narodowy w Warszawie, reżyser: Mieczysław Górkiewicz – 1974 rok - Teatr Bagatela w Krakowie).

Rodzaj literacki: dramat (dramat romantyczny).

Gatunek literacki: tragedia.

Bohaterowie: osoby: Pustelnik – wygnany Popiel III, Kirkor – pan zamku, Matka – wdowa, Balladyna, Alina – córki Wdowy, Filon – pasterz, Grabiec – syn zakrystiana, Fon Kostryn – naczelnik straży w zamku Kirkora, Gralon – rycerz Kirkora, Kanclerz, Wawel – dziejopis, Paź, Poseł ze stolicy Gnezna, oskarżyciel sądowy, lekarz koronny. Inni: „pany”, rycerze, służba zamkowa, wieśniacy, dzieci. Osoby fantastyczne; Goplana – nimfa, królowa Gopła; Chochlik, Skierka.

Miejsce akcji: rejony jeziora Gopło oraz pola pod murami Gniezna (walki Kirkora i jego żołnierzy z obozem „samozwańca”).

Czas akcji: legendarny – „mityczny” odwołujący się do mitu o Lechu – założycielu państwa polskiego i dynastii Popiellidów. W dramacie obejmuje okres czterech dni.

Temat: problematyka władzy, sprawiedliwości, moralności; tragizm człowieka uwikłanego w konflikty wewnętrzne oraz zagubionego w nieznanej i zagadkowej historii dziejów ludzkich.

Struktura: utwór podzielony na pięć aktów, zapoczątkowany wstępem – listem dedykacyjnym wystosowanym do Zygmunta Krasińskiego, zakończony Epilogiem.Podział aktów i scen: Akt I – 3 sceny, Akt II – 2 sceny, Akt III – 5 scen, Akt IV – 5 scen, Akt V – 4 sceny.

BALLADYNA STRESZCZENIE

Akt I

Bogaty panicz zjawia się w chacie Pustelnika, by zasięgnąć rady dotyczącej swego ożenku. Mędrzec sugeruje mu, by nie brał panny z bogatego rodu, ale prostą wiejska dziewczynę. Opowiada o swojej detronizacji i przedstawia się jako były władca – Popiel III – posiadacz cudownej korony Lecha. Nawiedza go również Filon – poszukiwacz ideału kobiety.
Nad wodami Gopła budzi się nimfa wodna – Goplana i zwierza się dwóm diablikom: Chochlikowi i Skierce z miłości do człowieka – Grabca. Amant Goplany nie stroni od alkoholu i dobrego jadła, a ponadto podkochuje się w jednej z córek Wdowy – Balladynie i ani myśli o związku z „królową fali”. Goplana obmyśla podstępny plan zatrzymania niefrasobliwego młodzieńca i wysyła sylfy, by „pokrzyżowały” plany kilku osobom. W ten sposób Kirkor, ze złamanym w powozie kołem, trafia do domostwa ubogiej matki. Tutaj poznaje dwie piękności – Alinę i Balladynę, a diabelskie duszki sprawiają, że zakochuje się w obu. Nie wie, jak rozstrzygnąć sercowy dylemat. Wdowa, za podszeptem Skierki, „wpada” na pomysł zorganizowania „konkursu” zbierania leśnych owoców – malin. Dziewczyna, która szybciej napełni dzban, zostanie żoną panicza. „Zawody” mają odbyć się rankiem następnego dnia.

Scena I (Kirkor, Pustelnik, Filon)

Nieopodal jeziora Gopła, w lesie, znajduje się chata Pustelnika. Odwiedza ją bogaty pan zamku – Kirkor. Przychodzi do pobożnego starca, by zasięgnąć pewnej rady:

„Ale ja młody, pan czterowieżowy,
Przemyślam dzisiaj, jak by się ożenić...
Poradź mi, starcze!”


Pustelnik tłumaczy przybyszowi, że od ponad dwudziestu lat samotnie żyje w puszczy, więc trudno mu oceniać ludzi, a co dopiero stwierdzić, która panna nadawałaby się na żonę dla bogacza. Kirkor sądzi, że najlepsza byłaby dziewica z królewskiego rodu. Wzburzony starzec opowiada historię swojego życia. Niegdyś był „panem nad pany”, królem w purpurze:

„(...) dziś noszę łachmany;
Muszę przeklinać. Miałem dziatek troje.
Nocą do komnat weszli bracia zboje,
Różyczki moje trzy z łodygi ścięto!
Dziecinki moje w kołyskach zarżnięto!
Aniołki moje!... wszystkie moje dzieci!”


Samotnik przyznaje się, że jest wygnanym królem – Popielem. Zdetronizował go rodzony brat – obecny następca – Popiel IV. Ów wynajął zbójców i wyciął w pień królewską rodzinę. Wygnany król ukrył się w lesie, przywdział pustelnicze szaty. Kirkor gotów zbroić żołnierzy i mścić się za byłego władcę, bo Popiel IV znany był z okrutnych i krwawych rządów:

„(...) Wiesz, jak Popiel krwawy
Pastwi się coraz nowym okrucieństwem...
Zaczerwienione krwią widziałem stawy:
Król żywi karpie ciałem niewolników. (...)
Lud żył szczęśliwy; dzisiaj niesłychane
Pomory, głody sypie Boża ręka.
Ziemia upałem wysuszona pęka; (...)
Ta sama Polska, niegdyś tak obfita,
Staje się co rok szarańczy spichlerzem;
Niegdyś tak bitna, dziś bladym rycerzem
Z głodami walczy i z widmem zarazy.”


Starzec w takim stanie rzeczy upatruje swojej winy. Mówi, że przyczyną nieszczęść ludu jest korona Lecha, którą cudem ocalił i zabrał ze sobą, kryjąc w leśnej gęstwinie. Z ową koroną wiąże się pewna legenda – ponoć bawił się nią sam Zbawiciel, a powracający od Jego żłobka w Betlejem jeden z Trzech Króli – Scyta (Słowianin), pobłądził w drodze i zawędrował do krainy i chaty Lecha. Ów przyjął wędrowca gościnnie i zaproponował, by został. W dowód wdzięczności słowiański król podarował Lechowi insygnium swojej władzy – królewską koronę:

„Z Lechem się mieniał Scyta na obrączki;
A pokochawszy mocniej sercem, w darze
Dał mu koronę... stąd nasza korona.”


Od tamtej pory korona jednego z Mędrców Wschodu należała do potomków rodu Lecha.

Słowacki w legendzie o Lechu (mitycznym założycielu państwa polskiego) odwołał się do biblijnej sceny „odwiedzin” nowo Narodzonego Syna Bożego przez Trzech Króli (Mędrców ze Wschodu). Jednego z Mędrców uczynił Słowianinem. Symboliczny w wymowie jest gest przekazania słowiańskiej korony władcy legendarnej krainy – Lechowi. Dzięki temu potomkom Słowian - narodowi polskiemu autor Balladyny nadał „rangę” rodu królewskiego, któremu „patronuje” sam Zbawiciel. Ów zabieg „przetworzenia” jest jak najbardziej zgodny z manierą legend ludowych.

Kirkor żałuje Chrystusa przybitego na krzyżu:

„Czemuż nie było mnie tam na Golgocie,
Na czarnym koniu, z uzbrojoną świtą!
Zbawiłbym Zbawcę – lub wyrąbał krocie
Zbójców na zemstę umarłemu.”


Przepowiada wygnanemu władcy, że święta korona Lecha wróci jeszcze do prawowitego właściciela. Pragnie jednak, by święty starzec udzielił mu rady co do właściwego ożenku. Pustelnik doradza, by przybysz nie sugerował się bogactwem panien i nie szukał damy serca na dworach, ale by za żonę pojął skromną dziewczynę z ludu:

Gdy Kirkor opuszcza Pustelnika, po chwili nadchodzi Filon – pasterz. Ten narzeka na swoją nieszczęsną dolę, ponieważ nie może spotkać wymarzonej wybranki. Widzi ją pośród pięknych dwórek, zamożnych dziewic, podobną antycznym boginiom. Starzec gani go za płaczliwe wywody, niewłaściwe wymagania:

„Niedoścignionych gwiazd szalony kupcze!
Ty, co na dworach szukałeś kochanki:
Precz! (...)”


Filon ośmiela się twierdzić, że Pustelnik oszalał, a ten ponownie wspomina swoją przeszłość, rozpamiętuje śmierć dzieci. Pasterz odchodzi rozczarowany faktem, iż starzec nie udzielił mu wskazówek, gdzie powinien szukać ukochanej. Jej obraz pieczołowicie przechowuje w wyobraźni.

Scena II (Chochlik, Skierka, Goplana, Grabiec)
W innej części lasu, w pobliżu jeziora Gopło, spotykają się Skierka i Chochlik. Obydwaj czekają na przebudzenie królowej jeziora i nimfy wodnej – Goplany. Są gotowi natychmiast wypełniać jej pierwsze wiosenne rozkazy, z tym, że Chochlik jest nieco bardziej opieszały i wolałby prędzej gdzieś zniknąć, niż:

„Wkładać jaja motylic – to pomagać mrówkom
Budującym stolice i drogi umiatać
Do mrównika wiodące... to majowym krówkom (chrabąszczom)
Rozwiązywać pancerze, aby mogły latać;
To zwiedzać pszczelne ule i z otwartej księgi
Czytać prawa ulowe lub rotę przysięgi (...)”


Nagle, kołysząc się i płynąc, „wytryska z wody Goplana” zdobna w wianek z czarnych jaskółek, które ożywają na jej głowie i odlatują. Prosi Chochlika, by narwał jej róż do następnego wianka, a Skierkę informuje, że zakochała się ostatniej zimy. Jej wybranek to człowiek.

Pewnego dnia rybacy wybrali się na połów i zrobili przerębel w jeziorze. Niepostrzeżenie jeden z nich wpadł do wody i omal nie utonął:

„Na moje łoże upadł. (...)
Ale się piękny wydał – ach! piękny tak, że chciałam
Zatrzymać go na wieki w zimnych pałacach (...)”


Nimfa zapragnęła, by nieznajomy na zawsze u niej pozostał, lecz gdy tylko zaczął konać, postanowiła wrócić go jego przyjaciołom – rybakom. Wyrzuciła topielca na lód jeziora. Od tamtego zimowego dnia, skrycie go pokochała.

Ktoś zbliżał się leśną ścieżką. Skierka stał się niewidoczny dla ludzkich oczu. Nadchodził nieznajomy młodzian, w którym Goplana rozpoznała swojego ukochanego. Zagadnęła go, lecz ów niezbyt przyjemnie się przedstawił:

„Jakżeś głupia, mościa pani –
Nic sobie, to się znaczy, że nic nie przygani
Mojej piękności... to żem piękny. A zwę się
Grabiec.”


Grabiec na wyraźne życzenie wodnej damy opowiedział historię swojego niezbyt szlachetnego żywota. Jego ojciec był organistą kościelnym i „balwierzem” – golarzem. Sytuacja uległa zmianie, gdy ożenił się i dostał „pod pantofel” połowicy. Wkrótce posłuszny małżonek zmarł, a z krótkiego związku narodził się syn – Grabiec – niezbyt przychylny matce smakosz gorzałki.

Goplana wyznaje młodzieńcowi miłość, lecz ten nic sobie z tego nie robi. Przechwala się, że dziewczęta za nim szaleją i proszą o przysługi, byle tylko go spotkać. Grabiec chce pocałować Goplanę, ta wzbrania się, ale ostatecznie nie protestuje. Pragnie, by nawiedzał ją wieczorami, by mogli marzyć i odbywać wspólne przechadzki przy świetle księżyca. Chłopak nie jest zachwycony i przyznaje się, że kocha córkę wdowy – Balladynę.

Balladyna – imię wiążące się z gatunkiem literackim – balladą. W tym przypadku utwór miał nawiązywać do ballady Aleksandra Chodźki Maliny, gdzie zarysowane zostało źródło konfliktu między dwoma siostrami – miłość do bogatego młodzieńca i pragnienie zostania jego żoną. Dziewczęta, podobnie jak w Balladynie, wyruszają do gaju na zbiór malin. Starsza z sióstr zabija młodszą i zostaje małżonką bogacza. Na czole również nosi krwawe znamię. O morderstwie „informuje” fujarka – „dudka” ukręcona przez młodego panicza z wierzbowej witki – drzewa pod którym dokonano zabójstwa.

Władczyni Gopła informuje naiwnego młodziana, że Balladyna ma złe serce. Zaklina go, by przez wzgląd na pocałunek i miłość pozostał wierny jej – Królowej fali, w przeciwnym razie – przestrzega, czeka go surowa kara i śmierć. Odradza Grabcowi wieczorną wizytę w domu wdowy. Grabiec jest przerażony, sądzi, że ma do czynienia z „siła nieczystą” i czym prędzej czmycha. Goplana natychmiast posyła sługę – Chochlika, by przez noc „plątał” ścieżki Grabcowi, a nad ranem ponownie przywiódł go w pobliże Gopła, Skierka natomiast ma za zadnie wyłamać belkę w mostku, przez który powozem będzie jechał Kirkor. W ten sposób „pan czterowieżowy” zawita do domu wdowy i tam upatrzy sobie żonę spośród dwu jej cór: Aliny i Balladyny. Dzięki temu sprytnemu fortelowi piękny Grabiec ma pozostać kawalerem, wiernym jedynie królowej Gopła.

Scena III (Wdowa i jej córki – Alina i Balladyna, Kirkor, Chochlik, Skierka, Sługa)
Po ciężkim dniu pracy Alina, Balladyna i ich stara matka wracają z pola, dzierżąc w dłoniach sierpy. Wdowa użala się nad starszą córką – Balladyną i radzi, by została następnego dnia w domu, podczas, gdy ona i Alina dokończą żniwa. Alina oponuje, sugerując, że to matka ma prawo do odpoczynku:

„Nie! nie, nie, jutro odpoczywa matka,
A my z siostrzycą idziemy na żniwo.”


Wdowa chwali swoje córki za obowiązkowość i wyrozumiałość, i życzy im w przyszłości dobrego i bogatego zamążpójścia.

Raptownie, jakby realizując jej marzenia, rozlega się tętent koni i słychać odgłos nadjeżdżającej karety. Do domostwa zbliża się bogato odziany mężczyzna. Matka otwiera mu drzwi i zaprasza w gościnę. Nieznajomy twierdzi, że nieopodal – na mostku koło jego powozu wpadło w niewielki wyłom, przez co dalsza podróż chwilowo okazała się niemożliwa (sprawka Skierki). W dodatku ponoć słyszał melodię wygrywaną na lutni. Niewidzialny Skierka nie wiedząc, ku której z panien nakłonić serce Kirkora, obydwie czyni niezwykle ponętnymi. Młody bogacz nie jest zdecydowany, która bardziej mu się podoba. Każda jest cudnej urody:

„Jaki wybór trudny!
Starsza jak śniegi – u tej warkocz cudny,
Niby listkami brzoza przyodziana;
Ta z alabastrów – a ta zaś różana –
Ta ma pod rzęsą węgle – ta fijołki –
Ta jak złote na zorzy aniołki,
A ta zaś jak noc biała nad rankiem.
Więc jednej mężem – drugiej być kochankiem;
Więc obie kochać, a jedną zaślubić?...
Lecz którą kochać którą tylko lubić?”


W międzyczasie sługa informuje swojego pana, iż koło w powozie zostało naprawione, ale panicz nie ma już zamiaru opuszczać domu wdowy. Ciągle nie potrafi dokonać wyboru żony, tym bardziej, że dziewczęta wydają mu się uczciwe i o gołębich sercach. Alina w przypadku ożenku przyrzeka zabrać starą matkę do zamku, potwierdza to również Balladyna. Wdowa jednak chętniej wydałaby za mąż starszą córkę – Balladynę. Za podszeptem Skierki przychodzi jej do głowy pewien pomysł:

„Oto niech rankiem idą w las dziewczyny,
A każda weźmie dzbanek z czarnej gliny;
I niechaj malin szukają po lesie,
A która pierwsza dzban pełny przyniesie
Świeżych malinek, tę weźmiesz za żonę.”


Pomysł staruszki przypada do gustu młodzieńcowi, dziewczęta również się zgadzają, choć Alina jest przekonana, że to ona dzięki swojej zręczności posiądzie serce Kirkora. Balladyna tymczasem wychodzi na chwilę z chaty. Tajemnie nawiedza ją wielbiciel – Grabiec, który mimo Chochlikowych sprawek - wodzenia po manowcach, trafił do ukochanej. Alina radzi siostrze, by zachowała rozsądek i dotrzymywała obietnic danych swojemu zalotnikowi. Dziewczyna zasypia i śnią jej się maliny.

Akt II

Chochlik, mimo zaleceń, Goplany „dopuścił” do spotkania Grabca z Balladyną. Zakochana boginka za karę zamienia niewiernego hulakę w wierzbę płaczącą. Alina i Balladyna zrywają w lesie maliny. Balladyna, pragnąc zostać żoną Kirkora, zabija młodszą siostrę. Zbrodnia zostawia na jej czole znamię – krwistą plamę. Dziewczyna, przerażona swoim czynem, wraca na miejsce zabójstwa. Wtedy głosem zamordowanej przemawia do niej Goplana, lecz umysł zbrodniarki przywykł już do haniebnego postępku. Nie wierzy nimfie, że to tylko zły sen, z którego jeszcze można się obudzić. Powraca do oczekujących na nią narzeczonego i matki. Okłamuje Wdowę, że Alina uciekła z nieznajomym mężczyzną. Przybywają swaty i drużki. Balladyna zostaje żoną Kirkora. Martwą Aliną zauważa Filon. Zachwyca się urodą zmarłej.

Scena 1 (Grabiec, Chochlik, Goplana, Alina, Balladyna)
Nad Gopłem wschodzi słońce
. Chochlik całą noc wodził Grabca po leśnej gęstwinie. Ten jednak zdążył się upić i spotkać z Balladyną.

Grabiec wraca pijany i brudny z nocnej wyprawy. Nade wszystko pragnie się wyspać. Chochlik radzi mu się nieco otrzeźwić i proponuje tabakę. Sugeruje również wizytę w karczmie, ale zmęczony Grabiec nie ma już chęci na gorzałkę. Przytrzymuje się dębu, a po chwili zasypia. Nadchodzi Goplana i spostrzega śpiącego Grabca. Wręcza Chochlikowi podarek - „świstawkę” – dziurawy orzech wypełniony tabaką, ale gdy dowiaduje się o potajemnym spotkaniu jej ukochanego z Balladyną, złości się na sługę za źle wypełnione zadanie.

Nimfa rozmyśla, jak ukarać nieodpowiedzialnego hulakę Grabca i postanawia zamienić go w wierzbę płaczącą.

„Rośnij, wierzbo płacząca;
Skarż się, gdy ptaszek trąca, (...)
Skierko! Przyszlij słowika, niech tej wierzbie śpiewa
Słowa miłośne i niech ją nauczy
Kochać i płakać;”


Skierka i Goplana zauważają córki wdowy. Ukrywają się w kniejach. Alina i Balladyna szukają malin i napełniają nimi dzbany. Młodsza siostra jest sprytniejsza, podśpiewuje przy pracy, a czerwone owoce przypominają jej koralowe usta Kirkora. Balladynie zbieranie owoców idzie opornie, kojarzą jej się z krwią:

„Jak mało malin! a jakie czerwone
By krew. – Jak mało – w którą pójdę stronę?
Nie wiem... A niebo jakie zapalone
Jak krew... Czemu ty, słońce, wschodzisz krwawo?”


Siostry nawołują się wzajemnie, a po chwili spotykają. Alina ma pełen dzban malin. Alina już wie, że jej mężem zostanie Kirkor. Dzban z owocami ma ziścić jej marzenia, przynieść szczęście w darze. Obiecuje znaleźć Balladynie małżonka spośród dworskich rycerzy. Starsza siostra zazdrości młodszej i jest na nią zła. Sięga po nóż. Ironicznie tłumaczy, że to broń na węże. Proponuje Alinie, by oddała jej swoje maliny, ale ta droczy się z nią. Zawistna Balladyna nie ma zamiaru dalej błagać siostry. Nakazuje jej położyć się na ziemi, po czym godzi w nią nożem. Po chwili przytomnieje i poraża ją zbrodniczy uczynek: „Co moje |Ręce zrobiły?... O!...” Rozmazuje na swoim czole krew siostry. Ta plama na zawsze już jej pozostanie – jako symbol dokonanej zbrodni.

Świadkami morderstwa są wierzba płacząca, Goplana i Skierka. Królowa jeziora myśląc, że da się jeszcze uratować nieszczęsną dziewczynę, posyła Skierkę po Pustelnika leczącego ziołami. Tymczasem na miejsce tragedii przybywa Filon – pasterz utrapiony poszukiwaniami kobiecego ideału. Dostrzega martwą Alinę, poraża go i wzrusza jej uroda:

„Cóż to za bóstwo?... Jak marmur blada!
Nieżywa?... Boże! a taka podobna
Do nieśmiertelnych bogiń – i nieżywa –
Jak nad nią płacze ta wierzba żałobna!”


Ubolewa nad śmiercią dziewczyny, sądzi, że człowiek nie mógłby jej zabić. Obok dostrzega „rdzawe żelazo” – narzędzie zbrodni. Składa na ustach nieżywej Aliny pocałunek. Wtem nadchodzi Pustelnik, myśląc, że przyłapał mordercę na gorącym uczynku. Nakazuje zabrać ciało umarłej.

Na miejscu zbrodni pojawia się morderczyni nękana wyrzutami sumienia i wspomnieniem haniebnego czynu. Goplana przemawia do niej głosem zabitej siostry. Roztacza przed nią wizję złego snu, koszmaru. Podszeptuje, że całe wydarzenie jest majakiem, a bogaty rycerz to tylko wytwór fantazji – fantasmagoria. Balladyna nie do końca żałuje zbrodniczego kroku, mówi do Goplany niczym do rodzonej siostry:

„(...) rozum już przywyknął
do twojej śmierci. (...)”


Goplana przyrzeka nie wyjawić tajemnicy Balladyny, ale przepowiada, że „ręka zbrodni dalej ją zaprowadzi”. Na czole dziewczyny zostaje piętno – szkarłatna plama. Takie też, naznaczone szkarłatem, będą kwiaty, na które spojrzy morderczyni. Nimfa powraca w okolice jeziora, by słuchać szumu płaczącej wierzby.

Scena II (Wdowa, Kirkor, Swaty, Drużki)
Na ganku przed chatą siedzą Wdowa i Kirkor, niecierpliwie oczekując przybycia sióstr. Zastanawiają się, która będzie pierwsza. Gdyby miała nadejść Alina, wnioskuje matka, wszystkie jaskółki zerwałyby się z radosnym świergotem i okrążyły główkę dziewczęcia. Na widok Balladyny ptaki płoszą się. Matka cały czas wierzy w spryt starszej córki i faktycznie po chwili dziewczyna zjawia się, niosąc dzban malin.
Kirkor obdarowuje pannę zaręczynowym pierścieniem. Mówi:

„Oby nam życie było słodkim rajem.
Idź do komnaty, starym obyczajem
Niechaj ci warkocz zaplatają swatki,
Niechaj świeżymi przetykają kwiatki,
A za godzinę, drżącą, uwieńczoną,
Wezmę z rąk matki, i będziesz mi żoną. (...)”


Balladyna okłamuje matkę, że jej młodsza siostra, wyrzekając się rodzinnego domu, uciekła z nieznajomym młodzianem. Staruszka rozpacza, ale ufa, że córka wkrótce przypomni sobie o matce, opamięta się i powróci. Wdowa, błogosławiąc Balladynie, całuje ją w czoło i zauważa krwawą plamę – świeci jak rubiny z zaręczynowego pierścienia. Balladyna usiłuje ją zetrzeć, ale zbrodnicze znamię nadal szpeci czoło panny młodej. Słychać śpiew. Wchodzą swaci i drużki, niosąc kosze białych kwiatów, lecz Balladyna widzi rośliny poplamione krwią. Przerażona ucieka. W oddali złociście połyskuje kareta nadjeżdżającego Kirkora.

Akt III

„Odczarowany” Grabiec pojawia się w miejscu, gdzie niegdyś stał dom Wdowy i jej dwu córek, ale chaty już nie ma. Zostały po niej garście popiołu. Matka i córka przeprowadziły się do zamku. Świeżo poślubiony małżonek Balladyny musi nagle wyjechać. Zostawia żonę w towarzystwie sługi – rycerza Fon Kostryna. Sam tymczasem udaje się do lasu, do Pustelnika, by „obejrzeć” koronę Lecha. Przybywa tu także Filon, z nadzieją, że mędrzec przywróci życie jego zabitej kochance. Starca odwiedza również Balladyna. Pragnie kupić od niego „przepis” na „wywabienie” szkarłatnej plamy z czoła. Pustelnik odkrywa jej tajemnicę i nakazuje przywołać imię zmarłej siostry, a wtedy ona ożyje. Zabójczyni nie zgadza się. Ucieka, a po powrocie do zamku żałuje, że podjęła pochopną decyzję odwiedzin mędrca. Sekret Balladyny poznaje Kostryn. Swoją wiedzę zamierza wykorzystać w odpowiednim momencie.
Grabiec, za sprawą Goplany, zamienia się w „dzwonkowego króla”. Głowę wieńczy mu nieopatrznie porzucona przez Pustelnika korona Popielów. Jego poddanymi zostają Skierka, Chochlik oraz świat przyrody. Balladyna każe matce zamieszkać w wieży, by zbyt często nie pojawiała się w zamkowych komnatach. Tymczasem ona i Kostryn przyjmują „prezent” od Kirkora – zapieczętowaną skrzynię. Przywozi ją Gralon, i powtarzając słowa swego pana, zabrania rozrywać pieczęci. Informuje, że Kirkor wraz z wojskiem zatrzymał się w chacie Pustelnika, niedaleko miejsca, gdzie znaleziono padlinę tura. Kostryn zarzuca Gralonowi kłamstwo i wyzywa go na pojedynek. Balladyna dobywa miecza i zabija rycerza. Od teraz ją i sługę wiąże wspólne morderstwo.

Scena I (Kobiety, Dziewczyna, Grabiec, Starzec, Dzieci)
Nad pogorzeliskiem domu Wdowy zebrała się grupa wieśniaków. Wszyscy przeżywają wyjazd staruszki i jej córki do zamku. Wspominają, mówią o wdowie jako kobiecie poczciwej, która leczyła i pomagała ubogim. Jej przyjaciółka postanawia ją wkrótce odwiedzić. Drużka Balladyny również nosi się z zamiarem złożenia wizyty młodej mężatce. Pewien Starzec postrzega wszystko krytycznie. Sądzi, że bogacze wstydzą się chłopstwa i nie chcą przestawać z pospólstwem. Kobiety wspominają pannę młodą, której fanaberią była ponoć czarna wstążka przewiązana na czole zamiast kwietnego wianka na głowie.

Zgromadzonych zastanawia nieobecność Grabca na ślubie ukochanej. Za chwilę „obmawiany” i odczarowany bohater wpada, otoczony wianuszkiem kpiących z niego dzieci. Grabiec z humorem relacjonuje swoją przygodę zamiany w wierzbę. Nikt nie chce uwierzyć w jego opowieść, bo wszyscy znają go jako pijaka, któremu owa niewiarygodna historia mogła się przyśnić lub przywidzieć w alkoholowej malignie. Lud kpi z niego, a młoda Dziewczyna żartuje, że jego ukochana została zamieniona w „grochowy wianuszek”. Starzec uprowadza młodzieńca do karczmy, by tam przy szklanicy miodu wszystko mu opowiedzieć.

Scena II (Balladyna, Kirkor, Fon Kostryn, Sługa)
Balladyna przygotowuje się do nowej roli – żony bogatego księcia:

„Więc mam już wszystko... wszystko... teraz trzeba
Używać... pańskich uczyć się uśmiechów,
I być jak ludzie, którym spadło z nieba
Ogromne szczęście... (...)”

Jej mąż musi nagle wyjechać z tajemną misją i pozostawia małżonkę samotną. Wpierw jednak pozwala Balladynie w pełni korzystać ze skarbca i dysponować służbą. Pragnie, by po jego powrocie „złamała” daną sobie obietnicę i zdjęła czarną przepaskę z czoła.

Po wyjeździe Kirkora przed zasmuconą dziewczyną zjawia się dowódca warty zamkowej – Fon Kostryn. Pozostaje w pełni na jej usługi, a Balladyna odnajduje w nim bratnią duszę. Wchodzi Wdowa i opowiada córce sen o Alinie. Balladyna jest zdenerwowana. Sługa informuje ją o przyjeździe Barbary – przyjaciółki „matki Kirkora żony”. Dziewczyna odprawia drabiniasty wóz. Nie chce przyjmować gości z pospólstwa. Matkę, zaskoczoną jej zachowaniem, gotowa wypędzić z zamku, jeśli nie będzie akceptować jej postanowień. Nakazuje staruszce przenieść się do wieży, gdzie służba ma jej dostarczać pożywienie.

Fon Kostryn informuje zamkową gospodynię o planowanym przyjęciu. Mówi o przygotowaniach: „ozdobieniu” jeziora Gopła „smolnymi beczkami” i „ogniowymi słupami”. Balladyna nie przyznaje się przed nim do swojej matki, nazywa ją mamką. Dowódca mówi, iż jakiś prostak próbował ją odwiedzić, lecz go wyrzucono. Był to Grabiec. Balladynę satysfakcjonuje zachowanie rycerza. Chce mu powierzyć swoją tajemnicę.

Scena III (Kirkor, Pustelnik, Filon, Balladyna)
Kirkor odwiedza Popiela – Pustelnika, a ten pokazuje mu dotąd skrywaną koronę Lecha. Pustelnik proponuje, by Kirkor sprawdził szczerość uczuć małżonki i posłał jej zapieczętowaną skrzynię. Warunkiem jest, by połowica nie rozerwała pieczęci.

Do chaty pobożnego starca przybywa Filon. Wiadomość, że jego martwa „bogini” nie ożyła, bardzo go rozczarowuje. Chce znać miejsce pochówku ukochanej, ale Pustelnik doradza mu, by pobiegł za Kikorem:

„Biegnij za Kirkorem, twoje złote włosy
Odziej żelazną rycerza przyłbicą;
I na tę szalę, która ludzkie losy
Waży na ziemi, rzuć ziarko makowe
Twojego życia... może los przeważy.”


Po wyjściu Filona, samotnika nawiedza Balladyna. Wskazuje ranę na czole i błaga o wyleczenie. Proponuje zapłatę, ale starzec odkrywa prawdę. Serce dziewczyny zdradza jej sekret. Mędrzec orzeka, że na taką „skazę” nie pomogą żadne terapie zielarskie, a „wyleczyć” ją może jedynie przyzwanie zmarłej:

„Siostra niech siostry zawoła!
Umarła wstanie i tę ranę zmaże.
Chcesz?”


Ale okrutna Balladyna nie ma zamiaru wzywać imienia Aliny. Woli nosić haniebne piętno. Mędrzec przeklina ją, złorzeczy i przepowiada „Boga sądy sprawiedliwe”, które ją dosięgną wraz z niekończącymi się wyrzutami sumienia. Wylękniona dziewczyna ucieka, Pustelnik zostaje sam, monologując o wyrokach boskich i sprawiedliwości. Ta okaże się w dniu sądu ostatecznego. Wszelkie zło zostanie wówczas ukarane. Nie ujdą karzącej boskiej ręce niegodziwe czyny i niecne występki. W leśnej dali słychać śmiech, ujadanie psów oraz „podziemne” echo – dźwięk dzwonów, mroczną i tajemniczą „mowę” zatopionych miast.

Według ludowych podań zatopione, zapadłe zamki, kościoły, miasta symbolizowały karę za grzechy. Na ich miejscu występowały zbiorniki wodne - jeziora. Ludzie wierzyli, że w ten sposób Bóg karze niewiernych. Owe legendy swoje źródło miały w biblijnej historii o zatopieniu miast: Sodomy i Gomory. Stwórca miał rzekomo w ten sposób skarcić bezbożnych mieszkańców. Niektórym wydawało się nieraz, że słyszą „ostrzegawczą” mowę zatopionych grodów.

Scena IV (Skierka, Chochlik, Goplana, Grabiec)
Chochlik ze Skierką znajdują na kamieniu porzuconą przez Pustelnika koronę Lecha
. Zamyślają ofiarować ją Goplanie, która akurat zjawia się pośród lasu w towarzystwie Grabca. Grabiec tłumaczy „deszczowej panience”, że mógłby ją kochać, gdyby był, podobnie jak ona, częścią przyrody, ale niestety jest człowiekiem. W dodatku boleśnie obito go rózgami na dworze Kirkora, ale chętnie przystałby na służbę do księcia, ponieważ tam sowicie karmią, a gorzałka leje się strumieniami. Ponadto w zamku przebywa jego ukochana.

Wyznanie młodzieńca irytuje nimfę wodną, ale obiecuje spełnić wszystkie jego marzenia, jeżeli tylko pozostanie z nią. Grabiec życzy sobie zostać królem dzwonkowym (królem karo). Goplana spełnia jego żądanie. Posyła diabliki po „materiał” do wykonania szykownego królewskiego stroju, a wymagający młodzian musi zasnąć, by obudzić się już w innej postaci.

Gdy się budzi, spostrzega całkiem nowe szaty. Zadziwia go ta metamorfoza, lecz nie jest usatysfakcjonowany długą brodą. Wolałby ją zgolić. Na głowie nosi koronę Popielów. W ręku dzierży drewniane berło – witkę brzozową, na znak pamięci, że niegdyś sam był drzewem. Jako władca zastanawia się, nad czym ma panować. Goplana odpowiada:

„Wszystko, co na tej ziemi moją władzę czuje:
Ptaszyny, drzewa, rosy, tęcze, każdy kwiatek
Jest twoim...”


Nowy monarcha planuje sprawować surowe rządy. Zamierza opodatkować cały świat przyrody, wszelka zwierzyna i ptactwo mają być poddane kontroli:

„ (...) Jaskółkom na drogę
Dawać paszporta, w takich opisywać nogę,
Dziób, ogonek i skrzydła, i rodzime znaki. (...)
Róża płaci od pęczka, od kalin kalina,
Od każdego orzecha zapłaci leszczyna,
Czy to pusty, czy pełny... mak od ziarek maku.”


Skierka i Chochlik zostają jego podwładnymi: Chochlik królewskim ministrem, bo głupi, a Skierka nadwornym błaznem. Grabiec pragnie jeździć powozem, a takowy ma być pożyczony od samego władcy piekieł – Mefista. Tym powozem król myśli wyruszyć na ucztę ślubną do Kirkora.

Scena V (Kostryn, Balladyna, Gralon)
Kostryn podsłuchał rozmowę Balladyny z Pustelnikiem. Jest świadom, że tą wiedzą będzie mógł się posłużyć we właściwym momencie. Dzięki temu zyskuje przewagę nad swą panią. Może „zawładnąć” nią i bogactwami.

Balladyna rozmyśla o swojej wizycie u mędrca. Stwierdza, że była to pochopna decyzja, bo starzec poznał jej tajemnicę i może ją wyjawić. Wtem przybywa goniec – Gralon z podarkiem od Kirkora. Przekazuje właściwe polecenia co do prezentu. Małżonka ma nie otwierać zapieczętowanej skrzyni do czasu powrotu męża. Balladyna jest oburzona kaprysem Kirkora. Jego zachowanie interpretuje jako dowód braku zaufania. Wyjaśnia obecnym sługom – Kostrynowi i Gralonowi, że dostosuje się do zaleceń, choć gniew grafa - księcia nie jest jej straszny: Wypytuje przybyłego rycerza, gdzie zatrzymał się jej mąż z wyprawą. Gralon informuje ją, iż książę złożył wizytę Pustelnikowi, a blisko jego chaty dostrzegł trupa. Sługa twierdzi, że była to padlina – martwy tur.

Zabójczyni oddycha z ulgą, ale Kostryn jest mniej ufny. Nie wierzy słowom Gralona. Domyśla się, że ów kłamie, bo wspomniane miejsce jest miejscem śmierci człowieka: „Bo ja przysięgną na szatana złego,| Że nie tur... ale... (...)” Wyzywa Gralona na pojedynek, zwracając się do Balladyny: „Tego człowieka trzeba zabić.” Dziewczyna zdejmuje miecz ze ściany i zabija rycerza. Ją i Kostryna łączy wspólna zbrodnia. Kostryn mówi:
„Ja biorę połowę
Twojego strachu, tajemnic, rozpaczy.”


Akt IV

Na zamku Kirkora odbywa się uczta. Gości na niej nawet „król dzwonkowy” – Grabiec. Biesiadnicy opowiadają sobie historie swoich rodów. Balladyna podaje się za prawdziwą księżniczkę. By potwierdzić prawdziwość swoich słów, wyrzeka się matki i wypędza ją z twierdzy. Na zewnątrz szaleje burza, ale córka jest bezwzględna. Książęcy goniec zawiadamia zebranych, że dzielny Kirkor dokonał zwycięskiej wyprawy i zabił „krwawego” Popiela IV. Okrzyknięto go królem, ale on wyrzekł się tej dostojnej funkcji i zapowiedział rychłe przybycie prawowitego monarchy. Pojawia się cień zamordowanej Aliny, a tajemnicze echa nucą pieśń o leśnej zbrodni. Grafini omdlewa. Kirkor dowiaduje się od Pustelnika o kradzieży cudownej korony. Przysięga oczekiwać zbrojnie oszusta, który zjawi się w Gnieźnie z przywłaszczonym insygnium władzy. Starca odwiedza wygnana Wdowa. Mimo próby samobójczej żyje, choć niestety niczego nie widzi. Burzowy grom wypalił jej oczy. Popiel III obiecuje, że gdy tylko odzyska tron, odnajdzie staruszkę i jej wyrodną córkę. Tę zamierza surowo ukarać. Balladyna i Kostryn chcą przejąć koronę Lecha. Balladyna zabija śpiącego Grabca, a sługa odnajduje koronę. Kochanek Balladyny i jednocześnie ojciec jej przyszłego dziecka (Fon Kostryn) nakazuje odpocząć swojej „lwicy”. Nazajutrz przed nimi „bojowe zadanie” – próba zdobycia Gniezna.

Scena I (Balladyna, Kostryn, Szlachta, Służba Zamkowa, Chochlik, Skierka, Grabiec)

Na zamku Kirkora odbywa się uczta. Na zewnątrz szaleje burza. Szlachta pije zdrowie króla, za którego „przebrany” jest Grabiec. Ma na głowie koronę Lecha. Służba podaje do stołu. Goście popijają wino. Kostryn nakazuje postawić przed królem tacę ze złotymi monetami. Grabiec rozdaje monety Chochlikowi i Skierce, mówiąc, ze to „odgórna” opłata za ich służbę. Sam również napełnia kieszenie, płacąc sobie za „sprawowaną” funkcję. Balladyna stara się bawić przybyłych rozmową, choć opanowuje ją strach, by nikt nie „odgadł” zbrodni. Pewien szlachcic zaczyna dialog o pochodzeniu – „herbach”.

Balladyna, dzięki podpowiedzi Kostryna, opowiada fikcyjną historię swojego rodu – rzekomo ma królewskie „korzenie”, ponieważ niegdyś była „Księżniczką możnej Trebizonty”:

„Ja? - o! wspomnienie! Wuj nielitościwy
Wygnał mię z państwa, zagrabił dzielnicę;
Przez niego bracia moi królewice
Zamordowani. (...)
Ach, ja nieszczęśliwa, ja uniosłam życie;
Lecz matka moja! – Matkę moją, panie,
Zamurowano w pałacu framudze.”

Trebizonta – dawny Trapezunt (nazwa grecka), miasto położone na południowym brzegu Morza Czarnego, obecne tereny Turcji. W czasach Słowackiego modna nazwa baśniowej krainy. W literaturze europejskiej funkcjonował kiedyś zwrot: „kobieta piękna jak księżniczka trebizundzka”. ( termin: M. Inglot [w:] Balladyna , J. Słowacki, Rzeszów 1990)

Przybywa Wdowa i napomina Balladynę, że zapomniała o starej matce zamkniętej w wieży. Kobieta prosi o jedzenie i napój. Córka udaje, że jej nie zna. Wyrzeka się matki. Ironicznie ujmuje się za nią Grabiec, proponując by zasiadła z dostojnym towarzystwem:

„Cha! cha! cha! – jaka to chłopska maszkara,
Dajcie jej pokój: trzeba ją posadzić
Z nami do stołu.”


Wdowa tłumaczy swój nieprzyzwoity ubiór. Oburza to niegodziwą córkę, nazywa matkę „wściekłą żebraczką”, wiedźmą i nakazuje wyrzucić z zamku. Staruszka błaga dziewczynę, by tego nie czyniła. Jest noc. Na zewnątrz szaleje burza, błyskają pioruny, pada deszcz.Matka dumnie opuszcza przyjęcie, uprzednio rzucając przekleństwo.

Po chwili sługa obwieszcza nadejście książęcego gońca. Informuje, iż pan i jego wojsko zatrzymali się w chacie Pustelnika, ponieważ nieopodal zaskoczyła ich burza. Poseł relacjonuje historię pomyślnej, zbrojnej wyprawy. Kirkor, w okolicach Gniezna, zaatakował zbrodniczego Popiela IV – zabił go. Wdzięczny tłum okrzyknął go władcą, lecz ów zrzekł się korony. Oznajmił ludowi, że prawowity monarcha wkrótce sam przybędzie i zasiądzie na tronie:

„Ogłoście po kraju
Bezkrólewie! A kto się na zamku pokaże
Uwieńczony prawdziwą koroną Popielów,
Koroną, w której znany brylant <żmije – oko>
Między dwóma rubiny na trzech perłach leży,
Tego królem obierzcie.”


Przypomniał, iż jest tylko skromnym rycerzem w służbie narodu, który pojął za żonę ubogą wiejską dziewczynę.

Balladyna siedzi oburzona i zarzuca posłowi „niegodne kłamstwo” o jej rodowodzie. Wszyscy wpatrują się w Grabca, bo to on ma na głowie wspomniany symbol władzy (koronę), ale wcale nie poczuwa się do tak dostojnej roli – zamierza spokojnie siedzieć za stołem i biesiadować: „Gdyby nie godność, prawda? która siedzieć każe.”

Burza przybiera na sile i Balladyna słyszy „głosy płaczące” . Każe lać sobie wina, Grabiec namawia Chochlika, by rozweselił gości melodią. Posłuszny diablik wygrywa na flecie smutną wiejska pieśń, a obce echa nucą do niej słowa:

„Obie kocha pan;
Obie wzięły dzban; (...)”


Zbrodniarka obserwuje nieme oblicza biesiadników, próbując zgadnąć, kto intonuje „złowieszcze” słowa. Duchy śpiewają dalej:

„Tobie szatan stróż
Włożył w rękę nóż; (...)”


Przerażona „grafini” omdlewa. Grabiec żąda podania na stół malin. Nagle pojawia się biały cień zamordowanej Aliny z dzbankiem malin na głowie. Balladyna, przepełniona wewnętrznym lekiem, przykazuje odejść zjawie. Cień znika, a powietrze wypełnia się aromatem owoców. Zabójczyni mdleje po raz kolejny. Słudzy, na rozkaz Kostryna, wynoszą ją z sali. Nazajutrz uczta ma się rozpocząć od nowa.

Scena II (Pustelnik, Kirkor, Wdowa)
Kirkor, w noc burzową, przed chatą Pustelnika, wiedzie z nim dialog. Wie, że ktoś skradł koronę Lecha i starzec nie może zasiąść na tronie jako prawowity monarcha – Popiel III. Planuje udać się ponownie do Gniezna i schwytać tego, kto przybędzie, podając się za króla. Pustelnik doradza Kirkorowi, by powrócił na zamek, przemyślał wszystko, a potem ruszył z wojskiem. Rycerz pragnie najpierw wypełnić zaplanowaną misję. Oczami wyobraźni widzi siebie jako szczęśliwego małżonka i ojca żyjącego w kraju pokoju i sprawiedliwości pod patronatem Popiela III. Książę odjeżdża ze zbrojnymi, a starzec w myślach, znając uczynki niecnej Balladyny, życzy mu, by prędzej został wdowcem niż ojcem dzieci zbrodniarki.

Pośród mroku słychać płacz i lament. Do celi Pustelnika zbliża się oślepła, obdarta i wygłodniała Wdowa. Burzowy piorun wypalił jej oczy. Żali się pobożnemu starcowi, utyskuje na swój straszny los i niegodziwą, bogatą córkę, która podczas szaleńczej wichury wygoniła ją z zamku. Wierzy, że bezlitosna dziewczyna opamięta się, wspomni wypędzoną i nakaże ją odnaleźć. Nieszczęśliwa kobieta klęka przed Pustelnikiem, pozorując spotkanie z królem, któremu będzie mogła wyjawić swoje pragnienie:

„Królu! Złoty panie!
Każ mojej córce, która ma złota obfitość,
Niechaj mnie kocha.”


Płacząc, opowiada dalej, jak próbowała odebrać sobie życie, wieszając się na gałęzi, lecz „córka drzewa, żelazna gadzina” nie zlitowała się nad biedną wdową. Sosnowy kij złamał się. Wtedy upadła i „grom czerwony wyjadł (jej) z powiek oczy.” Musi żyć nadal i jako żebraczka, błąkać się po świecie. Odchodzi, a Pustelnik przyrzeka – jako przyszły władca - odnaleźć starą matkę i sprawiedliwie osądzić jej niewdzięczne dziecko:

„Po kraju całym szukać każę
Tej matki – i okropny sąd wydam na dziecko.”


Scena III (Chochlik, Skierka)
Grabiec zasnął na zamkowej wieży. Skierka wybiera się „kąpać w błyskawicach”, a Chochlik na ucztę do „jednookiego puchacza”. Ponownie pojawia się biała mara.

Scena IV (Balladyna)
Balladyna w nocnej koszuli i z nożem w ręku zbliża się do zamkowej wieży. Wokół panuje mrok, który rozświetla tylko kaganek świecy i światło błyskawic. Wiatr gasi świecę. Dziewczyna czujnie rozgląda się, baczy, czy nikt nie nadchodzi. Boi się białej mary, uważnie wpatruje się w ciemność

Scena V (Kostryn, Balladyna)
W stronę wieży kieruje się również Kostryn z zamiarem uśmiercenia Grabca i zdobycia korony. W drzwiach napotyka powracającą po dokonaniu zabójstwa Balladynę. Cofa się z przestrachem i tłumaczy, że szedł pomóc zwabiony czyimś jękiem. Zbrodniarka ma ręce unurzane we krwi i przeraża ją fakt, że jęk konającego był słyszalny. Posyła Kostryna po światło.

Sługa wraca bez świecy i wypytuje swą panią o koronę. Zabójczyni decyduje się po nią pójść. Powróciwszy, wyjaśnia, że szukała drogocennego przedmiotu, lecz nie znalazła. Kostryn wchodzi na wieżę i wraca z koroną Popielów. W myślach żałuje, że Balladyna jest świadkiem zdobycia przez niego skarbu. Kobieta wyczuwa to i mówi:
„Ta myśl... W powietrzu ją czuć... o! Kostrynie,
Chciałeś mię zabić
, serce twoje biło
Głośno, jak moje bije, gdy zarzynam.”


Kostryn przeklina szaleńczą myśl zrodzoną w swoim umyśle. Wraz z Balladyną udają się omówić dalszy plan działania. Wiedzą, że Kirkor oczekuje w Gnieźnie złodzieja korony. Przemocą zamierza ją odebrać i ukarać oszusta. Balladyna, sięgając do mężowskiego skarbca, zamierza przekupić lud i wstąpić na tron. By ostatecznie zlikwidować świadków zbrodni, nakazuje Kostrynowi uśmiercić Pustelnika. Sługa i jednocześnie kochanek przypomina: „Ty ciężarna; troje.” Martwi tym spostrzeżeniem kobietę. Kostryn mówi do swej pani, by się położyła gotowa na nowe wyzwania. Na zewnątrz zaczyna świtać.

Akt V

Goplana, przerażona biegiem wypadków, odfruwa z kluczem żurawi na północ. Za swoją panią podążają Skierka i Chochlik. Kirkor walczy z anonimowym nieprzyjacielem – „samozwańcem”. Żołnierze grafa, przekupieni przez tajemniczego wroga, przechodzą na stronę intryganta. Kirkor ginie podczas walk. Nowym królem zostaje Balladyna. Przyszłego władcę gnieźnieńscy posłowie witają chlebem i solą. Balladyna zatrutym nożem kroi bochen na pół. Zatrutą częścią częstuje „wspólnika” – Kostryna. Ów pada martwy. Przed koronacją monarchini ma wydać wyroki i rozstrzygnąć sprawy sądowe. Pojawia się trzech oskarżycieli: lekarz – w sprawie otrucia Kostryna, Filon – z zarzutem zabicia jego ukochanej i niewidoma Wdowa – w kwestii niegodziwej córki, która wypędziła ją z zamku. Za każdym razem królowa wydaje wyrok śmierci – są to wyroki na nią samą, ponieważ to ona dopuściła się tych karygodnych czynów. Zostaje rażona piorunem. Przebieg „dochodzenia” umieszcza w „historycznych aktach” dziejopis Wawel.

Scena I (Skierka, Chochlik, Goplana)
Skierka i Chochlik opowiadają o swoich czynnościach. Z porannej mgły, oświeconej tęczą, wyłania się Goplana. Przerażona zaistniałymi wydarzeniami, czując się sprawczynią wielu tragedii, nimfa decyduje się odlecieć z kluczem żurawi w rejony dalekiej północy. Żegna się ze swoimi sługami i zapowiada, że odleci wraz z żurawiami. Skierka i Chochlik odlatują za swoją panią.

Scena II (Kirkor, rycerze, Goniec)
Pod murami Gniezna Kirkor przemawia do swoich rycerzy. Mówi o nieznanym „samozwańcu”, który pragnie zawładnąć tronem:

„Nie chciał wystąpić w szranki, jak podła gadzina
Kryje się, a zebrawszy, co mówię! ten podły – obietnicami, złotem, zakupiwszy sobie
Mnogich stronników... rycerzy z nieznanymi godły,
Walką chce tron owładnąć i na moim grobie
Stanąć jakoby na pierwszym szczeblu królowania.”


Wyrokuje, że plany przyszłego króla spełzną na niczym. Zdrada zostanie ujawniona, przekupni żołnierze, którzy przeszli na stronę wrogich wojsk, ukarani, bo niebawem ma przybyć prawowity władca – Popiel III. Kirkor posłał już po niego swoich zbrojnych. Nakazuje bronić grodu nawet w wypadku jego śmierci. Rycerze przekonują swego pana, że to on odniesie zwycięstwo. Waleczny mąż zamyśla o powrocie do domu – o odpoczynku u boku ukochanej małżonki. Przybywa goniec z nowiną, że Pustelnika znaleziono martwego: „Trup jego wisiał na grubym powrozie | Z białymi włosy i z podartą szatą (...)” Kirkor daje rozkaz do walki i rusza na czele wojsk.

Scena III (Balladyna, Kostryn, Żołnierz, Goniec, Poselstwo)
Kostryn radzi swej pani, by nie pokazywała się na polu bitwy, tylko cierpliwie czekała na zakończenie walk. Wchodzi żołnierz, obwieszczając atak wojsk grafa Kirkora. Balladyna zostając sama, rozmyśla, w jaki sposób „nagrodzi” wiernego Fon Kostryna. Zastanawia się również, co będzie, gdy przekupione przez nią wojsko przegra. Planuje wówczas popełnić samobójstwo, by jej małżonek Kirkor nie dowiedział się, kim był „samozwaniec” i wichrzyciel. Na wypadek śmierci ma mieć przygotowany zatruty nóż. Nadchodzi staruszka – znachorka, przynosząc „rożek ludomoru” – specjalną truciznę z jadu węża. Tą trucizną ma być natarte narzędzie zbrodni – nóż.
Żołnierz przynosi wieści z pola walki:

„Na szańcowej górze,
Gdzie rosną brzozy nad źródłem, widziałem
Grafa Kirkora; otoczony wałem
Zabitych ludzi, trzyma się i siecze
Jasną siekierą.”


Donosi, że znaczna część przekupionych przez Balladynę i Kostryna żołnierzy Kirkora przeszła na stronę „samozwańca”. Wkrótce do zdradzieckich bojowników mają dołączyć łucznicy. Zwycięstwo jest blisko. Grafini posyła żołnierza w bój, obiecując mu „profity”. Wkrótce przybywa goniec z nowinami: szaniec trupów po stronie wroga znów urósł, ale wódz nadal się broni. Po chwili zjawia się umazany we krwi Kostryn. Kirkor poległ. Przyszła królowa wydaje rozkaz ścięcia głów dowódców i powieszenia buntowników. Nadchodzi poselstwo ze stolicy z chlebem i solą, by powitać nowego władcę. Posłowie klękając, okazują wdzięczność za uwolnienie spod jarzma niewoli:

„Witaj więc! Witaj, miły hospodynie!
Serca i skarby, i wszystko, co mamy,
Pod nogi twoje strumieniem popłynie,
Boś już zasłużył na wdzięczność narodu
Skaraniem hersztów, którzy nas uwiedli.
Ci nas mękami, karą miecza, głodu,
W mieście trzymali (...)”

Hospodyn – słowo pochodzenia czeskiego oznaczające władcę, pana, werset z dawnej pieśni, którą według legendy śpiewano, witając króla Kazimierza Odnowiciela. Kazimierz przywiózł do Polski utraconą koronę królewską.

Balladyna zastanawia się, czy wszyscy buntownicy zostali ukarani. Okazuje się, że dwóch „językami walczyło po mieście,
Lud namawiając do boju (...)”

Królowa w rycerskiej zbroi nakazuje powiesić obu. Wstawia się za nimi jeden z posłów. Udając łaskawość, Balladyna każe im wybić zęby i wyłamać szczęki, by w przyszłości zaniechali zbytniego gadulstwa. Ponadto wyznaje, że jest kobietą. Zebrani są zdziwieni. Nadal wdzięcznie biją pokłony. Władczyni dzieli przyniesiony chleb. Zatrutym nożem odkrawa połowę dla wiernego Fon Kostryna. Zwraca się do niego ze słowami:

„Półowa kraju i chleba półowa
Słusznie należy... (...)
Wszystkim się podzielę,
A serce weźmiesz całe.”

Kosztuje chleb, dając przykład słudze. Ów spożywa zatrutą część bochenka. W Gnieźnie rozbrzmiewają dzwony, obwieszczając zwycięstwo i nowe panowanie. Królowa, posłowie i lud udają się do „otworzonej żelazem stolicy.”

Scena IV (Kanclerz, Goniec, Kobieta, Dziejopis Wawel, Balladyna, Lekarz, Filon, Strażnik, Żołnierz, Dwór , Sędziowie, Paź)
Na sali królewskiej w Gnieźnie zebrali się dworzanie. Wszystko jest przygotowane na powitanie nowego władcy. Rozlegają się szepty, że aktualnie władzę w państwie sprawować będzie kobieta. Lud i dwór oczekują nadejścia monarchini. Dziejopis (kronikarz) Wawel opowiada o niezwykłym wydarzeniu – cudzie, jakiego był świadkiem. Na tle nieba dostrzegł sznur żurawi, za nimi, chwytając się szyi ptaka, leciała dziewczyna. Paź potwierdza słowa kronikarza. Kanclerz, przewodnicząc zebraniu, komentuje dziwne wieści:

„Trzeba dziecka oczu,
Aby na szmatach niebieskiego płótna
Obraz widziały.”


Za oknami zapada zmrok. Zbiera się na burzę. Niebo czerwienieje. Kanclerz, by odpędzić pioruny, nakazuje bić w dzwony. Z wieży zamkowej dobywa się dziwny jęk, dworzanie są przestraszeni, ale zbliża się Balladyna z Kostrynem i poddani. Przyszła królowa, zgodnie z obyczajem, nim zasiądzie na tronie, musi „rozwiązać kryminalne sprawy”: uwolnić niewinnych, a ukarać winnych. Po chwili Kostryn pada martwy na ziemię. Przestrzega jeszcze zgromadzonych przed okrutną władczynią. Balladyna przyzywa lekarza, tłumacząc słowa konającego perspektywą śmierci.

„On w malignie...
Wynieść go! wynieść!... ciało jego stygnie...
Niech lekarz jaki uzdrowi go, za to
Połową kraju zapłacę.”

Medyk ogłasza śmierć rycerza. Zbrodniarka cieszy się, że teraz tylko ona zna sekret: „Ja sama panią tajemnicy.” Rozkazuje uwolnić jeńców wojennych i nakarmić żebraków. Posiłek ma być im wydawany codziennie. Wyznaje obecnym, że o swojej przeszłości powie tylko spowiednikowi. Mówi, że poległy wróg - Kirkor był jej mężem, a obecnie ona jest wdową po nim. Życzy sobie, by odnaleziono jego ciało i oddano mu cześć. Tymczasem osobiście przymierza się do rozwiązywania zawiłych sądowych spraw. Przysięga wydawać sprawiedliwe wyroki. Zostają wprowadzeni oskarżeni. Pierwszym zeznającym jest królewski doktor. Sprawa dotyczy anonimowego otrucia Kostryna. Nie ma sprawcy. Mimo to, wedle praw, wyrok musi być wydany. Kanclerz przypomina, że ten, kto dopuszcza się tak amoralnego czynu, zasługuje na śmierć. Jeżeli nie trybunał sądowy, to z czasem ukarze winowajcę Bóg. Balladyna wydaje wyrok śmierci.

Pojawia się kolejny oskarżyciel – Filon trzymający w dłoni nóż i dzban malin. Opowiada o śmierci młodej, pięknej dziewczyny, w której zakochał się po jej zgonie:

„Ach! Parki! Parki! Parki niełaskawe
Przecięły srebrna nitkę jej żywota;
Może też z nieba jaka gwiazda złota
Pozazdrościła mej kochance blasku”

Parki– według mitologii greckiej to prządki, które przędły nić ludzkiego życia. Jedna z nich – Atropos – przecinała tę nić. Wtedy człowiek umierał.

Nie wskazuje mordercy, mówi jedynie, że znalazł zabitą rankiem przed trzema dniami. Wokół nieboszczki poniewierały się maliny, a w pierś miała wbity nóż. „Spała snem nieprzespanym” w lesie, w cieniu wierzby płaczącej.

„Trzy razy księżyc i gwiazdy pobladły (Przed Apollinem)” – zeznaje Filon na sądzie, przed Balladyną. Między Aktem I i II upływa noc (wtedy, gdy w chacie Wdowy zatrzymuje się na nocleg Kirkor, tego samego wieczoru Balladyna idzie na spotkanie z Grabkiem). Zabójstwa dokonano drugiego dnia rankiem. Wkrótce potem odbył się ślub starszej siostry z Kirkorem. Akt III zaczyna się od trzeciego dnia rano. Wdowa z Balladyną przenoszą się do zamku. Noc tego samego dnia obejmuje Akt IV – w zamku odbywa się uczta, Balladyna zabija Grabca, a Fon Kostryn odnajduje świętą koronę Lecha. Akt V ukazuje walki pod murami Gniezna, „zwycięstwo” i sąd Balladyny. Jest to dzień czwarty.

Hetman upomina Balladynę, że w państwie prawa za śmierć płaci się śmiercią. Królowa wydaje kolejny werdykt – „Winna jest śmierci”. Ta opinia nieco zadziwia kanclerza: „Winna... więc sądzisz, że zbrodniarz niewiasta?” Balladyna udziela wymijającej odpowiedzi: „Sądzę, jak sądzę...”

Przed obliczem monarchini staje stara oślepła Wdowa jej matka . Relacjonuje historię swojego smutnego życia. Była szczęśliwą matką dwóch córek, z których „młodsza uciekła spod matczynej strzechy”, „druga poszła w łoże wielkiego grafa”. Graf pojął ją za żonę i zabrał na zamek Ona pojechała również, ale wyrodna córka wyparła się jej i wypędziła z twierdzy. Balladyna duma nad wyrokiem, ale hetman ponownie ją napomina:

„Lechitów ustawa
Śmierć przypisuje na niewdzięczne dzieci.”

Przerażona staruszka nie chce, by jej dziecko ukarano śmiercią. Pragnie wycofać oskarżenie i odejść. Kanclerz jednak nie godzi się, ponieważ według prawa nie można odstąpić od oskarżenia. Przykazuje wyznać kobiecie imię nikczemnej dziewczyny. Matka oponuje i zostaje poddana torturom, ale nawet wtedy milczy. Królowa nie ośmiela się jej bronić. Hetman natomiast powołuje się na literę prawa:
„Praw się trzymam treści.
A za to niech mnie wielki Bóg obwini,

Lud uniewinni... (...)”
Torturowana Wdowa umiera. Kanclerz, mimo wszystko, zabiega o wydanie karzącego orzeczenia na córkę zmarłej. Balladyna stwierdza: „Winna śmierci!” W tym momencie razi ją piorun. Zamiast dzwonów koronacyjnych biją dzwony pogrzebowe.

Epilog (Publiczność i kronikarz Wawel)

Publiczność (włączona do dramatu) polemizuje z Dziejopisem Wawelem. Ów ocenia rządy królowej Balladyny jako sprawiedliwe. Widzowie – „świadkowie” dramatycznych wydarzeń, nie zgadzają się z jego opinią. Zarzucają mu pochopność oceny i zwykłą służalczość. Publiczność nakazuje „fałszywemu” kronikarzowi opuścić scenę.

Dziejopis narodowy - Wawel rozmawia z Publicznością. Audytorium chce znać dzieje Balladyny. Kronikarz tłumaczy pochodzenie bohaterki. Rzekomo miałaby wywodzić się z kraju Obotrytów – dawnego szczepu słowiańskiego. Ponoć inny uczony doszukuje się jej genealogii w mitycznym kraju Amazonek. Byłaby wówczas jedną z wielu wojowniczych kobiet zamieszkujących brzegi Morza Czarnego. Historyk przeczy tej tezie, ale rządy rażonej piorunem królowej uznaje za sprawiedliwe:

„Królowa jak Salomon panowała mądrze,
Więc musiała być mądrą, przy mądrości cnota.”


Nie zgadzają się z jego opinią widzowie. Zarzucają dziejopisowi pochopność oceny. Ów jednak zgon monarchini usprawiedliwia koniecznością bicia w dzwony w momencie grzmotów, a nie rozstrzyganiem spraw sądowych i zajmowaniem się problemem koronacji. Powołuje się na autora sztuki (Słowacki) – właściciela „laurowego wieńca”, którego żadna błyskawica nie ugodziła. Publiczność ironicznie żegna kronikarza, zarzucając mu zbytnie pochlebstwo:

„Pochlebiasz, mój łysy,
I królom, i poetom... Idź precz za kulisy!”

Problematyka władzy w „Balladynie”

Problem żądzy władzy pojawia się już w pierwszym akcie, kiedy Balladyna i Alina rywalizują o względy grafa. Walczą o władzę, bo bycie żoną Kirkora wiąże się z rangą, tytułem, beztroską. Alina mówi:

„Jak będę panią, to ci znajdę męża...”
„(...) Bo też widzisz, siostro, że ten dzbanek
To moje szczęście, mój mąż, mój kochanek,
Moje sny złote i mój ślubny wianek,
I wszystko moje...”


Balladynę najwyraźniej mogły zachęcić do przestępstwa takie „przemowy” siostry. Zdała sobie sprawę, ile może stracić. Sięgnęła po nóż. Z czasem pozbyła się wyrzutów sumienia. Nie chciała wierzyć Goplanie, że to, co się wydarzyło, to tylko zły sen, urojenie. Jakżeby miał zniknąć złoty książę. Zabijając, zyskała męża, a potem już spokojnie pięła się po szczeblach „zbrodniczej” kariery. Łamała wszelkie zasady. Miłość, ślub, wierność nie miały dla niej znaczenia. Po wyjeździe małżonka, „wyczuła” w słudze – Fon Kostrynie „bratnią duszę”. Została jego kochanką, a później wspólnie z nim mordowała. Miała być również matką jego dziecka :

„Skończ także ze starcem,
Co mieszka w celi – a nas tylko dwoje
Będzie wiedziało.
Kostryn:
Ty ciężarna; troje.”


„Stan błogosławiony”, który powinien wyróżniać Balladynę z grona kobiet, nie przeszkadzał jej w popełnianiu przestępstw. Nie wahałaby się również popełnić samobójstwa. Podczas walk o zdobycie Gniezna, kryjąc się w namiocie, miała przygotowany nóż – na wypadek przegranej.

Zerwała ze swoją przeszłością – chłopskim rodowodem, wypędzając z zamku starą matkę. Wyzbyła się wszelkich uczuć. Współczucie, miłość, dobroć, a nawet radość nie miały do niej przystępu. Stała się ofiarą swoich namiętności, ideologii władzy – władzy okupionej krwią najbliższych. Kolejno eliminowała świadków: Gralona, Grabca, choć kiedyś miała z nim romans, Kostryna, który również nie był bez winy – w jego głowie roiła się szaleńcza myśl zabicia ciężarnej kochanki, ale to ona go uprzedziła. Na jej rozkaz zabito Pustelnika – Popiela III. W jego imieniu walczył dzielny Kirkor. On i starzec wyznawali ideę sprawiedliwości, ale i tę „zachwiała” bezwzględna Balladyna.

Zemsta nie mogła być drogą do przywrócenia państwa prawa. Zbyt wiele krwi zostało przelanej. Święta korona Lecha stała się igraszką w rękach niepowołanych osób, a każdy kto jej dotknął, ginął. Zginęła również Balladyna. Wyrok nadprzyrodzonych mocy został wykonany. Zbrodniarka sama wydała na siebie sąd, bo w ostatecznym rozrachunku i ona zamierzała być sprawiedliwą. Sprawiedliwość została wymierzona miarą zbrodni. Grom, który poraził zabójczynię „uwydatnił” zależność człowieka od boskich mocy. Kara za zło przypomniała o etyce, wewnętrznej moralności, o sumieniu oraz o takowych zasadach „wyrytych” w tradycji.

Korona Popielów „sprofanowana” krwią uświadomiła zabójczą moc władzy, wskazała na jej destrukcyjne cele. Odzwierciedliła trudną drogę w realizacji zamierzeń, które nie powinny i nie mogą godzić w moralne wartości.

Konflikty moralne w „Balladynie”

W dramacie ścierają się idee: władzy, sprawiedliwości i miłości.

Miłość jest tutaj siłą destrukcyjną, staje się zarzewiem konfliktu pomiędzy światem fantastycznym (nadprzyrodzonym) a realistycznym, światem bogów, bóstw a światem ludzi. Wszystko zaczyna się od tego, że bogaty rycerz zamierza się ożenić i nie wie, gdzie szukać damy serca. W związku z tym udaje się do słynącego z mądrości biedaka zamieszkującego okoliczne lasy. Zamierza „otrzymać” dobrą radę. W międzyczasie starzec opowiada mu historię swojego królewskiego rodu, czym rozpala patriotyczne uczucia młodzieńca.

Jednocześnie z zimowego snu budzi się goplańska nimfa, która nie może przestać myśleć o niedawnym topielcu – Grabku. Szkopuł w tym, że Grabiec to człowiek, w dodatku hulaka, swawolnik, któremu w głowie tylko jadło, gorzałka i piękna Balladyna. Niemniej pocałunku Królowej fali nie odmawia, ale nie czuje się nim zobowiązany. Goplana przeciwnie:

„Raz pocałowana,
Będę twoją na wieki – i ty mój na wieki...”


W ten sposób rodzi się kolejny konflikt – o dominację. Kto skuteczniej nad kim i nad czym zapanuje: czy świat bóstw nad człowiekiem, czy ludzkie pragnienia nad rozumem. Rusałka ma tę przewagę, że może „używać” nadprzyrodzonych mocy i swoich diabelskich duszków, a człowiek, no cóż, tylko sprytu.

Świat przedstawiony w „Balladynie” nacechowany jest szaleństwem. (...) W świecie tym człowiek nie tyle wydaje się śmieszny, co zagrożony. Zwłaszcza człowiek reprezentujący jakieś wartości pozytywne. Bohater szlachetny skazany jest tutaj na przegraną w pierwszej kolejności. To jego przeznaczenie autor motywuje tajemną, ironiczną istotą ludzkiego losu(...). W związku z tym poeta tworzy taką fikcję literacką, która ma „wewnętrzną siłę urągania się z tłumu ludzkiego, z porządku i ładu, jakim się wszystko dzieje na świecie (...)”. (...) I przy pomocy takiej fikcji ujawnia tragizm ludzkiego istnienia. Siły, które krzyżują ludzkie zamiary, które igrają losem człowieka, są tajemnicze i przed człowiekiem ukryte. Tkwią w samym rozwoju dziejowych wydarzeń, w przyrodzie, w bliżej nie określonym świecie nadprzyrodzonym (metafizycznym). Uosobieniem części tajemnych sił jest w dramacie wikłająca ludzkie losy nimfa Goplana.” (cyt. za S. Makowski, „Balladyna” Juliusza Słowackiego, Warszawa 1987.)

Zakochana Goplana „plącze” ludzkie losy, wpływa na bieg wydarzeń, a człowiek nieświadomie zaczyna realizować dziwne przeznaczenie. Wysłane przez nią sylfy sprowadzają Kirkora pod strzechę Wdowy i „usposabiają” jego serce do obydwu pięknych dziewic: Aliny i Balladyny. Staruszce, za podszeptem Skierki, przychodzi do głowy myśl o malinowym konkursie. Sądzi, że jej pomysł rozwiąże dylemat „królewica”

Tymczasem problemy dopiero się zaczynają, bo już nie o miłość zaczyna toczyć się gra, ale o chęć panowania – o władzę, wszak Kirkor to książę – bycie jego żoną wiąże się z rangą, tytułem, beztroską. Balladyna bezwzględnie dąży do panowania. Droga jej kariery usiana jest trupami – pierwsza ginie Alina, potem Grabiec, Kirkor, Pustelnik i Fon Kostryn. Nie przeszkadza jej nawet to, że jest w ciąży, gotowa jest popełnić samobójstwo. Zgubność pragnienia władzy symbolizuje korona Popielów – kto ją zdobędzie – ginie. Umiera także rażona piorunem Balladyna.

„Balladyna” jako dramat romantyczny – kompozycja i struktura

Kompozycja

Balladynę Słowackiego zalicza się do kanonu dramatów romantycznych, gatunkowo zaś jest tragedią, czyli utworem o silnie zaakcentowanym wątku konfliktu między dążeniami i działaniami bohaterów a mocami wyższymi – siłami nadprzyrodzonymi i światem wartości moralnych. Tragedia zazwyczaj kończy się katastrofą, ponieważ dążenia bohaterów są sprzeczne z normami etycznymi, ogólnie przyjętym i respektowanym etosem. Jednostka musi ponieść klęskę, przypominając tym samym o odwiecznych konfliktach między dobrem a złem, nieprawością a sprawiedliwością, kłamstwem a prawdą.

Hierarchia zasad zajmuje czołowe miejsce i w żaden sposób nie może zostać zdeformowana” bohater zaś wypełnia swój tragiczny los.

Dramat romantyczny – ukształtował się w epoce romantyzmu jako opozycyjny do dramatu antycznego (klasycystycznego). Nie obowiązywała zasada trzech jedności: miejsca, czasu, akcji (jeden wątek fabularny, brak wątków pobocznych). Kompozycja była raczej luźna - poszczególne sceny nie musiały łączyć się ze sobą. Utwór mógł podejmować rozmaitą problematykę, zarówno poważną, jak i błahą. Taki układ tematyczny mógł występować obok siebie. Łączono kategorie estetyczne: patos z ironią, groteską, tragizm z komizmem, a fantastykę z realizmem. Był to swoisty synkretyzm. Wiązano ponadto konwencje gatunkowe, stylistyczne, dramaturgiczne.

W Balladynie tytułowa bohaterka zostaje skazana na porażkę. Żądza władzy, która ją ogarnia oraz kroki, które podejmuje, pnąc się po „szczeblach kariery” w żaden sposób nie mogą zostać zaakceptowane. Zbrodnia nie może przyczynić się ani do szczęścia osobistego, ani być „fundamentem” dobra społecznego.

Zło musi zostać ukarane, lecz karę niekoniecznie wymierza człowiek, nad wszystkim bowiem „czuwają” nieśmiertelne wartości moralne „zarejestrowane” w tradycji i ludzkim sumieniu oraz Moce Nadprzyrodzone - Bóg tożsamy ze światem przyrody – widzialnym „elementem” Jego nieodgadnionej postaci. Za tragedią przemawia drastyczny finał utworu: wszystkie główne postaci giną, realizując swoje tragiczne przeznaczenie – fatum. Fatum to świat boskich sił, „fantastycznych osób”, które wpływają na losy ludzi, plączą je i prowadzą ku zagładzie.

Romantyczne adaptacje sceniczne były trudne w realizacji, dlatego pisarze tworzyli często „sztukę dla sztuki”, sztuki samej w sobie, nie bacząc na możliwość inscenizacji. Dramat był wówczas dramatem w sensie „warsztatu pisarskiego”, a nie realizacji scenicznej. Autorami tego typu „niespektakularnych” sztuk byli: Adam Mickiewicz „Dziady”, Juliusz Słowacki „Balladyna”, „Kordian”, Zygmunt Krasiński „Nie – boska komedia”.

Balladyna składa się na pięć aktów. Te z kolei „rozwarstwiają się” na sceny. Sztukę poprzedza list dedykacyjny (forma Prologu) adresowany do Zygmunta Krasińskiego: „(...) Kochany Irydionie! Ta powiastka o falach i harfiarzu zastąpi wszelką do „Balladyny” przemowę. (...) Niech naprawiacz wszelkiego bezprawia Kirkor pada ofiarą swoich czystych zamiarów; niech Grabiec miłuje kuchnię Kirkora; niechaj powietrzna Goplana kocha się w rumianym chłopie, a sentymentalny Filon szuka umyślnie męczarni miłośnych i umarłej kochanki; (...)”

Wieńczy ją Epilog. Kompozycja jest zamknięta. Żaden z wątków nie może być kontynuowany. Scena ostatnia jest ewidentnym zakończeniem i podsumowaniem, a dzięki ramie dedykacji – prologowi i epilogowi twórca zaakcentował autonomiczność i jednorazowość dzieła. Wszystkie sceny, wątki i motywy mają logiczne uzasadnienie i odznaczają się artystyczną celowością. Zręcznie zawiązany został wątek Pustelnika i korony, Kirkora, Balladyny, Grabca i Aliny. Postacie i wydarzenia pozostają do siebie w ścisłych relacjach i są wszechobecne.
Już w akcie I zarysowuje się motyw pioruna – słowa Pustelnika: „O! bogdaj piorun!”, który powtarza się - przekleństwo Wdowy rzucone na mieszkańców zamku: „Niech bije w zamek gromem” i kończy sztukę – Balladyna rażona gromem. Wyraźne są też inne motywy: motyw „kainowego” znamienia na czole, motyw jaskółki, zwykłej dziewczyny z ludu jako panny dla rycerza, dzbanka malin. W poszczególnych scenach zauważa się didaskalia – odautorskie sugestie dotyczące np. zachowania i wyglądu postaci, dekoracji, położenia – umiejscowienia scen, charakterystyczne dla dramatu jako sztuki inscenizacyjnej: „Grom bije głośny... Balladyna budzi się”, „Grabiec budząc się” – Akt IV, scena I.

Postacie dzielą się na „osoby” – ludzi i „osoby fantastyczne” - podobne do ludzi, lecz o nadprzyrodzonych mocach.(plan metafizyczny). Wszystkie jednak zbudowane są na zasadzie psychologicznej jednolitości. Bohaterom obce są rozterki intelektualne, emocjonalizm też jest ograniczony. Nie ma wyeksponowanych przeżyć wewnętrznych. Autor, co prawda, informuje, w jaki sposób zachowa się dana postać, ale nie czyni tego w celu, by ujawnić wewnętrzne komplikacje psychiczne, ale by precyzyjniej określić naturę postaci, np. w scenie zabójstwa Balladyna „wstaje z pomięszaniem”, mówi „z wściekłością natrętną”, Alina zaś „z dziecięcym naigrywaniem się”.

Każdy z bohaterów uosabia określoną postawę, ideę lub typ ludzki. Kirkor jest, na przykład, typem rycerza poświęcającego się dla ojczyzny, Alina to wzorzec dobrej siostry, reprezentantka cnotliwego ludu, Grabiec kojarzy się z przyziemnością i ludową sprawiedliwością, Filon natomiast uosabia świat poetyckiej wyobraźni, Goplana – nadnaturalne siły mogące wpływać na świat ludzki. Nie są to postacie „rozdarte wewnętrznie”, skomplikowane psychologicznie, przypominają raczej bohaterów oświeceniowej powiastki filozoficznej, bajki, czy ludowej baśni, niemniej jednak ujawniają elementy tragizmu, ponieważ każda z nich sama w sobie zawiera co najmniej dwie przeciwstawne wartości, z tym że jedna z nich jest wartością dominującą; Balladyna, mimo okrucieństwa, żądzy władzy, chciałaby kochać matkę i wie, że powinna:

„I mąż, i matka – ta kobieta gminna...
Trzeba ją kochać, to matka.”,


pragnie również być sprawiedliwa, co najlepiej widać w scenie końcowej:

„Przysięgam sobie samej, w oczach Boga,
Być sprawiedliwą.”


Alina to czasem „prowokatorka”, która także chciałaby zdobyć „księcia z bajki”:

„Bo też widzisz, siostro, że ten dzbanek
To moje szczęście, mój mąż, mój kochanek,
Moje sny złote i mój ślubny wianek,
I wszystko moje...”


Kirkor to dzielny rycerz, ale nie radzi sobie w wyborze małżonki, niewinna z pozoru nimfa wodna Goplana potrafi uknuć całkiem niezły „spisek”, ponieważ zapałała uczuciem do ziemskiego Grabca.

W tym aspekcie bohaterowie nie są jednoznaczni moralnie, podobnie jak cały świat przedstawiony, „który płynie, jak weselna muzyka – jednocześnie „smutnie i wesoło.”

W kwestii fantastyki dramat Słowackiego wykazuje podobieństwo do dramatów Szekspira, zwłaszcza w kreacji postaci – reprezentantów świata nadprzyrodzonego. U angielskiego dramaturga często „występują” duchy, elfy itp. Obydwa światy: świat fantastyki i świat ludzi przenikają się, wzajemnie na siebie „działają”, nie zaciera się granica między nimi – są niejako płynne. U Szekspira galerię postaci uzupełniają przedstawiciele stanów i środowisk typowych dla literatury historycznej oraz baśniowej: król, rycerz, chłop, dworzanin. Balladyna „naśladuje” te wątki, a niektóre nawet parodiuje, np. Grabca – chłopka ze skłonnością do gorzałki, leniwego, któremu czasem marzy się srogie panowanie (Grabiec jako król dzwonkowy):
„Więc wszystko mam, co król ma. Ach! Ach! A gdzie gminne
Szołdry? Poddani moi, którym ja panuję...”

Dramat romantyczny wyrastał z konwencji dramatu szekspirowskiego (elżbietańskiego). William Szekspir złamał zasadę decorum, czyli odpowiedzialności stylów: obok stylu wysokiego dominował styl niski, wprowadził elementy humoru i farsy, do akcji „wkroczyły” prócz „doniosłych”, znaczących bohaterów, postaci z gminu, a realizm począł przeplatać się z fantastyką. Pojawiły się widma, czarownice, duchy, upiory. Odbiorca „dotykał” metafizyki, ocierał się o sferę niezwykłości i niesamowitości, „uchylał rąbka” nieznanej tajemnicy.

Podobnie jak w szekspirowskim Śnie nocy letniej, tak i w Balladynie Słowackiego duchy (u Szekspira elfy) wpływają na wydarzenia rozgrywające się w świecie ludzi, groza zderza się z komizmem. Nimfa wodna zakochuje się w człowieku – Grabcu i aby go zdobyć narusza panujące w świecie ludzi zasady, używa fantastycznych mocy, by zwabić młodzieńca w swoje sidła. Posyła fantazyjne diabliki, a te „mącą” i zaburzają plany innych: Kirkor, nieopatrznie łamiąc koło w karecie, trafia do domu ubogiej wdowy, która pod chłopską strzechą „chowa” dwie krasawice. Ta z pozoru „dziewicza” intryga przekształca się wkrótce w „spektakl” o osobowości i naturze człowieka, z uwzględnieniem aspektów moralnych.

Jeden z badaczy literatury – Wiktor Weintraub pisał o Słowackim:
„Chciał pokazać (...) – że potrafił ewokować (alegoryzować, wyrazić) zwiewność, polot, poetycki czar szekspirowskiej fantastyki czy grozę sławnych tragicznych scen „Leara” i „Makbeta” oraz że naśladownictwo to nie jest artystycznym niewolnictwem, zatraceniem się w pierwowzorze, ale przeciwnie, jest świadectwem jego suwerennej władzy nad światem przedstawień i procederami artystycznymi szekspirowskiego teatru, że bawi się tym teatrem (...)”

Scena z aktu I obrazująca ucztę u Kirkora przypomina niektóre sytuacje z dramatów Szekspira: omdlenie Balladyny i omdlenie Lady Makbet, pojawiający się duch Banka z Makbeta i duch Aliny, wygnanie matki - Wdowy przez Balladynę kojarzy się z wygnaniem ojca przez córki z Króla Leara. Słowacki jednak nie naśladuje, w pełnym rozumieniu tego słowa, Szekspira, ale do niego nawiązuje, nie w sposób dokładny, lecz przez subtelną aluzję, niekiedy parodię, co dowodzi jego oryginalności.

Symbolika „Balladyny”

Czytając Balladynę, odbiorca dostrzega pojawiające się co pewien czas elementy, które posiadają dodatkowe (prócz konkretnego), ukryte znaczenia. Są to przedmioty - symbole i „metaforyczne” barwy. Pojawiają się odnośnie danych zdarzeń, pogłębiając je i dodając tragizmu. Są pewnego rodzaju sugestią. Mają przemawiać nie tylko do logiki odbiorcy, ale również do jego wyobraźni.

Przykłady:

- dzban malin
– Alina i Balladyna zbierają maliny do dzbanów – każda do swojego, ale spór między nimi będzie się toczył o jeden dzban – ten, który będzie szybciej napełniony. Dzban malin jest zatem przedmiotem i symbolem sporu pomiędzy siostrami. Oznacza również zbrodnię, której dopuściła się Balladyna. Filon przynosi taki dzban na proces z udziałem głównej bohaterki. To naczynie wypełnione owocami wstępnie miało wiązać się ze szczęściem i je „personifikować”. Dzięki niemu jedna z sióstr powinna zostać żoną rycerza. Dzban z malinami kojarzył się z „przepustką” do lepszego życia, przełamaniem społecznej bariery, magicznym przejściem z wiejskiej chaty do królewskiego zamku. Tej niezwykłej drogi nigdy nie pokonała Alina. „Ja mam dzban pełny, mniej jedną maliną” – mówi Alina do Balladyny, a starsza siostra ironicznie i zawistnie odpowiada: „Weź tę malinę z mego dzbanka”. Balladyna uświadomiła sobie porażkę, stratę wszystkich marzeń, które wyobrażał dla niej ów przepełniony „czerwonymi jagodami” dzban. Jedna malina zaakcentowana w wypowiedzi Aliny przepełniła czarę goryczy zazdrosnej siostry i sprowokowała ją do zbrodni.

- korona – w tym przypadku święta korona Lecha, z którą wiąże się historia państwowości polskiej. Korona jest jednym z atrybutów władzy, sprawowania rządów. Osoba nosząca na głowie koronę to władca, król. Według „legendy” Słowackiego taką koronę otrzymał Lech – mityczny założyciel państwa polskiego od Scyty (Słowianina) – mędrca ze Wschodu powracającego z Betlejem od żłóbka Chrystusa. Malutki Jezus rzekomo bawił się ową koroną. Lech miał przekazywać ją swoim potomkom. Jednym z nich był Popiel III, ale po detronizacji (z królewskiego tronu zrzucił go brat), uciekł, schronił się w nadgoplańskich lasach i uniósł ze sobą koronę. Ufał, że nadejdzie moment, iż ponownie będzie mógł ją założyć. W tym czasie nastały rządy Popiela IV. Rzeki spłynęły krwią. O prawa obalonego władcy walczy Kirkor, korona tymczasem przechodzi „z rąk do rąk”. Najpierw przypadkiem porzuca ją Pustelnik i znajdują Chochlik ze Skierką. Przekazują Goplanie, a ta zwieńcza nią czoło Grabca. Ów zostaje zamordowany, a cenny przedmiot trafia do rąk Kostryna i Balladyny. Ostatecznie w koronie Popielidów na tronie zasiada Balladyna, lecz jej rządy są krótkie i nie przywracają w kraju szczęścia. Korona „zwiastuje” w tym przypadku nie tylko władzę, ale również utraconą narodową tożsamość. Jej brak wiąże się z klęskami.

- nóż („krwawe żelazo”) – symbolizuje zabójstwo, śmierć, jest narzędziem zbrodni – Balladyna zabija nim siostrę Alinę. Wbija nóż w pierś dziewczyny. Nieopatrznie zostawia go na miejscu dokonanego mordu, lecz później wraca po niego. Nożem uśmierca również Grabca. Zatrutym narzędziem dzieli chleb na pół i skażoną połową częstując Kostryna. W ten sposób unicestwia kochanka – eliminuje go z „gry” o władzę.

- piorun – uosabia sprawiedliwy wyrok, koniec pewnego etapu, nieszczęść. „Bogdaj piorun” – przeklina Pustelnik, mówiąc o „wyższej” sprawiedliwości. Goplana zdaje się na wolę Boga przed odlotem na północ. Mówi:

„Poplątałam ludzkie czyny
tak, że Bogu mścicielowi
Trzeba wziąć grom i upuścić
Na ludzkie dzieła i winy...”


Rażona piorunem ginie Balladyna, grom wypala oczy Wdowie. Piorun zapowiada boską moc, wyrokuje o ingerencji Boga i świata przyrody w ludzkie losy. Według wierzeń ludowych jest „namacalnym”, widocznym symptomem obecności Stwórcy.

- piętno na czole – według Biblii Bóg naznaczył Kaina krwawym znamieniem na czole, by po zabójstwie brata – Abla, był rozpoznawalny jako przestępca, morderca, człowiek, który złamał obyczajowe prawa moralne oraz prawo Boga. Balladyna rozmazuje krew zamordowanej siostry na swoim czole. Krwista plama pozostaje jej na zawsze. Jest piętnem zbrodni, bohaterka mówi wtedy:

„(...) Na niebie
Jest Bóg... zapomnę, że jest, będę żyła,
Jakby nie było Boga.”


Mędrzec – Pustelnik nie ma na nie leku. Haniebnego znaku nie udaje się zetrzeć. Balladyna przysłania znamię czarną przepaską. Nie chce, by ktoś poznał jej tajemnicę. Obawia się kary.

- b>wierzba płacząca – „wierzba żałobna” symbolizuje cierpienie, duchowe rozterki, karę. W wierzbę płaczącą został zamieniony Grabiec za swoje przewinienia: niestałość w uczuciach, igranie z uczuciami innych – Goplany i wiejskich dziewcząt. Drzewo wywodzi nazwę od specyficznej „umiejętności” – według wierzeń ludowych – potrafi płakać. Z długich wierzbowych witek na ziemię spadają krople wody – symbol łez.

- zamknięta skrzynia – taki prezent otrzymuje Balladyna od Kirkora. Tajemniczy, zapieczętowany przedmiot przywozi do zamku Gralon. Żąda, by nie otwierać skrzyni. Takie jest polecenie grafa. Kirkor zasugerował się radą Pustelnika, by sprawdzić lojalność małżonki. Zamknięta skrzynia oznacza tajemnicę, sekret.

Kolory:

- złoto – symbol władzy, dobrobytu. Do domu Wdowy złotą karetą zajeżdża „złoty książę” - Kirkor. Małżeństwo z nim ma zapewnić Alinie lub Balladynie szczęście.

- czerwień, purpura, szkarłat – również symbole władzy, ale także śmierci, zbrodni, życiowego piętna. Krwistą czerwienią mienią się rzeki w państwie Popiela IV. Ciało martwej Aliny krwawi.

Balladyna, po dokonaniu zabójstw, ma ręce unurzane we krwi („mieć czyjąś krew na rękach” - pozbawić kogoś życia, być winnym). Na czole zbrodniarki pojawia się krwista (szkarłatna) plama – symbol przewinienia, zbrodni. Czerwone maliny przypominają Alinie kolor ust Kirkora, Balladynie kojarzą się z krwią. Burzowe niebo ma barwę purpury – zwiastuje to nadchodzące nieszczęścia.

MOTYWY W BALLADYNIE

Motyw „kainowego” znamienia na czole

W przypadku biblijnego Kaina, który z zawiści uśmiercił brata Abla, Bóg naznaczył zabójcę krwawym znamieniem na czole. U Balladyny, za sprawą Goplany, po dokonanej zbrodni na czole pojawia się szkarłatna plama, przypominająca kroplę krwi. Balladyna próbuje pozbyć się piętna mordercy, ukrywa je pod czarną przepaską, a to świadczy o tym, że obawia się, iż ktoś może poznać jej tajemnicę, a wtedy zostanie potępiona. Matka naiwnie usiłuje pomóc Balladynie zetrzeć z czoła skazę, ale nawet leśny mędrzec nie ma na nią leku. Wręcz przeciwnie, domyśla się, co oznacza ów ślad:
„Bogdaj rana gniła,
Aż cienie śmierci na całą twarz padną;
A moje ziółka piekłu nie ukradną
Żadnego bolu...”


„Krwawe” plamy „szpecą” biel ślubnych kwiatów, na które spogląda morderczyni.

Motyw zwykłej dziewczyny z ludu jako panny dla rycerza

Kirkor, idąc za radą Pustelnika, ma wybrać na żonę prostą dziewczynę z ludu:

„Gdzie okienkami błysną dziewic twarze,
A dach słomiany, tam jest twoja miła. (...)”
„Idź, synu, na pewno
Do biednej chaty – niechaj żona karna,
Miła, niewinna...”


Taka małżonka miała przynieść rycerzowi szczęście, spokój, radość. Byłaby posłuszna i wdzięczna mężowi. Koncepcja Pustelnika być może okazałaby się słuszna, gdyby Kirkor poślubił Alinę, ale „skażona” natura Balladyny znalazła dobry grunt do rozwoju ukrytych w niej zarodków zła i niespełnionych ambicji.

Motyw dzbanka malin

Dziewczęta, rywalizując o względy Kikora, zbierają maliny:

„Która więcej malin zbierze
Tę za żonę pan wybierze.”


Dzban malin ma zapewnić którejś z nich szczęście. Balladynie maliny kojarzą się z krwią:

„Jak mało malin! a jakie czerwone
By krew. – Jak mało – w którą pójdę stronę? (...)
Gdzie moja siostra?... musiała na prawo
Pójść i napełnić malinami dzbanek; (...)”
Alina porównuje barwę owoców do koloru ust Kirkora:
„Ach, pełno malin – a jaki różowe! (...)
Usta Kirkora takie koralowe
Jak te maliny (...)”

Podśpiewuje podczas pracy:

„(...) Złoty wielki pan
Mojemu miłemu
Niosę malin dzban, (...)”


Balladyna brutalnie morduje siostrę i przywłaszcza sobie jej dzban z malinami. Zostaje żoną Kirkora. Podczas uczty „poślubnej” pokazuje się białe widmo „zarżniętej” z dzbanem malin na głowie. Ten sam dzban dzierży w dłoniach pastuszek Filon, gdy na sądzie, przed Balladyną, dochodzi praw zabitej. Motyw dzbanka wypełnionego malinami pojawia się również w pieśniach duchów:
„Obie kocha pan,
Obie wzięły dzban (...)”


Motyw władzy

Władzę wyobraża utracona korona Popielów – święta korona Lecha, który otrzymał ją od Scyty – jednego z Trzech Mędrców ze Wschodu powracającego z Betlejem. Strącony z tronu Popiel III przechowuje ową „relikwię” gdzieś w leśnej głuszy. Później pokazuje Kirkorowi, ale dowiedziawszy się o zbrodni Balladyny, nieopatrznie ją porzuca. Skarb zabiera Skierka, by obdarować nim Goplanę, ale ta przekazuje dar Grabcowi. Potem wykrada ją Kostryn i „strzeże” wraz z Balladyną. Po śmierci Kostryna korona przypada w udziale już tylko Balladynie. Kirkor pragnie przywrócić władzę prawdziwemu królowi – Popielowi III. Sam zrzeka się godności królewskiej. Na drodze staje mu małżonka, owładnięta pasją posiadania, czego rycerz nawet się nie domyśla. Zdobywszy Kirkora Balladyna wie, że może zdobyć więcej. Ale „droga na szczyt” usiana jest trupami. Władza wiąże się także z chęcią pozbycia się wstydliwych wspomnień o swoim pochodzeniu, wyzwoleniem z „ludowej” genealogii. Balladyna usiłuje „podciąć” swoje chłopskie korzenie.

Motyw miłości

Uczucie miłości zostaje w dramacie „zniekształcone”. Właściwie praktycznie go nie ma, choć całość utworu wydaje się być mu podporządkowana. Nierealna jest miłość Grabca i Goplany, bo trudno „pogodzić” uczucia bogów i śmiertelników. Między Aliną, Kirkorem i Balladyną mógłby powstać swoisty trójkąt miłosny, bo dzielny rycerz w tej kwestii akurat nie potrafi dokonać właściwego wyboru. Grabiec tajemnie widuje się z Balladyną, ale ta, gdy tylko ma szansę na małżeńskie „profity”, zapomina o kochanku, później go nawet zabija. Podobnie czyni z Kostrynem, z którym w dodatku jest w ciąży. Zdradza męża, Grabca i Kostryna, a wszystko podporządkowuje idei władzy.

Uczucia rodzicielskie też są nieco w utworze „wypaczone”, co prawda Wdowa kocha obydwie córki, ale starsza z nich, przy nadarzającej się okazji odrzuca matczyną miłość. Filon obrazuje uczucia do nieboszczki Aliny, co podważa i wypacza całkowicie ich charakter. Kocha zbyt nierealnie. Słowacki zanegował tym samym ideał romantycznego uczucia. „Wywiódł” je na manowce zła i zbrodni.

Właściwie tylko Wdowa mogłaby „ocalać” ideę miłości, bo jako jedyna cierpi z jej powodu i z jej powodu umiera. Nie wydaje na torturach imienia niedobrego, ale umiłowanego dziecka.

„Szekspiryzm” w „Balladynie” Juliusza Słowackiego

W kwestii fantastyki dramat Słowackiego wykazuje podobieństwo do dramatów Szekspira, zwłaszcza w kreacji postaci – reprezentantów świata nadprzyrodzonego. U angielskiego dramaturga często „występują” duchy, elfy itp. Obydwa światy: świat fantastyki i świat ludzi przenikają się, wzajemnie na siebie oddziaływają, nie zaciera się granica między nimi – są płynne.

U Szekspira galerię postaci uzupełniają przedstawiciele stanów i środowisk typowych dla literatury historycznej oraz baśniowej: król, rycerz, chłop, dworzanin. Balladyna naśladuje te wątki, a niektóre nawet parodiuje, np. Grabca – chłopka ze skłonnością do gorzałki, któremu czasem marzy się srogie panowanie (Grabiec jako król dzwonkowy):

„Więc wszystko mam, co król ma. Ach! Ach! A gdzie gminne
Szołdry? Poddani moi, którym ja panuję...”


Podobnie jak w szekspirowskim Śnie nocy letniej, tak i w Balladynie Słowackiego duchy (u Szekspira elfy) wpływają na wydarzenia rozgrywające się w świecie ludzi, groza zderza się z komizmem. Nimfa wodna zakochuje się w człowieku – Grabcu i aby go zdobyć narusza panujące w świecie ludzi zasady, używa fantastycznych mocy, by zwabić młodzieńca w swoje sidła. Posyła fantazyjne diabliki, a te mącą i zaburzają plany ludzi: Kirkor, nieopatrznie łamiąc koło w karecie, trafia do domu ubogiej wdowy, która pod chłopską strzechą „chowa” dwie krasawice:

„Tego pana w płaszczu złotym
Hymnem wiatru czułym, tkliwym
Zaprowadź aż do chaty,
Gdzie mieszka uboga wdowa
I dwie młode córki chowa
Uczyń, tak, by pan bogaty
Wziął tam żonę i we dwoje
Odjechał złotą karetą
Luby Skierko! dziecię moje!”


Ta z pozoru „dziewicza” intryga przekształca się wkrótce w „spektakl” o osobowości i naturze człowieka, z uwzględnieniem aspektów moralnych.

Jeden z badaczy literatury – Wiktor Weintraub pisał o Słowackim: „Chciał pokazać (...) – że potrafił ewokować (alegoryzować, wyrazić) zwiewność, polot, poetycki czar szekspirowskiej fantastyki czy grozę sławnych tragicznych scen „Leara” i „Makbeta” oraz że naśladownictwo to nie jest artystycznym niewolnictwem, zatraceniem się w pierwowzorze, ale przeciwnie, jest świadectwem jego suwerennej władzy nad światem przedstawień i procederami artystycznymi szekspirowskiego teatru, że bawi się tym teatrem (...)”

Scena z aktu I obrazująca ucztę u Kirkora przypomina niektóre sytuacje z dramatów Szekspira: omdlenie Balladyny i omdlenie Lady Makbet, pojawiający się duch Banka z Makbeta i duch Aliny, wygnanie matki - Wdowy przez Balladynę kojarzy się z wygnaniem ojca przez córki z Króla Leara. Słowacki nie naśladuje jednak Szekspira, ale do niego nawiązuje, nie w sposób dokładny, lecz przez subtelną aluzję, niekiedy parodię, co dowodzi jego oryginalności.

„Balladyna” – charakterystyka tytułowej postaci

Starsza córka Wdowy o ciemnych włosach, alabastrowej cerze i czarnych oczach:

„Starsza jak śniegi (...)
Niby listkami brzoza przyodziana;
Ta z alabastrów
- a ta zaś różana
Ta ma pod rzęsą węgle – ta fijołki (...)”


Bywa, że matka i Alina zwracają się do niej Bladyno, co dowodzi jasnej karnacji dziewczyny.

Nimfa Goplana mówi o niej, że ma złe serce. Sama Wdowa twierdzi, że na jej widok płoszą się jaskółki. Balladyna jest leniwa, nie przejmuje się zbytnio starą matką, za to ta najwyraźniej troszczy się o starszą córkę. Balladyna to „panna na wydaniu”, która pierwsza powinna wyjść za mąż, dlatego staruszka woli, by dziewczyna dbała o swoją urodę. Mówi do niej:

„Zakończony dzień pracy. Moja Balladyno,
Twoje rączki od słońca całe się rozpłyną
Jak lodu krysztaliki. Już my jutro rano
Z Alinką na poletku dożniemy ostatka;
A ty, moje dzieciątko, siedź sobie za ścianą...”


Gdy pojawia się „bajkowy” książę, obydwie – Alina i Balladyna stają do zawodów w zbieraniu malin. Matka, naturalnie wolałaby, żeby wygrała starsza córka, choć to Alina wykazuje więcej sprytu podczas pracy.

W dodatku Balladyna jest lekkomyślna. W wieczór przed „malinobraniem” udaje się na schadzkę z Grabcem, nie martwi ją fakt porannego obowiązku, choć siostra upomina ją:

„(...) a tobie jutro trzeba wziąć się ostro
Do tych malinek, bo wiesz, że ja zawsze
Uprzedzam ciebie i mam pełny dzbanek.
Nie wiem, czy na mnie jagody łaskawsze
Same się tłoczą (...)”


Podczas zbioru owoców sytuacja jest dokładnie taka, jak przewidywała młodsza siostra. To ona pierwsza ma pełny dzban malin. Balladyna spostrzegając, że przegrywa, nie tylko w „konkursie”, ale traci również marzenia o wspaniałej przyszłości, dobywa noża i brutalnie zabija rywalkę. Zbrodnia „plami” jej czoło. Po chwili opamiętuje się jednak. Przerażona mówi: „Co moje | Ręce zrobiły?... O!...”
Odchodzi do lasu, ale powraca na miejsce zabójstwa, bo jak się okazuje, zgubiła narzędzie przestępstwa. Wtedy głosem umarłej przemawia do niej Goplana, sugerując, że to, co się wydarzyło jest tylko złym snem, nie ma niczyjej śmierci, nie ma „złotego” rycerza. W ostatni argument Balladyna nie chce wierzyć. Woli już świadomość zgonu Aliny. Mówi:

„(...) rozum już przywyknął
Do twojej śmierci.”

Stanisław Makowski, opierając się na opinii Marii Janion, tak pisze o tragizmie i moralności tytułowej bohaterki dramatu Słowackiego: „(...) Balladyna należy do grona wielkich immoralistów, tj. przeciwników zastanych norm moralnych, burzących wszelkie prawa i zakazy moralne. Nie jest więc Balladyna typem patologicznej morderczyni, która zabija dla przyjemności. Mimo „czarnego serca” (...) nie jest zbrodniarką „z urodzenia”. Jest natomiast morderczynią w sensie filozoficznym tzn. taką, która przez swoje skrajnie niemoralnie postępowanie ma w zamierzeniu autora dotrzeć do prawdy o sobie samej, o człowieku w ogóle, o granicach jego możliwości i wolności.”

Od tego momentu dziewczyna godzi się już ze śmiercią siostry i zaczyna działać konsekwentnie – ze świadomością mordu, którego sprawcy nikt nie może wykryć. Czasem tylko zwodzi ją później wyobraźnia, a sumienie przypomina o sobie. Idąc dalej drogą przestępcy, okłamuje matkę, donosząc o ucieczce Aliny. Wychodzi za Kirkora, a szkarłatne znamię przewiązuje czarną wstęgą. Wkrótce ze staruszką przenosi się do zamku. Tu próbuje zatuszować swoje chłopskie pochodzenie. Wymyśla fikcyjną historię książęcego rodu. Matkę nazywa mamką, a następnie w burzową noc wyrzuca ją z twierdzy. W międzyczasie odwiedza leśnego Pustelnika, a ten odkrywa jej tajemnicę. Sekret zdradza bicie „czarnego serca” Balladyny. Dziewczyna żałuje pochopnej decyzji odwiedzin mędrca. Obawia się, że ów ją wyda, a ponadto wizyta ponownie „rozbudziła” w niej wyrzuty sumienia i poczucie winy:

„(...) bo wszakże wiele by się strachu
Przez jeden dzień zatarło tajemniczą ciszą.
Teraz wszystko na nowo odradza się z twarzą
Okropniejszą. – Zazdroszczę tej, co dzisiaj rano
Mną była.”


Czasem ogarnia ją tak wielki strach, że omdlewa. Widzi białe widmo „zarżniętej”, słyszy tajemnicze głosy i śpiew duchów. Jest to paniczny lęk zbrodniarza – człowieka przerażonego własnymi myślami, skrępowanego mroczną tajemnicą, obawiającego się zdemaskowania.

Zdemaskować mógł ją obecny na uczcie, a „przebrany” za króla Grabiec – ów wiedział o pochodzeniu pani Kirkorowej. Wiedział też o zbrodni dokonanej pod „żałobną wierzbą”. Tajemnicę leśnej „masakry” znał również Fon Kostryn – sługa, kochanek i ojciec nienarodzonego dziecka Balladyny. W nim zdradliwa kobieta odnalazła bratnią duszę. Sekret był zbyt „ciężki” do udźwignięcia przez jedną osobę. Później Kostryn stał się również wspólnikiem w zbrodniach, a na końcu przeciwnikiem w walce o królewską koronę. Zapobiegliwa Balladyna musiała go wyeliminować. Został przez nią otruty. Z jej rozkazu zginął Pustelnik – prawdziwy władca kraju. Zabiła także Gralona, bo ten znał miejsce zabójstwa Aliny. Ostatecznie tylko zbrodniarka była „panią tajemnicy”.

Drogą usłaną trupami dotarła na „królewski” szczyt. Osiągnąwszy cel, postanowiła być sprawiedliwą królową, choć ponad „sąd ludu”.
„Przysięgam sobie samej, w oczach Boga,
Być sprawiedliwą.”

Ponieważ złamała moralne zasady, nie chciała być oceniana. Paradoksalnie jednak, kryjąc się pod postacią nieznanego sprawcy, wydała na siebie potrójny wyrok śmierci. Za każdym razem Kanclerz przypominał jej: „Radź się sumnienia i sądź.”

Owa wewnętrzna etyka zwyciężyła. Balladyna uświadomiła sobie okropność i niemoralność dokonanych zbrodni. Uznała swoją winę. Kara też została wymierzona. Balladyna zginęła od rażenia piorunem w momencie trzeciego potwierdzenia: „Winna śmierci!”, stając się jednocześnie ofiarą samej siebie.

Balladyna to postać tragiczna uwikłana w konflikt własnej osobowości i nie odkrytej tożsamości – konflikt między namiętnościami, żądzą władzy a wewnętrzną moralnością i sumieniem. Poruszając się po drodze pragnień, zapomina o rozsądku. Nierozważnie szuka granic osobistej wolności. Udowadnia, jak niewiele potrzeba, by stanąć w kolizji z prawem i samym sobą. Wystarczy mała iskra – chwilowe rozbudzenie uśpionej fantazji, szaleńczej ambicji, by zapłonęło ognisko zła i spopielały wszelkie zasady. Jakże czujnym trzeba być strażnikiem świętej „etycznej” korony, by nie zapomnieć o „królewskich” – odgórnych prawach i nie uśmiercić się rażeniem „pioruńskich” (niszczących) pragnień.

Dzieło Słowackiego obrazuje ponadto dramatyczną próbę uwolnienia się od swojego pochodzenia, przełamania społecznych barier. Pokazuje, ile trudnych wyborów trzeba dokonać, ile poświęcić i po jak wielu „schodach” się wspinać, by osiągnąć to, o czym się marzy. W dodatku trzeba być ostrożnym, żeby ze ścieżki kariery nie wkroczyć na drogę „usłaną” trupami.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Balladyna, Streszczenia lektur, Streszczenia lektur
Balladyna streszczenie
Balladyna Streszczenie
Balladyna Streszczenie
Balladyna streszczenie
Balladyna streszczenie
Balladyna, Streszczenia lektur, Streszczenia lektur
Balladyna streszcz
Balladyna charakterystyka, STRESZCZENIA OPRACOWANIA I TEKSTY ITERATURY POLSKIEJ I OBCEJ
Niemiecka ballada romantyczna (wstęp BN streszczenia), Filologia polska, Romantyzm
BALLADYNA OPRACOWANIE, STRESZCZENIE
Streszczenia, Ballady i romanse, Do "Ballad i romans˘w" nale§† m
Ballady Mickiewicza, Streszczenia
streszczenie balladyny, Gimnazjum
Streszczenie BALLADYNA
BALLADYNA OPRACOWANIE, STRESZCZENIE
BALLADA ADAMA MICKIEWICZA ŚWITEŹ STRESZCZENIE

więcej podobnych podstron